Matka Polka głodząca

IMG_5428

Karmienie dziecka to niekończąca się dyskusja i punkt zapalny na wielu forach, blogach czy nawet artykułach w poczytnych magazynach. Gdy w sierpniu zeszłego roku dołączyłam do grona blogerów (ale to była dobra decyzja!), chciałam oczywiście wypowiedzieć się na ten temat. Bo przecież mam swoje zdanie, jak każdy. Pomyślałam jednak, że to będzie za łatwe, napisać o tym, co rozgrzewa do czerwoności serwery i skłóca ze sobą matki. Poza tym – na dobrą sprawę nie rozumiem w ogóle tej akcji pt. “jestem lepszą mamą, bo karmię” albo “dziecko na butelce jest niekochane”. Wszystko to bujda.

Ostatnio Hafija na Facebooku prosiła mamy, żeby pisały gdzie karmiły swoje dziecko piersią. To był jeden z impulsów, aby jednak wypowiedzieć się na ten temat. Drugi to zeszłotygodniowy wpis Magdy (motheratorka.pl) na jej blogu i dyskusja, jaka się wokół niego wywiązała. Pomyślałam, że może wciąż są dziewczyny, kobiety, dla których jest to interesujące, a może nawet inspirujące. Dlatego ten wpis, osobisty, ale łatwy do uogólnienia. I z dystansem.

Myślę, że mój tekst wyróżnia to, że znam obie strony barykady, znam bardzo, bardzo dobrze. Mam dwoje dzieci, z czego mleczna droga Leona to moja podróż przez mękę i szybki finisz na mleku modyfikowanym. Milę zaś, dziś 17-sto miesięczną, dalej karmię piersią, chociaż samej trudno jest mi w to uwierzyć.

Oto moja historia:

Narodziny Leona zmieniły moje życie bezpowrotnie. Wszystko było nowe, niczym odkrywanie nieznanej krainy. Nie miałam zbyt wielu kontaktów z małymi dziećmi przed zajściem w ciążę, doświadczeń w sumie żadnych (do tego stopnia, że musiałam w Wikipedii sprawdzić słowo LAKTACJA – serio, serio). Moja Mama nie karmiła ani mnie, ani mojego brata piersią, więc naprawdę – był to ląd nieznany. Będąc w ciąży niewiele zastanawiałam się nad karmieniem, wydawało mi się naturalne, że skoro jakoś sobie inne dziewczyny radzą i karmią, to i ja sobie poradzę. Że naturalne przyjdzie naturalnie. Aha.

No nie przyszło. Owszem, mimo cesarki, mleko pojawiło się w ilościach ogromnych. Leon zamiast ssać, wolał spać. Przychodziły położne, pielęgniarki, koleżanki. Próbowały, pokazywały poduszki, nakładki, różne pozycje. Dawały lepsze i gorsze rady, ale… Leon po prostu zasypiał. Nie potrafił odpowiednio zassać mojej piersi, a ja nie miałam pojęcia CO i JAK mogłabym zrobić, żeby mu pokazać. Dałam sobie wtłoczyć do głowy, że pokarm naturalny jest kluczowy, że skoro nie da się prosto z piersi, musi wkroczyć laktator. I wkroczył w moje życie – laktoterror, któremu – przyznaję się bez bicia – uległam (dobrze, że tylko na chwilę…).

Pierwsze sześć tygodni życia Leona pamiętam jak jedno wielkie, przepraszam za dosłowność, dojenie. Głośny laktator i pikanie alarmu w telefonie, równo co trzy godziny. Kiedy zostawałam z Leonem sama, właściwie albo ściągałam mleko, albo karmiłam go przelanym do butelki, albo wyparzałam laktator, butelki i inne sprzęty. Później godzina przerwy i cykl rozpoczynał się od początku. Ponieważ wszyscy wokół mówili jak to trudno zachować laktację tylko poprzez korzystanie z laktatora, byłam jak szwajcarski zegarek – w dzień, w nocy równo co trzy godziny. Było to głośne, nieprzyjemne, ja byłam zmęczona. Miałam dwa razy zapalenie piersi, znam zapach kapusty, ciepłych pryszniców, latanie w tę i nazad do wanny, żeby rozgrzać piersi i jak najszybciej ściągnąć, bo wtedy większy wypływ i inne sensacje. Mleko ciekło, używałam wkładek, ciekło dalej. Źle się czułam, jako kobieta, jako matka, jako ja. To, że zmieniło się moje ciało, to tylko jeden z powodów. Czułam ból, zamiast godzinami przyglądać się mojemu dziecku, gapiłam się bezmyślnie w spadające krople. Albo w telefon, bo jak inaczej nie zasnąć w środku nocy?

Jakby tego było mało, Leon miał problemy z brzuszkiem, więc kropelki, noszenie, wizyty u lekarza. Gdy poszłam, aby go zaszczepić po 6ciu tygodniach (tak, jestem z tych wyrodnych matek, które szczepią, nie wstyd mi), okazało się, że ma dalej żółtaczkę. Od lekarki usłyszałam, że na jego problemy z brzuchem, najlepsza będzie moja dieta – ryż, kurczak i marchew. A na żółtaczkę – gotowanie mojego ściągniętego mleka w rondelku, po czym chłodzenie go, przelewanie do butelek i dopiero karmienie dziecka. W tym momencie z godziny “wolnego” między karmieniami zrobiłby się kwadrans, a mnie wydawało się, że to całe karmienie jest za karę.

To były trudne chwile.

Byłam załamana. Podjęłam decyzję o podaniu mleka modyfikowanego, jedyną dobrą, którą mogłam wtedy podjąć. Większość problemów zniknęła jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Miałam więcej czasu, lepiej spałam, a karmienie butelkowe pokochałam całym sercem. Wiele razy mówiłam z wdzięcznością, że ozłociłabym tego, kto wynalazł mieszankę. Kiedy ktoś mi wspominał, że karmienie piersią jest wygodniejsze, nie wiedziałam o co mu chodzi. Dzisiejszy wybór gadżetów – od podgrzewaczy, poprzez pojemniczki na odmierzone porcje mleka po specjalne termoopakowania – gwarantuje mamie karmiącej butelką mobilność i swobodę. Mam same dobre wspomnienia z tego butelkowego okresu.

