Mamo, co dziś na obiad?!

Mamo, co dziś na obiad?!

To pytanie zna chyba każda mama. I pokażcie mi palcem jedną, która gorączkowo nie szukała w głowie odpowiedzi! Wiele razy pisałam o tym, jak korzystne może być wspólne gotowanie, nawet z najmłodszymi dziećmi. To nie tylko świetna okazja, aby spędzić razem wartościowy czas i budować relację. Może to być również nauka biologii, matematyki, zdobywanie wiedzy z zakresu odżywania i troski o naszą planetę. Bo od tego co dziś na obiad, jeszcze ważniejsze jest – z czego ten obiad ugotujemy!

Żyjemy w dziwnych, szybkich czasach. Skutek oderwał się od przyczyny – dzieciom wydaje się, że pieniądze wyjmujemy ze ściany, a jedzenie rośnie w supermarkecie. To oczywiście wielkie uproszczenie, ale zauważyłam, że chociaż czas szkolny i lista podręczników wydłużają się, najmłodszym brakuje takiej życiowej, praktycznej wiedzy. Tej, która kiedyś sama wchodziła do głowy podczas wakacji na wsi. 

Na Ziemi żyje przecież coraz więcej ludzi. Potrzeba dla nich coraz więcej pożywienia – przecież każdy z nas korzysta z plonów, które przynosi współczesne rolnictwo – mąka, warzywa, owoce, oleje. Rolnictwo jest kluczem do przetrwania ludzi jako gatunku. Dlatego tak ważne jest zrozumienie jak uprawiać ziemię w sposób odpowiedzialny i opłacalny.

Przyznam się, że i ja miałam mgliste pojęcia na temat tego, jak wygląda obecnie produkcja żywności w naszym kraju. Dlatego z entuzjazmem przyjęłam zaproszenie na edukacyjną wyprawę dla całej rodziny – do gospodarstwa pokazowego w sieci Bayer ForwardFarming. Firma Bayer w ramach swojej strategii zrównoważonego rozwoju współpracuje w ten sposób z 16 gospodarstwami z 12 krajów w Europie, Ameryce Północnej i Ameryce Łacińskiej. Celem tej współpracy jest popularyzowanie na świecie idei zrównoważonego rolnictwa, a także wdrażanie go i demonstrowanie w praktyce. Czym ono jest? I jakie cuda zaskoczyły mnie na polskiej wsi? O tym wszystkim dziś opowiem.

Wraz ze wzrostem potrzeb ludzi, rośnie negatywny wpływ tradycyjnego rolnictwa na środowisko i klimat naszej planety. Czy zatem nie można zrobić nic, aby powstrzymać niszczenie Ziemi?! Można, a odpowiedzią na te rosnące potrzeby jest rolnictwo zrównoważone.

Rolnictwo zrównoważone, czyli jakie?

Już od dawna pozyskiwanie żywności nie ma wiele wspólnego z wyobrażeniem dziadka na wsi, który przy pomocy wiernego konie uprawia ojcowiznę. Rozwój rolnictwa tradycyjnego ma swoje przykre konsekwencje, należą do nich: nadmierna emisja gazów cieplarnianych, wyjaławianie gleby i gospodarka rabunkowa. W kontrze do rolnictwa konwencjonalnego, nastawionego jedynie na maksymalizację plonów za każdą cenę, powstały uprawy ekologiczne. Rolnictwo ekologiczne wywodzi się z rolnictwa biodynamicznego, które powstało jako prąd filozoficzny, niestety jest rozwiązaniem zbyt niszowym a przede wszystkim zbyt drogim i jeszcze za mało wydajnym, aby zastosować je do masowej produkcji żywności na świecie.

