Spieszę, by podzielić się z Wami szczęściem i informacjami. Otóż wczoraj, Moi Mili, Leo zdał swoje pierwsze egzaminy w edukacji domowej i rozpoczął wakacje. Za nami pierwszy poważny i “oficjalny” rok bez szkoły. Nadchodzi czas podsumowań, dziś o nauczaniu domowym wiem zdecydowanie więcej niż we wrześniu ubiegłego roku, kiedy z uśmiechami na twarzy rozpoczynaliśmy naszą przygodę.
Już na wstępie napiszę, że uśmiechy dalej nam towarzyszą i że z całą pewnością dalej będziemy żyć bez szkoły. Zanim przejdę do podsumowania, chciałam opisać sam egzamin, bo dostałam wiele wiadomości z pytaniami – zarówno o przebieg, jak i zakres materiału.
Spis treści:
Podstawa programowa w edukacji domowej
Z wykształcenia jestem psychologiem, nie pracuję jednak w zawodzie i nie miałam nigdy doświadczeń z uczeniem dzieci. Zatem jednym z pierwszych pytań, które zakiełkowało mi w głowie gdy rozmyślaliśmy rodzinnie nad nauczaniem domowym, było: SKĄD BĘDĘ WIEDZIAŁA, CZEGO LEO POWINIEN SIĘ NAUCZYĆ?!
Tutaj ratunkiem i przewodnikiem jest właśnie podstawa programowa. To dokument stworzony przez Ministerstwo Edukacji, który jasno określa zakres materiału ze wszystkich przedmiotów, jakie dziecko powinno opanować na konkretnym etapie edukacji. Dla klas 1-3 sprawa jest bardzo prosta – przedmioty są dwa: edukacja wczesnoszkolna i język angielski.
Podstawa programowa to oczywiście minimum, jednak dobrze mieć ją pod ręką. Dla mnie był to wyznacznik, o co muszę koniecznie zadbać podczas tych wspólnych, nieszkolnych miesięcy. Uprzedzając pytania – podstawa programowa jest naprawdę… podstawowa. Wierzę, że ze wsparciem w nauce dziecka w edukacji wczesnoszkolnej (czyli w klasach 1-3) poradzi sobie absolutnie każdy. Tym niemniej miałam jakieś obawy jeśli chodzi o egzamin klasyfikacyjny. Potęgowały je oczywiście niewiedza i brak doświadczenia. Jak się okazało (matczyny) strach ma wielkie oczy ;)
Edukacja domowa egzaminy
Każde dziecko uczące się w domu musi zdać egzaminy potwierdzające, że opanowało materiał danej klasy. Zwykle egzaminy organizowane są w szkole, do której uczeń jest formalnie zapisany (listę szkół przyjaznych ED znajdziecie w sieci). W tym dziwnym, covidowym roku wszystko stanęło na głowie. Zorganizowanie klasycznych egzaminów nie było możliwe. Dlatego Leon zdawał egzamin online, za pośrednictwem aplikacji Microsoft Teams. Oprócz Leo równocześnie zdawało jeszcze dwoje dzieci, w wyznaczonym dniu i godzinie połączyliśmy się z egzaminatorkami. Jedna z pań z kuratorium była odpowiedzialna za sprawdzenie wiedzy z edukacji wczesnoszkolnej, druga testowała znajomość języka angielskiego.
Egzaminy w edukacji domowej podzielone są na dwie części – pisemną (1 godzina) i ustną (0,5 godziny). Pomiędzy częściami była przerwa, długa, chyba ponad godzinna. Leo miał wtedy chwilę, żeby poszaleć i pobiegać po domu, wyładowując nadmiar energii.
Egzamin pisemny w ED
Przyznam, że miała wiele obaw, zarówno o sam egzamin, jak i o jego internetową formę. Jak się okazało – zupełnie niepotrzebnie. Można powiedzieć, że obie Panie zadbały o to, by w przyjemnej i wesołej atmosferze sprawdzić, czego to udało się Leonowi przez ten rok nauczyć. Podczas trwania obu części egzaminu, obie Panie widoczne na ekranie, odpowiadały na pytania i robiły naprawdę wszystko, aby ułatwić dzieciom to nieproste zadanie.
Po przywitaniu się i wytłumaczeniu dzieciom zasad egzaminu, każda z egzaminatorek przesłała mi do wydrukowania plik z zadaniami. Przed rozpoczęciem wypełniania Leo musiał pokazać dokładnie wszystkie strony (aby panie upewniły się, że są puste). Podczas rozwiązywania zadań, pytania można było kierować wyłącznie do nauczycielek, a kamera musiała być włączona i skierowana na ucznia. Po rozwiązaniu wszystkich zadań, ponownie pokazywaliśmy arkusze do kamery, a następnie ja robiłam im zdjęcia i odsyłałam.
Edukacja domowa egzamin ustny
Po godzinnej przerwie, ponownie połączyliśmy się z egzaminatorkami, tym razem już indywidualnie. Część ustna zaczęła się od omówienia zadań pisemnych. Podobał mi się sposób, w jaki obie panie rozmawiały z Leo. Dużo mówiły o tym, co poszło dobrze i z czym Leo poradził sobie najlepiej. Błędy przestawiały jako obszary, nad którymi warto jeszcze popracować, podkreślając równocześnie, że każdy ma prawo do pomyłek i że w dużej mierze na tym polega nauka. Leo słuchał uważnie i z uśmiechem, zapamiętał dokładnie, na co musimy zwrócić uwagę w następnej nie-klasie.
Druga część egzaminu ustnego to sprawdzanie wiedzy. Na ekranie komputera wyświetlały się wyrazy, w których Leon liczył litery, głoski i sylaby. Później miał przeczytać na głos dłuższy tekst. Była rozmowa o dniach tygodnia, zasadach pisania zdań i coś o przyrodzie. Edukacja wczesnoszkolna to również matematyka – było więc zadanie z treścią i kilka przykładów na dodawanie i odejmowanie.
Egzamin ustny z języka angielskiego był krótki i sprawdzał podstawowe wiadomości – jak liczenie, nazwy zwierząt, kolorów czy jedzenia. Dalej – wszystko w serdecznej i ciepłej atmosferze pełnej śmiechu.
Egzaminy w edukacji domowej – nasze wrażenia
Jeśli miałabym określić je jednym słowem, byłoby to chyba zaskoczenie. Osoby, które egzaminują są bardzo pozytywnie nastawione do dzieci korzystających z nauczania domowego. Okazuje się, że nie tylko nauka może być pozytywnym i radosnym doświadczeniem. Również sprawdzanie wiedzy można być przeżyciem, które uczeń wspomina z uśmiechem.
Leo zdał egzamin, dostał promocję do następnej klasy. Przed nami trochę odpoczynku i wakacji, choć na pewno nie porzucimy nauki aż do września. Wśród wielu niewiadomych tego dziwnego w ostatnich tygodniach świata, jedno jest pewne – kolejny rok spędzimy również w edukacji domowej.
Na początek: Gratulacje!
Dziękuję za wpisy o edukacji domowej – my startujemy od września i Twoje relacje z ED były dla mnie pomocne. Również ten najświeższy o egzaminach.
My wybraliśmy ścieżkę nie w pełni domową, bo połączoną ze zorganizowanymi spotkaniami w ramach szkoły z nurtu demokratycznego.
Można się wiedzieć do jakiej szkoły chodzi Pani dziecko?