Dlatego gdy byłam w ciąży z Milą, miałam w sobie dużo spokoju. Zakładałam, że historia może się powtórzyć, że będę karmić ją wyłącznie butelką i nie jawiło mi się to jak katastrofa (ani nawet jak coś negatywnego). Wiedziałam już, że nie ma złej opcji, gorszego wyboru.

Chciałam jednak spróbować, wyczyściłam głowę z uprzedzeń i potraktowałam nowego człowieka jak nowy rozdział. Nie było łatwo, nie wydarzyło się magiczne BUM, które wszystko zmieniło. Ale próbowałam, bo Mila CHCIAŁA jeść z piersi. Na początku bolało, czasem trochę, czasem bardzo. Nie wiedziałam czy ona pije to mleko, czy może tylko mnie szczypie. Była maleńka, więc pojawiły się cykliczne ważenia i obawy czy nie traci na wadze. Miałam mnóstwo wątpliwości, tyciunie umiejętności i skłamałabym mówiąc, że było łatwo. Nie było. Ale trudności okazały się przejściowe, z każdym dniem i tygodniem robiło się prościej, a ja nabierałam wiary we własne siły. Gdy ogarniał mnie strach czy dobrze robię albo czy nie ma racji lekarka, czy ktoś tam krytykujący – wiedziałam do kogo zapukać po wsparcie i pomoc.

A później wyszło słońce.

Myślę, że to bardzo odpowiednie miejsce i chwila, żeby podziękować Pameli Kucińskiej, która poprzez kilka wiadomości, wsparła mnie w karmieniu i dodała skrzydeł. Nasza droga mleczna głównie dzięki niej jest tak długa i piękna.

Gdzie karmiłam? To pytanie w ogóle dla mnie trąci absurdem. Karmiłam tam, gdzie moje dziecko było akurat głodne, tym charakteryzuje się karmienie na żądanie (bo nie wyobrażam sobie wyłączyć się z życia społecznego czy w zasadzie jakiegokolwiek życia na np. dwa lata karmienia piersią).

Karmiłam na ulicy, w kolejce do kasy, w jacuzzi i na basenie. Karmiłam jak weszłyśmy razem na szczyt góry w Bieszczadach, w muzeum, w hamaku, u znajomych, w baseniku pełnym kulek czy w sali zabaw. Karmiłam w samolocie, w samochodzie, w wannie, w autobusie, przy ognisku, w metrze, na łodzi. Karmiłam w lesie, w parku, w centrum handlowym, w kawiarni. W naszym łóżku, na kanapie, na dywanie. Na sankach, na lodowisku, na konferencji, na spotkaniu autorskim, pod namiotem. Na plaży, w górskim schronisku, w gabinecie lekarskim i w taksówce. Wszędzie tam, gdzie Mila była akurat głodna. Tak samo, jak karmiłam wszędzie butelką Leona. . To naturalne jak powietrze i nie mogę sobie wyobrazić, że można postrzegać to inaczej.

Jeśli chcecie karmić, a czegoś nie wiecie, macie pytania – szukajcie odpowiedzi. Tylko szukajcie w mądrych źródłach, u wiarygodnych ludzi (fora internetowe najczęściej do nich nie należą). Jeśli potrzebujecie wsparcie – możecie do mnie napisać. Oczywiście, że nie znam się na tyle, aby Wam pomóc. Jednak powiem Wam, gdzie szukać odpowiedzi na pytania, których czasem pojawia się niemało.

I jeszcze, na koniec, mity związane z karmieniem:

Uwiązanie?

Wolność masz w sobie, nie w mleku. Jeśli karmienie piersią uważasz (słusznie!) za naturalne i całkowicie normalne, możesz karmić wszędzie, o każdej porze. Sporo o tym mówi się w mediach, ludzie są coraz bardziej otwarci. Nigdy nie spotkała mnie przykra sytuacja z powodu publicznego karmienia piersią. A robiłam TO… naprawdę wszędzie.

“Kamień w skarpecie”

Krążą pogłoski, że karmienie naturalne rujnuje piersi. Są prawdziwe. Podobnie jak to, że piersi rujnuje ciąża, a nawet czas. Choćbyś karmiła tydzień, to mleko się pojawi, zapewne nie unikniesz nawału, czyli radości wszystkich matek ;), co nieodwracalnie zmieni Twój biust. Tak jest i już. Po Leonie moje piersi wyglądały… ekhem… no nie tak samo jak przed. Mimo że to było tylko 6 tygodni!

Więź z dzieckiem

Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że jest to kolejny dziwny wymysł tych, którzy faworyzują jedną ze stron. Mam cudowną relację z moim butelkowym synem, absolutnie nic żadne z nas nie straciło na przejściu na butelkę. Taki był nasz – mój i jego wybór. I dobrze, najlepiej nam z tym było. Córeczkę uwielbiam karmić i wiem, że też w ten sposób budujemy łączącą nas więź. Jednak nie jest to coś, czego nie można zastąpić dotykiem, patrzeniem w oczy i tuleniem podczas podawania butelki. Najważniejsza jest miłość do dziecka i podejście do niego, a, moim zdaniem, sposób podawania pokarmu niewiele ma wspólnego z rodzajem stworzonej relacji.

Odporność

Nie widzę różnic w odporności na infekcje moich dzieci. Leon choruje naprawdę rzadko, mimo że od dwóch lat chodzi do przedszkola. Faktem jest, że przez pierwsze dwa lata życia miał problemy z brzuszkiem. Nie wiem czy gdyby był karmiony piersią, byłoby inaczej, ale dopuszczam taką możliwość. Mila jest zdrowsza niż ryba, raz była przeziębiona… Mimo kontaktu z przedszkolakiem. I wizyt w przedszkolu i prowadzenia bardzo aktywnego trybu życia w mieście, gdzie kontakt ma ze wszystkim.

Denerwuje mnie jak ktoś mówi, że każda może karmić. Że wszystko jest w głowie. Bo poza brakiem wiedzy czy umiejętności, jest szereg innych uwarunkowań, na które wpływ mamy większy lub mniejszy. Obstawiam, że dziś – z doświadczeniem jakie mam (choć absolutnie nie jest ono jakieś rozległe, jednak – umówmy się, większe niż wtedy), z drogą, jaką przeszłam, udałoby mi się karmić Leona piersią. Ale wiem też, że wówczas podjęłam najlepszą możliwą decyzję. Moją decyzję, dotyczącą konkretnego dziecka, konkretnej matki i konkretnej chwili w życiu.

Życzę nam, matkom Polkom, wolności i odwagi wyboru. Tylko i aż tyle.

IMG_5447

Subscribe
Powiadom o
guest
68 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Edyta
Edyta
7 lat temu

Boże, jak ja Ci dziękuję za ten wpis. Z moim pierwszym dzieckiem karmienie wyglądało dokładnie tak jak i Ciebie i myślałam że jestem najgorsza na świecie. Drugie jeszcze przede mną i też staram się nienastawiać negatywnie. Co będzie to będzie. W razie czego nie omieszkam się odezwać ?

Monika
Monika
Reply to  Kaja Wolnicka
3 lat temu

Ojej taka sama historia jak moja x pierwszym dzieckiem ,ja sama sobie wkręcał ,ze muszę karmić piersią ,brałam ścierkę w zęby ,żeby nie krzyczeć z bólu i karmiłam ,masakra ,nie umiał chwytać synek piersi ja tez nie potrafiłam tego dokonać w wszystkich pozycjach ,ahhh,jestem teraz w drugiej ciąży i nie będę się stresować jak również nie będzie mi to wychodzić ,blog bardzo podnoszący ma duchy każda kobietka powinna to przeczytać z podobnymi problemami ,całuje Was

Emilia
Emilia
Reply to  Edyta
7 miesięcy temu

Trafiłam tu przez przypadek. A od tego komentarza minęło 7 lat. Ja jako świeżo upieczona mama, widzę że nie jestem sama. Przebolałam ten temat laktacji -bardzo mocno. Mając wyrzuty sumienia z cyklu „Co ze mnie za matka?”. Mój synek nie chciał ssać od początku i albo zasypiał przy piersi albo płakał na widok piersi… Na nic zdały się dobre rady ludzi znających się na rzeczy. Ja tak bardzo chciałam, chyba za bardzo. I przystawiałam go chyba na siłę…?! A pokarmu też było jak na lekarstwo. Bo mały prawie nie ssał. Było mi cholernie przykro, myślałam że moje dziecko mnie odrzuciło.… Czytaj więcej »

Basia
Basia
7 lat temu

Miałam podobnie z moją pierwszą a potem drugą córką.. Karmienie pierwszej: ból, alergie, zero snu, katorżnicze diety, walka z laktatorem, walka o utrzymanie laktacji, walka o każdą odrobinę snu w ciągu doby, jakaś absurdalna walka o resztki godności z przyczepioną “dojarką”.. to było okropne.. Karmienie drugiej to mimo bólu, mimo diet i równie silnych reakcji alergicznych córki, było już zupełnie inną bajką.. teraz już wiedziałam że w razie czego dam butelkę, że nie muszę być super-mamą-od cyca.. pozdrawiam serdecznie!

Monika
Monika
7 lat temu

Tadaaam, u nas podobna sytuacja jak z Twoim pierwszym dzieckiem – piers byla idealna do spania, nie do jedzenia… nie pozostawalo nic innego jak wlaczyc laktator. I tak juz pol roku… wlaczam go i wylaczam co ok 3-4 h. Mam dosc, mam chwile zwatpienia, ale jak widze jak Jasiek sie ladnie i zdrowo rozwija to jakos tak to ciagne… jest ciezko, czasami bardzo ciezko i mysle, ze juz dlugo nie dam rady (tym bardziej po takich wpisach jak Twoj:D). Powodzenia Wam! :)

Aga
Aga
7 lat temu

Oddalabym wszystko żeby móc karmić, żeby nie mieć poczucia złej matki, bo co to za matka co ” kawol baby, a nie ma mleka” tyle razy to słyszałam, tyle łez i nocy nieprzespanych…nie miałam pokarmu ja go nie miałam i jak mówią mamy ze to niemożliwe by pokarmu nie mieć, że każda karmić może jeśli chce…chciałam, próbowałam i nie było cały czas nie było…dwójka dzieci o ani jednego nie byłam w stanie wykarmic, teraz jestem w ciąży i szukam rad, pomocy co robić, co mogę zrobić już dziś by chociaż przez pewien czas moc karmić moje dziecko..

Karolina
Karolina
Reply to  Aga
6 lat temu

Nie przejmuj się przede wszystkim wyluzuj Ty jako matka miej gdzieś tych wszystkich co tak gadają człowiek inteligentny nie komentuje a z glupkami się nie dyskutuje bo i tak nie zrozumieją przede wszystkim nie jesteś zła matka nic się nie stanie jak trzecie wychowasz na butli ?

ania
ania
7 lat temu

Witam, czy możemy na mailu porozmawiać?
Pozdrawiam,
Ania

super dzieciaczki
super dzieciaczki
7 lat temu

MOje dzieci nie lubiły butelki, więc nie miałam wielkiego wyboru :) ale ja nie oceniam nikogo. Każdy podejmuje decyzję sam i robi to co uważa za najlepsze dla swojego dziecka.

Mama-na-obcasach
Mama-na-obcasach
7 lat temu

Ja na szczęście karmienie córki znoszę dobrze, oczywiście nie biorąc pod uwagę małej ilości snu ;) ale co tam…. Od początku nie miałam problemu z nawałem, nie musiałam używać laktatora, nie miałam też zastojów pokarmu :) Pozdrawiam

lucy es
lucy es
7 lat temu

Mam podobną historię. Starsza córka prawie w ogóle nie chciała jeść z piersi i 3 miesiące walki z laktatorem i z nią były koszmarne. Młodsza je do tej pory.

Patrycja
Patrycja
Reply to  lucy es
2 lat temu

U mnie właśnie butelka się sprawdziła jako wyjście z problemu. Laktator i tak juz kupiłam bo bóle piersi mialam duże i używałam masowania w laktatorze z truelife elektrycznego co kupiłam.

Magda
Magda
7 lat temu

A u mnie z kolei było odwrotnie. Syna karmiłam 8m-cy, trochę dokarmiałam mm, trochę ściągałam laktatorem, ale z piersi mimo wszystko jadł ładnie, około 8m-ca sam się odstawił. Dwa lata później urodziłam córkę, naczytałam się dodatkowo o magii karmienia piersią, nawet “związałam” się z grupą wsparcia karmienia piersią i co? i nic! mleka mało (przy pierwszym synu też było początkowo niewiele, pojawiło się dopiero w piątej dobie po porodzie naturalnym). Tak jak i syna, córkę w międzyczasie musiałam dokarmić mieszanką, żeby w ogóle wypuścili nas ze szpitala. Po powrocie do domu z pełnym spokojem podeszłam do sprawy, dziecko przystawiałam, mleka… Czytaj więcej »

Domi
Domi
7 lat temu

Miałam podobne perypetie z Synkiem – z powodu żółtaczki zamiast jeść, Synek tylko spał i spał. Błędne koło – żółtaczka się nasilała z powodu “niedoźywienia”. Billirubinę trzeba z ciałka wydalić a jak wydalić skoro Bàbel nie chce jeść? A nie chce jeść, bo nie ma siły i jest ospały. W koło Macieju! Trafilismy jednak do fantastycznej pani pediatry, która wszystko nam wyjaśniła, kazała wypożyczyć laktator i przez 3 dni “paść” Synka odciągniètym mlekiem w regularnych dawkach. Żadnego podgrzewania mleka bo to nic innego jak zabija wszystkie własciwosci mleka (w ogóle jakiś skandal że ktoś w tych czasach daje takie porady)… Czytaj więcej »

Lidka
Lidka
7 lat temu

Takiego tekstu mi było trzeba. Ja też uległam terrorowi, moja córka nie chciała ssać piersi więc 3 miesiące odciągałam jej pokarm… Do tego kolki kolejne 3 miesiące. Zaczęła przesypiać noce mając 2,5 roku. Byłam zmęczona do tego stopnia, że ani myślę o kolejnym dziecku ;-) Mąż nalega i od razu mi się ten terror przypomina he he. Cudownie, że za drugim razem Ci się udało. Ja przy pierwszym dziecku chciałam dać córce co najlepsze i dlatego tak męczyłam się z tym laktatorem. Teraz na samą myśl o cieknącym cycku mnie dreszcze przechodzą :)

Magda
Magda
Reply to  Kaja Wolnicka
7 lat temu

hehe. dokładnie tak. Kiedy ktoś mnie pytał czy karmię, odpowiadałam “Nie, przecież Młoda wie, gdzie jest lodówka” :) Super, że Pani odpowiada na komentarze :)

Iza
Iza
7 lat temu

Ja juz dawno po przygodzie z kp. I musze przyznac, ze moje piersi i dzieci jakby do tego stworzone. Syn mimo, ze wczesniak ssal jak szalony. Ale nie znosilam tego terroru kp. Mimo, ze nie mialam z tym najmniejszych problemow i lubilam kp to wkurzalo mnie niemilosiernie to natchnione gadanie o przewagach kp nad mm. I musze przyznac, ze to najlepszy wpis blogowy jaki czytalam na ten temat. Sadze, ze podnioslas nim na duchu sporo kobiet. A jak wiemy, zaraz po porodzie tego chyba nam najbardziej potrzeba-wsparcia i akceptacji. Takze fajnie, ze takie zdrowe podejscie przekazujesz swiatu:) Pozdrawiam! Iza

Jola
Jola
7 lat temu

Masz absolutną rację, trzeba zniszczyć ten podział na lepsze i gorsze matki. Ja posiadam w domu ten cudowny egzemplarz małego człowieka, któremu było obojętne. Corka urodziła się miesiąc za wcześnie, była malutka i na początku w ogóle nie wiedziała co zrobić z piersią. Najgorzej, że już w szpitalu usłyszałam, że “trzeba przystawiać i nosić to się uspokoi” zamiast dać mi butelkę z mieszanką. Próbowałam więc i nic z tego nie wychodziło. Do tego wielkim zwolennikiem karmienia piersią była moja teściowa, u której jeszcze wtedy mieszkałam. I też miałam w głowie, że jak podam mm to będę złą matką. Córka nauczyła… Czytaj więcej »

zwyklamatka.wordpress.com
zwyklamatka.wordpress.com
7 lat temu

Pierwsza ciąża zakończyła się niestety cesarką, i wtedy postanowiłam sobie że jak syn wyciągnięty to Chcę karmić piersią. Udało się choć na początku krew się lała z sutków bo były nie wyrobione. Karmiłam 10 miesięcy. Druga ciąża zakończyła się tragicznie moje dzieciątko zmarło w 38 tygoniu. Też była cesarka i co na 3 dobę Nawał pokarmu a dziecka nie ma. Musiałam brać leki na zaniknięcie pokarmu. Rok temu 3 ciąża, urodził się synuś :). Bałam się cholernie że nie będę mogła karmić piersią, że może te leki na zanik laktacji będą miały wpływ. Udało się było ciężko bo syn był… Czytaj więcej »

Zuza
Zuza
7 lat temu

Super tekst! ja co prawda jestem jeszcze przed, ale już mam wkładane do głowy, że każda kobieta może karmić i że wymysłem niektórych jest to, że nie mogą. Kompletnie tego nie rozumiem, jak można kogoś oceniać jaka jest matką po tym, czy karmi swoje dziecko piersią czy butelką. Każde dziecko jest inne, każda mama jest inna. Trochę przeraża mnie terror bycia “supermamą”.

M
M
7 lat temu

Jakbym czytała swoją historię, tylko bez żółtaczki. Młoda nie chciała ssać i już. Tylko jedna położna potrafiła ją przystawić tak, że zasysała nikomu innemu się nie udało. Już w szpitalu poszedł w ruch laktator. My po 3 miesiącach różnymi wspomagaczami karmienia m.in Medelą i walką o każdy wypity mililitr przeszliśmy na mm i łyżeczkę, bo córka butelki nie chciała, wypluwała i już. Młodszą karmię piersią już piąty miesiąc. Pomimo cesarki od razu załapała o co chodzi i jest super. Co ciekawe wcale nie miałam nawału, a mleka przybywało stopniowo. Obie kocham nad życie i nie sądzę żeby więź między nami… Czytaj więcej »

Magdalena
Magdalena
7 lat temu

Pisanie bloga często polega na pisaniu swoich subiektywnych opinii. Proszę jednak wziąć pod uwagę, że są to tylko i wyłącznie rozważania jednej kobiety. Nie jestem laktoterrortstka, jestem lekarzem i lubię jak na tematy z pogranicza zdrowia są poparte dowodami naukowymi. Istnieje potwierdzony związek zarówno między wygladem/konsystencja/wielkością piersi, a byciem w ciąży. Istnieje istotny/udowodniony/pewny związek między karmieniem, a występowaniem infekcji, alergii i wielu wielu innych chorób…dokładne dane i statystyka wystarczy trochę poszukać. I badania są robione na tysiącach dzieci…dwójka pani dzieci to jeszcze nie jest statystyka. Również istnieją badania, które wykazały związek karmienia piersią z problemami psychicznymi/społecznymi. Te badania nie świadczą… Czytaj więcej »

Katarzyna
Katarzyna
Reply to  Magdalena
4 lat temu

Ale autorka nigdzie nie napisała, że “mój starszy syn ma dobrą odporność, więc wszystkie dzieci karmione mm będą miały dobrą odporność”, etc. Podała tylko swój przypadek, ale jako argument anegdotyczny, nie jako poparcie tezy naukowej. Ja wydźwięk całości traktowałabym raczej jako podniesienie na duchu osób, którym z różnych względów nie udało się karmić naturalnie. Bo faktem akurat jest, że w niektórych sytuacjach trzeba po prostu wybrać mniejsze zło. Jeśli do wyboru jest walka na śmierć i życie o każdą kroplę, kompletny brak snu (kto się wyśpi mając przez kilka miesięcy na sen po 15 min co 3 godziny), permanentny stres… Czytaj więcej »

Weronika
Weronika
7 lat temu

W moim przypadku karmienie piersią nie było mi pisane… Córkę próbowałam karmić przez 4 tygodnie… Jak odstawialam ją od piersi – krzyczała, płakała, przeżyła się… po 3 tygodniach wiecznego leżenia i siedzenia z dzieckiem przy piersi ( miałam nawet problem z wyjściem do toalety i łazienki bo był wrzask) zaczęłam mieć problemy z ciśnieniem, krwotoki z nosa, wszystko z powodu przemeczenie i braku ruchu… moja kochana położna po jednym z moich telefonów, kiedy to przez łzy i w szlochu mówiłam, że nie wiem co mam zrobić żeby mała się wreszcie najadla, zaleciła podanie mm… i to była najlepsza decyzja!!! Przy… Czytaj więcej »

Agnieszka
Agnieszka
7 lat temu

Ja mam dwójkę dzieci i żadnego nie udało mi się karmic. Próbowałam ale nie miałam pokarmu. Czuję się z tym źle, okropnie, niewartościowo, jak ta gorsza. Nawet teraz a drugi syn ma już prawie 10 miesięcy robiąc mieszankę w butelce ocieram łzy… Gdy widzę kobiety karmiące piersią strasznie im zazdroszcze. Nie miałam wsparcia w nikim nasluchalam się że moje piersi to chyba tylko dekoracja, że znowu mi się nie udało, że mało się staram, że nie umiem, że jestem leniem i to z wygody podaję butelkę, że wszystko robiłam zle- źle jadlam, mało piłam, źle przystawialam. To strasznie boli. Nikt… Czytaj więcej »

Gosia
Gosia
7 lat temu

Droga Kaju, Swoimi słowami opowiedziałaś moją historię – syn leniuszek, wieczny śpioch, walka już w szpitalu żeby się przystawił do piersi… a miało być tak pięknie i bezproblemowo. Ja nawet nie brałam pod uwagę innej opcji jak kp. Zaczęły się problemy z przybieraniem na wadze, a jako “matka idealna” odpaliłam laktator i przeszłam na karmienie inaczej. Po 2.5 mca walki gdzie na widok laktatora chciało mi się płakać w głos.. kupiłam butelkę wina i rzuciłam to wszystko w cholerę:D i dopiero wtedy poczułam radość z macierzyństwa, bez hurgotu laktatora i wszechobecnego stresu -ściągnąc-umyć-wyparzyć-przelać-wystarczy czy nie-zdążę ściągnąć-a może podgrzać… Córka to… Czytaj więcej »

Agata
Agata
6 lat temu

To chyba najrozsadniejszy z głosów na ten temat jaki czytałam. Zgadzam się, że wcale nie każdy może karmić naturalnie i uważam, że mamy które muszą karmić butelką trzeba wspierać bo jest im trudniej. Ja po 5 tygodniach meczarni, bólu i płaczu wreszcie mogłam powiedzieć, że karmienie piersią mi wychodzi. Karmię czasem w miejscach publicznych i niestety ciągle się boję że ktoś zwróci mi uwagę, bo wiem że wtedy rozpeta się kłótnia. Denerwuje mnie też krytykowanie karmiących butelką. Każda mama robi przecież wszystko co może dla swojego dziecka.

Gosia
Gosia
6 lat temu

Cześć dopiero dziś trafiłam na Twojego bloga i na ten wpis i powiem szczerze że właśnie jestem na etapie jak to nazwalas “dojenia” czyli sytuacji jakie miałaś przy pierwszym dziecku- ja mam właśnie dziś. Mój synek ma dziś 3 miesiące a ja po nieprzespanych nocach nie wiem jak się nazywam.. Dziękuję Ci za ten wpis przynajmniej wiem że nie jestem sama. Teraz też uważam że to karmienie jest za karę.. Mam nadzieję że przy drugim dziecku będzie lepiej ? pozdrawiam ?

Daria
Daria
6 lat temu

Mam nadzieje ze mi przy drugim dziecku uda sie karmić piersią gdyz tak jak ty po prostu poddalam sie przy pierwszymm Ona nie chciala zlapac cycka, plakala wiec byl laktator i zero wolnego czasu bo albo kamienie albo uspokajanie albo dojenie. Wssystko trwalo okolo 6 tygodni i przeszliśmy na modyfikowani. Troche zaluje bo wiem ze pewnie sie dali ale zabrakło sily i determinacji

Luna1310
Luna1310
6 lat temu

A ja przeszłam obie drogi podobnie jak ty tylko na odwrót. Córkę w tej chwili 7 lat, karmiłam sprawnie do roku. U nas było to praktycznie naturalne, nie było żadnych problemów. Mała jadła, ja nawet za bardzo nie trzymałam diety. A zakończenie odbyło się w sposób naturalny.Mimo, że nie miałam żadnego doświadczenia, ani wsparcia ze strony kogo kolwiek poszło nam świetni. Jak więc byłam w drugiej ciąży zakładałam, że będzie tak samo.Syn faktycznie jadł, ja mleka miałam początkowo sporo, ale od drugiej doby rozpoczęło się ulewanie i to w makabrycznych ilościach. Mały po nocach nie spał my spaliśmy po 2… Czytaj więcej »

Marta
Marta
6 lat temu

Dziękuje Ci za ten wpis. Ja po dwóch miesiącach przegrałam walkę o kp i teraz karmię butelką. Moja historia wyglądała podobnie jak Twoja z Leonem. A potem bilam się z myślami, martwiłam się o tę mityczną więź, o odporność…teraz już emocje opadły i cieszę się macierzyństwem z butelką i wiem że jest jeszcze wiele płaszczyzn, gdzie będę mogla wykazać się jako mama :) pozdrawiam!!!!

Justyna
Justyna
6 lat temu

Mam trójkę dzieci. Dla najstarszego syna ściągałam pokarm przez 6 m-cy. Motywacją było dla mnie to, że jest wcześniakiem i wszyscy w szpitalu powtarzali, że moje mleko jest dla niego najlepsze. Piersi, gdy już mogłam mu podać, oczywiście nie chciał ssać, bo z butli było mu łatwiej. Przez pierwsze dwa miesiące starałam się regularnie co 3 godziny, później odpuściłam sobie jedno ściąganie nocne. Córkę w szpitalu dokarmiałam mm, bo miałam za mało pokarmu i nie przybierała na wadze, więc było to konieczne. Ale po wyjściu ze szpitala “produkcja” ruszyła i karmiłam ją piersią do 10 m-ca. Najmłodszego syna, pomimo jakiegoś… Czytaj więcej »

Mama
Mama
6 lat temu

Urodziłam tydzień temu córkę, mimo prób skończyło się cc. Położne w szpitalu wręcz chciały zabić moja laktacje a pediatra zrobiła że mnie wyrodna matkę. Zaraz po cc dzieciątko dostało butle że smokiem z którego wręcz się lało bez żadnego wysiłku. Potem jak po 2 godzinach dostałam Małą na pierś, okazało się że nie chce chwytać brodawki, ale położna stwierdzila: niech szuka, lize, to jej wystarczy. Ja zmęczona i niedoswiadczona bo to pierwsze dziecko, głupia posłuchalam. Na noc dziecko zabrali i znowu była butla. Mimo wielu prób, łącznie było u mnie 5 położnych próbujących bezskutecznie przystawic do piersi nie udało się… Czytaj więcej »

Asia
Asia
6 lat temu

Witam super wpis. Sama jestem mamą dwóch urwisow. Olga (obecnie 5 lat) właściwie od początku była na mleku modyfikowany – kiedy ja miałam pokarm ona była w inkubatorze a później pokarm zniknął. Bartka (4 miesiące) karmią piersią przez jakieś 3 miesiace,a potem zaczął odmawiać ssania piersi i spadał na wadze. Zaczęło się dokarmianie mm, porady doradcy laktacyjnego, laktator, sns medalami itp. Nic nie dało i Bartek nadal odmawia piersi. Ja jestem zdania że nie ważne jak karmi się malucha ważne żeby się najdal – niestety moje otoczenie (szczególnie mąż) uważa że się poddalam i poszłam na łatwiznę… Strasznie mnie to… Czytaj więcej »

Karolina
Karolina
6 lat temu

Mojego pierwszego synka k armilam dwa lata to było dziecko które do 14 miesiąca nic prócz piersi nie chciało ruszyć on po prostu ciągle na niej wisial dziś ma 2,5 roku waży 20 kg i 110 cm a ile się nasłuchałam ze pierś to jest najlepsza ze to ze tamto do roku karmienie było cudowne potem zaczęło mnie to powoli irytować bo ile można ale jakoś powoli mi to przeszło za to drugi synek też jest na piersi ale je 5-7 min i uwielbia próbować nowych rzeczy dziś ma 8 miesięcy i dalej go karmię piersią i wiecie co nigdy… Czytaj więcej »

Ewelina
Ewelina
5 lat temu

Twój tekst podniósł mnie na duchu. Mimo, że karmię piersią 7 miesiecy ciągle mam wyrzuty sumienia, że chodzi mi po głowie włączenie mm, żebym mogła wreszcie uwolnić się trochę z domu (też niestety jestem nielaktatorowa). Urodziłam przez cc, córka miała duża potrzebę ssania co bardzo mnie cieszyło. W szpitalu jako jedyne dziecko na sali nie była dokarmiana mm a ja pękałam z dumy, że mimo cc mogę karmić naturalnie. Mimo, że trafiłam na fantastyczne położne, po wyjściu ze szpitala zaczęły się moje problemy. W szpitalu nikt łącznie z doradcą laktacyjnym nie sprawdził mojej techniki karmienia. Raz tylko położna nacisnęła mi… Czytaj więcej »

Aga
Aga
5 lat temu

Kaja super wpis, mojego karmienia butelką o mały włos nie przyplacilam depresją. PRESJA była ogromna a ja zrozpaczona. Wzywałam jedną pielęgniarkę laktacyjną po drugiej. I pojawiła się Ona mój rycerz na białym koniu i powiedziała: Odpuść!! wyśpij się, karm mieszanką i zacznij żyć bo dziecko to nie koniec świata a karmienie nie jest istotą bycia matką. Minęły 4 lata i wiem że nic nie straciłam. Pozostała mi tylko alergia na ruchy matek propiersiowych bo jak im się udało to każdemu musi… nie musi … tylko nie każdy to wie ;)

Agnieszka
Agnieszka
4 lat temu

Hej,
W pełni się zgadzam z tym tekstem. Moja córka jadła jednocześnie i z piersi i z butelki, jak musiałam wyjść do dorywczej pracy. A bliskość zbudowałyśmy na przytulaniu, głaskaniu i tuleniu. Karmienie piersią wspominam miło choć mnie to po prostu fizycznie męczyło- ona wyciągała ze mnie i mleko i energię;)

Magda
Magda
4 lat temu

Dziękuję za każde słowo tego tekstu. Pierwsza córka kompletnie nie tolerowala naturalnej drogi podania w związku z tym przez rok czasu laktator stał się naszym “przyjacielem”. Spałam 4 godziny na dobę ;Ona spała ja ciągłam, Ona bawiła się ją ciągłam :na plaży, w parku wszędzie. Będąc w ciąży z synem postanowiłam, że już tego schematu nie powtórzę. Trudno nie uda się dam butelkę, powoli, powoli małymi kroczkami wspólnie z Młodym osiągnęliśmy sukces. Choć nadal nie dowierzalam i regularnie ważyłam pieluchy, bo przecież mokra pielucha znaczyla pełny brzuch. Karmilam 2, 5 roku. Od 3 miesięcy jestem mamą po raz trzeci. Maleńka… Czytaj więcej »

Monika
Monika
3 lat temu

Dziękuję za wpis. Ja mojemu synowi już na szpitalu musiałam dac modyfikowane, bo nie chcieli nas wypuścić. Jestem po cc. Z laktacją musiałam się nawalczyć, ale udało się rozbujac tylko prawą pierś, lewa siknęla raptem kilka razy i tyle z niej mleka. Więc po pierwsze widzę jak pierś się zmienia po karmieniu, prawa już zwisa lewą jest w miarę ok po ciazy. Ale jakby tego było mało, syn ciągle chciał być na piersi, więc po jakimś czasie gdy potrzebował więcej mleka to ja najzwyczajniej nie nadazalam wyprodukować, więc zwiększyłam częstotliwość podawania mm. Teraz mały średnio chce pierś, choć laktacje jest… Czytaj więcej »

Kasia
Kasia
3 lat temu

Bardzo dziękuję za wpis. Ja swoich dzieci nie karmiłam piersią i do tej pory mam wyrzuty sumienia-ze gorszy start w życie, odporność, skłonność do chorób itp. Z synem było u mnie podobnie jak u Pani. Nie chciał ssać, ja ściągałam… Zmęczenie, osłabienie (w ciąży przeszłam operacje-rozlany wyrostek robaczkowy, zapalenie otrzewnej, przetoka ropna szwów). Do tej pory jak słyszę laktator to mam dreszcze. Przy porodzie z córką straciłam bardzo dużo krwi, byłam wyczerpana, ona chciała ssać ale ja nie miałam pokarmu, musiałam dokarmiać. A później jak dostałam nawału to ona już przyzwyczajona, że jej lekko leci, jak pociągnęła 2 razy pierś… Czytaj więcej »

Renata
Renata
3 lat temu

Moja córka urodziła się miesiąc przed terminem i chyba mój organizm nie był na to gotowy, mleko pojawiło się (za sprawą laktatora elektrycznego) po ok tygodniu po porodzie. Oczywiście młoda musiała jeść, no więc już w szpitalu jadła mleko modyfikowane, a gdy pojawił się u mnie pokarm, traktowała go bardziej jak deserek albo przystawkę, bo za radą położnej, najpierw była pierś (z nałożonym kapturkiem bo mam płaskie sutki i inaczej by nie chwyciła piersi) następna butla ze ściągniętym pokarmem a później z mlekiem modyfikowanym (tylko nim się najadła). W między czasie ściągałam pokarm (co 3 godziny) żeby rozbujać laktację, nie… Czytaj więcej »

Anna
Anna
3 lat temu

A mi kilku pediatrów powiedziało wprost że jestem zła matką i krzywdzę swoje dziekco bo NIE CHCE już karmić półrocznej córki piersią i planuje przejść na mm. Córka miałam bardzo silna alergię, krew w kale, krew w ulewaniu, refluks, traciła na wadze i miała złe wyniki krwi z podejrzeniem białaczki włącznie. Ja z kolei po szeregu diet wykluczających potencjalne alergeny spadłam do BMI 18 i czułam się mega osłabiona. Ostatecznie okazało się, że córka była uczulona na mleko krowie, jajka i drób. Przejście na mleko dla alergików to była najlepsza decyzja jaką podjęłam. Szkoda że w ogniu krytyki pediatrów zapętlonych… Czytaj więcej »

Wioletta
Wioletta
3 lat temu

Witam, musze cos napisac bo sie uduszę. Urodzilam synka niecałe trzy miesiące temu. Podczas ciąży bylam przekonana że będę karmic piersia i nie brałam pod uwagę innej opcji. Dodam ze to moje pierwsze dziecko. Syn urodził się CC, ze względu na komplikacje. Pokarm…. niby przyszedl, ale za malo. Czarek tracił na wadze, dodatkowo w drugim tygodniu jego życia wylądowaliśmy w szpitalu, podczas stresu jakiego doświadczyłam pokarm praktycznie zniknął, laktator, herbatki i rozne tego typu rzeczy, nic nie pomagało. Przeszismy całkowicie na mleko modyfikowane. I do dzis nie moge sie z tym uporać. Do dziś Placze jak tylko czytam ze ktos… Czytaj więcej »

Magda
Magda
3 lat temu

Czuję jakbym czytała o sobie. Pierwsze dziecko karmiłam butelką . Nie miałam pojęcia,że tak to będzie wyglądało. Myślałam, że nie będę miała z tym problemu. Jednak rzeczywistość była inna. Każdy mówiłbym przestała o tym myśleć to pokarm sam się pojawi, ale im więcej takich rad tym miałam większą presję.
Też uważałam się za gorszą matkę i czasami mam takie głupie myśli, że jak coś jest nie tak z moim synem to jest to przeze mnie.
Teraz mam drugie dziecko do którego podeszłam z innym nastawieniem, że to nic złego ta butelka. I co….. karmię piersią jest pokarm.

Anna
Anna
3 lat temu

Nie ma znaczenia że to już czwarte dziecko…problemy z laktacja i emocjami wciąż te same….inaczej tylko do nich podchodzę…jestem inna kobieta w różnych okresach życia….teraz też jest kryzys z moim miesięcznym szczęściem….ale mam nadzieję że znajdę siłę aby ten czas przetrwać…trochę łez już popłynęło…ale zaświeci w końcu słońce ☀️

Karolina
Karolina
3 lat temu

A ja nie lubię karmienia piersią. Nie widzę w tym magii. Ot karmienie i tyle. Widze za to cyce na wierzchu, watę w staniku, ból i dojenie, Przemawia do mnie argument ceny (w sumie jest to pokarm za darmo) i wygody (wyciagam pierś i je) . Ale najbardziej denerwuje mnie pisanie o kp jak o WALCE. Walczylam o laktacje, walczylam z bolem piersi, walcze o kazda krople, walcze z sama soba a nawet (tu cytat z poloznej laktacyjnej w szpitalu po pprodzie) musisz powalczyc z dzieckiem bo jest leniuszkiem i nie chce mu sie ssac. Tadaaa! Czasami jak czytam fora… Czytaj więcej »