Rolnictwo zrównoważone czerpie z obu tych źródeł. To połączenie nauki, ekologii i świadome wykorzystanie metod tradycyjnych. Fantastycznie było przekonać się na własne oczy, jak może wyglądać współczesne rolnictwo. Naszymi przewodnikami byli gospodarze, czyli piąte i szóste pokolenie rolników uprawiające tę ziemię w centralnej Polsce.

Co można zrobić, aby było lepiej?

Duże wrażenie zrobiło na mnie wykorzystanie technologii w służbie rolnikom. Stacja pogodowa sprawia, że gospodarz zerkając na telefon dowiaduje się nie tylko, jaka jest siła wiatru czy wilgotność gleby, ale także o przewidywanych zagrożeniach – jak gwałtowane opady deszczu lub gradu. Dzięki temu może zdecydować, kiedy należy nawodnić uprawy, a kiedy ruszyć kombajnem na żniwa. Oprócz tego – nie miałam pojęcia! – rolnik każdego dnia otrzymuje na maila ostrzeżenia chorobowe dla regionu, w którym prowadzi uprawę. Dzięki temu, że jest w stanie odpowiednio wcześniej wychwycić zagrożenie i zastosować odpowiednie środki ochrony roślin, ich ilość zostaje zminimalizowana. To czysty zysk zarówno dla środowiska, jak i dla rolnika (oszczędności!).

Są rzeczy, o których nigdy wcześniej nie myślałam – np. jak umyć ciągnik?! Okazuje się, że przecież to ważna rzecz – nie tylko, aby dokładnie spłukać pozostałości po środkach ochrony roślin, ale również by bezpiecznie pozbyć się resztek.

Kolejnym ważnym elementem prowadzenia zrównoważonego gospodarstwa jest odpowiedni dobór roślin i konkretnych nasion odpornych na szkodniki i warunki pogodowe. Dzięki wprowadzaniu nowych odmian roślin – np. odpornych na szkodniki czy okresowe susze, w połączeniu z technologią monitorowania pola, rolnik ma możliwość uzyskać lepszy i wyższej jakości plon. Ograniczając przy tym swoją ingerencję w środowisko – zmniejszając ilość oprysków czy konieczność nawadniania upraw.

Łąki kwietne i domki dla zapylaczy nie tylko pięknie wyglądają, ale przede wszystkim chronią tak bardzo potrzebne owady. Łąki kwietne tworzą miejsca do żerowania owadom pożytecznym, dzięki czemu zapewniają różnorodność biologiczną.

Jakie są korzyści z uprawiania ziemi w sposób zrównoważony?

Zrównoważone rolnictwo to najlepsza, a w zasadzie jedyna właściwa droga do produkcji zdrowej, bezpiecznej żywności. Uprawa odbywa się z troską o środowisko naturalne. Naszym zadaniem jest przecież przekazać Ziemię w niepogorszonym stanie kolejnym pokoleniom – musimy o nią dbać! W końcu – jest też korzyść dla rolnika – finansowa opłacalność. Uprawa ziemi to praca, która musi przynosić zysk.

W Kaszewach spotkało mnie coś absolutnie niezwykłego. Mogliśmy całą rodziną przyłożyć rękę (ok, może palec) do szeregu zmian, które zmieniają oblicze polskiej wsi na lepsze. Niektórzy mają swoje wmurowane gwiazdy, inni kolekcję ciuchów. Ja, Moi Mili, mam swoje drzewo. Gdzieś na rozstaju dróg, w malowniczej wsi w centralnej Polsce. I choć to lipca – to lipy nie ma. Jest czysta radość i duma. Drzewa potrzebne są nie tylko dlatego, że oczyszczają powietrze i dają cień w upalne dni. W Kaszewach staną się również “karmnikiem” dla owadów, a rosnąc zabezpieczą uprawy przed porywistym wiatrem, który często nawiedza te rejony.

Ps. Jakby ktoś miał akurat “po drodze”, to niezmiernie ucieszą mnie zdjęcia naszej lipki. A ją… pewnie kilka kropli wody.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments