A mi się chce zrobić piękne Święta!

Marzą mi się piękne Święta Bożego Narodzenia dla moich dzieci...

Kto czyta czasem “internety”, odczuł na pewno jakiś dziwny nurt negacji wśród kobiet, szczególnie matek. O ile sama jestem wielką fanką odpuszczania sobie, o tyle nie do końca przekonuje mnie nawoływanie do zrezygnowania praktycznie ze wszystkiego, co kojarzę z odświętnością i radością oczekiwania. Mimo że jestem w stanie zrozumieć źródło tej niechęci, czuję głęboki smutek.

Było to chyba tak, że czas jakiś temu jak grzyby po deszczu rosły nam Perfekcyjne Panie Domu. Wiecie – skandynawski dizajn w chacie, fit sylwetka, uśmiechnięte dzieci na insta. Zawsze nieskazitelnie czysty dom, gdzie wydaje się, że z podłogi można jeść – jest tak biała i lśniąca. Te wszystkie przepięknie udekorowane pierniczki, choinki tak ogromne, że niemalże przebijają sufit. Świąteczne stroje od projektantów, zakręcone i wymyślne dania na wigilijnym stole (oczywiście wszystkie domowej roboty…) i rozwieszone wszędzie lampki. W ilości takiej, że spokojnie dałoby się rozświetlić niewielkie miasteczko. Długo mogłabym wymieniać – bo są jeszcze skrupulatnie przygotowywane, przepiękne kalendarze adwentowe. I ręcznie robione kartki świąteczne rozesłane do wszystkich (nie-)znajomych. I… oj, dużo tego, ale jestem pewna, że wiecie, co mam na myśli.

Później przyszedł sprzeciw. Bo kobiety nie dość, że mają na głowie rodzinę, dom, a często również zawodowo pracują, czuły, że mimo zmęczenia nie do opisania, nie są w stanie zrealizować tej katalogowej wersji Świąt. Tylko zamiast zastanowić się, gdzie odpuścić, a czym się inspirować i do czego dążyć, odrzuciły wszystko. Lub, moim zdaniem, zbyt wiele. Krąży teraz taki dowcip, że skoro Jezus przyszedł na świat w stajence, to nie trzeba sprzątać mieszkania, by czuł się jak w domu. Wiem, że to żart, wiem. Jednak one zawsze niosą w sobie ziarenko prawdy.

Odpuszczanie weszło w główny świąteczny nurt. Teraz słyszę czasem wręcz przechwalanie się, która robi MNIEJ. “Ja nie myję okien!”, “Jedzenie zamawiam, nie chce mi się gotować”. “Choinka tylko sztuczna, żeby nie śmieciła igłami”. “Kalendarz adwentowy? Pfi, nie będę rozpieszczać dzieciaków”. “Wyjedziemy gdzieś, byle dalej od tych Świąt i zamieszania!”. I tak dalej, i tak dalej.

A mi się chce!

Bardzo chciałabym dać moim dzieciom to, czego w moich Świętach brakowało. Z nawiązką wszystkiego, co dla nich wymarzyłam… I nie, nie chodzi o wielkie prezenty. Tu akurat grubasek w czerwonym wdzianku był szczodry ;) Chcę świątecznej atmosfery, przyjemnej domowej krzątaniny, chwil oczekiwania. Zaskoczeń. Wzruszeń i bliskości. Gdyby ktoś mnie spytał, co jest moim priorytetem w tym miesiącu, bez wahania odpowiedziałabym, że tworzenie wspomnień moich dzieci. Nie chcę odpuszczać wszystkiego!

Dlatego późno w noc szykuję dla dzieci kalendarz adwentowy, pełen drobiażdżków, niespodzianek i słodkiej przyjemności. Bo każde niewyspanie rekompensuje mi ich pisk radości o poranku, kiedy go znajdują.

Dlatego robię koślawe jak diabli ozdoby choinkowe. Nikt o zdrowych zmysłach nie chciałby patrzeć na coś takiego w swoim domu. A ja z dumą obklejam ściany, lodówkę, toaletkę i wszystkie inne dostępne przestrzenie.

Dlatego piekę i dekoruję z dzieciakami dziesiątki pierników. Są po prostu ubabrane kolorowym lukrem i obsypane wszystkim, czym się da. I z największym smakiem przez nich zjadane. A jedzą z uśmiechami na buziakach, które warte są każdego wysiłku. Więc kiedy chcemy, robimy te ciasteczka, ozdóbki, malowanki. Zamiast obiadu mamy wtedy podsmażone kopytka z cukrem z Lidla. Pycha są, wiecie?

Dlatego kupuję pewnie za dużo prezentów. Jara mnie to, że NAPRAWDĘ przyjemniejsze stało się dawanie. I obserwowanie ich radości.

Moim priorytetem jest moja Rodzina. Mój dom. I życie moich dzieci przepełnione miłością, cierpliwością i magią. Oddam za to z uśmiechem niepomalowane paznokcie, spotkanie z pseudo-kumpelą i nieodkurzony dom. Zawsze jest coś za coś. Kiedy jednak ustawi się priorytety, zastanawiając się CO TAK NAPRAWDĘ jest dla nas ważne, codzienne życie i wybory okazują się banalnie proste.

Grudzień ze swoją atmosferą prostej magii w pełni zasługuje na miano jednego z najpiękniejszych miesięcy w roku. Z tego, co magiczne trzeba jednak umieć korzystać.

Tego przedświątecznie Wam i sobie życzę, z serca.

 

Subscribe
Powiadom o
guest
6 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Ewelina
Ewelina
7 lat temu

Poka poka ozdoby!

Kasia
Kasia
7 lat temu

Tak bardzo się zgadzam! Każde Twoje słowo z tego postu jest, jak pisane przeze mnie :) Celebruje święta najintensywniej, jak się da, bo chcę, żeby ich urywki zostały w głowie mojego dziecka na całe życie :)

Majka
Majka
7 lat temu

A potem te wdzieczne dzieci powiedza “sorki mama, w tym roku lece na swieta na bora bora z tym gosciem co go poznałam 2 tyg temu”. Beda mialy gdzies twoje pierniczki i koslawe ozdoby. A ty zostaniesz zaniedbana i bez kumpeli.

Marta
Marta
Reply to  Majka
7 lat temu

Przykro mi to czytać, mam nadzieję, że to nie własne doświadczenia za tym wpisem stoją

Marta
Marta
7 lat temu

Mi też się chce! :) Nie mam może za dużo czasu, połowa grudnia upłynęła na chorowaniu, mieszkamy chwilowo kątem u teściowej i nie mogę ustroić domu tak, jak bym chciała. Ale chce mi się lepić pierniczki, wycinać łańcuch z papieru, wkładać coś miłego do kalendarza, pełnym głosem śpiewać kolędy :) Pozdrawiam :)