Asia
Asia
3 lat temu

Żałuję jednego – że nie mogłam przeczytać tego wpisu w lipcu. Byłam o krok od załamania, depresja poporodowa pukała do moich drzwi bardzo głośno – bo mała nie chciała ssać, ciągle spała a gdy już zaczęła ssać to większość karmień kończyła się histerią, bo mam hiperaktywny wypływ i mała buźka nie radziła sobie z tym kompletnie. Przeżyłam koszmarne 6 tygodni i ciągle myślałam o sobie źle, bo nie umiem karmić. Myślałam wtedy, że jestem jedyna na świecie z takim problemem. Pomogła mi cudowna CDL, karmię małą 7 miesięcy, końca nie widać. Ale gdybym wtedy wiedziała, że karmienie może być trudne,… Czytaj więcej »

Anna
Anna
3 lat temu

Synek urodził się przez cesarskie cięcie, hipotrofik, wiecznie głodny, moje dwukilogramowe szczęście. Bardzo chciałam karmić piersią, ale nie szło, pierwsze dziecko, doradca laktacyjny w szpitalu to po prostu porażka. Jestem mamą która zaprzyjaźniła się z laktatorem, odciągam 4-5 razy dziennie, około litra mleka, synek ładnie przybrał na wadze, jest zdrowy, w 5 miesięcy zrobił 7 kg wagi. Odciąganie laktatorem nie zawsze jest przyjemne i nie zawsze się chce. Gdybym drugi raz była w takiej sytuacji to szybciej sięgnęła bym po laktator. Nie czuje się przez to gorsza jako matka. Duże wsparcie miałam w mężu, choć zdarzały się kobiety w moim… Czytaj więcej »

Monika
Monika
3 lat temu

Zgadzam się z większoscią tekstu;) z jednym tylko nie mogę się zgodzić nie zawsze da się karmić wszędzie i jednak czasami trzeba dostosować się do dziecka. Moja młodsza córeczka je tylko w domu, tylko w zaciemnionym pokoju wszelkie próby karmienia w innych miejscach i sytuacjach były nieudane:(

Nicka
Nicka
3 lat temu

Ja pamiętam etap kiedy mi się marzyło poleżeć z wtulonym we mnie dzieckiem a ono tylko cycek i cycek… A ja się chciałam przytulić bez cycka:D u mnie pierwszy miesiac karmienia to był mega ból. Przy drugim dziecku bolało pół roku, przy trzecim też jakoś kilka miesięcy. Po tym czasie szło jak z płatka. Odstawiałam zawsze w czwartym trymestrze życia dziecka. Też karmiłam wszędzie z tym że ja z tych wstydliwych więc kupiłam specjalny fartuszek i mogłam karmić gdzie chciałam, dzieci miały pod nim spokój a jednocześnie dzięki odpowiedniej formie swobodny dostęp powietrza, a ja miałam komfort. Polecam mamom które… Czytaj więcej »

Maria
Maria
3 lat temu

Jak to możliwe, że kobiety w Amazonii i w Afryce nie mają praktycznie żadnych problemów z karmieniem piersią, a w Europie i USA kobiety notorycznie cierpią na “brak pokarmu” …? O co to chodzi? Cały nasz styl życia to idealny przepis na trudności w karmieniu. Brak kontaktu skóra do skóry po porodzie, częste i niepotrzebne interwencje, brak częstego karmienia na żądanie dziecka, a także całe pokolenie ludzi, którzy na wszelkie bolączki znają tylko jedną odpowiedź: butelka.. Niestety nie możemy liczyć na pomoc innych kobiet, gdyż panuje u nas głębokie niezrozumienie czym jest karmienie piersią i jakie rządzą nim prawa, ale… Czytaj więcej »

Sylwia
Sylwia
Reply to  Maria
2 lat temu

Trafne spostrzeżenia. Mam trójkę dzieci. Najstarsza córka mm, średnia kp ale przez problemy alergiczne, zerowy przyrost wagi i wieczny płacz, po 4. miesiącu kp +mm a po 6. tylko mm. Obecnie miesięczny syn na kp i chyba mogę powiedzieć, że zanosi się na sukces. Mam więc przekrojowe doświadczenie w karmieniu dzieci I wiem jedno, kp jest trudne wtedy gdy nie otrzyma się konkretnej wiedzy i dobrego wsparcia na samym początku. Szpitale są pełne położnych, pielęgniarek i lekarzy, którzy wręcz wpychają dzieciom butelkę. Jak mama ma rozkręcić laktację skoro zaraz w pierwszej dobie dzidziuś dostaje butlę? Kp to coś, czego trzeba… Czytaj więcej »

Kkk
Kkk
2 lat temu

Według badań karmienie nie rujnuje piersi a źle dobrane biustonosze na ten czas oraz hormony ciążowe i zmiany po ciąży

Bożena
Bożena
2 lat temu

Świetny artykuł. Ale chciałam coś dopowiedzieć. Moje piersi nie zmieniły się, a karmiłam 3 lata. To pewnie sprawa genów. Widocznie tak mam. To co spotyka nas, jest naszym doświadczeniem i nie zawsze przekłada się na wszystkich. Początki z karmieniem miałam trudne, bo synek nie mógł się zassać. Pomogła nakładka silikonowa. Najgorzej wspominam pierwsze kilka dni w szpitalu i mnóstwo niekompetentnych i sprzecznych porad położnych czy pielęgniarek. Pomogła specjalistka od laktacji.
Moja mama nie karmiła mnie i rodzeństwa piersią. I mówiła, że ja pewnie też nie będę…

Edyta
Edyta
2 lat temu

Dzięki za nazwanie tego po imieniu – laktoterror. Dzisiaj przeczytałam na grupie o karmieniu piersią na Facebooku wpis, którego autorka chce pozyskać do tłumaczenia na język ukraiński ulotki o korzyściach płynących z karmienia piersią i niebezpieczeństwach (poważnie!) wynikających z karmienia mlekiem modyfikowanym. Plan jest taki, aby rozdystrybuować je z pomocą humanitarną na terenie Ukrainy.
Serio, ręce mi opadły.

kromka
kromka
1 rok temu

Nie mogę karmić piersią z przyczyn zdrowotnych, które są nieuleczalne, bo genetyczne. Na specjalnej diecie i tak muszę być przez owe problemy. Ale staram się utrzymać laktację. Nie obchodzi mnie to, że się „doję”. Cieszę się, że w ogóle mam możliwość podać dziecku swój pokarm! Odpowiednia organizacja i będę dalej jechać na laktatorze, ale przyznaję, że to nie lada wyzwanie.