Niezależnie od tego, jak bardzo cierpliwą jesteś osobą (ani ile buteleczek Neospasminy akurat wypiłaś), zdarzają Ci się sytuacje, w których masz wrażenie, że Twoje dziecko nie mówi po polsku. Ty swoje, ono swoje. Albo w ogóle nie reaguje, doprowadzając Cię do białej gorączki. Masz tak czasem? Ja mam.
Jako rodzice mamy całą paletę środków, do których możemy sięgnąć, aby próbować osiągnąć porozumienie z potomstwem. Zależnie od tego, w co wierzymy i jakie są nasze wartości, dobieramy sposoby działania. Gdybym miała jakoś nazwać swoje główne – nie lubię bardzo tego słowa – “narzędzie wychowawcze”, byłaby to… rozmowa. Od pierwszych dni i tygodni życia najpierw Leo, a później w naturalnej kolejności także Mili – rozmawiam z nimi. Opowiadam, tłumaczę, żartuję. Nie traktuję ich przy tym jak małych dorosłych, o nie. Jednak nie “upupiam” ich zbytnim pieszczeniem języka i zdrabnianiem wszystkiego (jestem z tej frakcji, którą wierzy, że w piekle jest oddzielna strefa dla ludzi, którzy mówią “pieniążki”).
Dzieci rozumieją więcej niż nam się na ogół wydaje
To prosty i bardzo naturalny sposób, aby nauczyć… dziecko mówić. Nie tylko w sensie opanowania słów i fizycznej zdolności do ich użycia. Bardziej w znaczeniu nazywania swoich uczuć, wątpliwości, niepokojów. Wierzę, że rozmowa jest najbardziej skutecznym, choć najprostszym sposobem budowania porozumienia między ludźmi. Nawet dziś, jeśli Twoje dziecko już od dawna nie jest słodkim niemowlakiem – zacznij mówić. Nie kryj się za murem “dorosłości”. Opowiadaj o tym, co Cię poruszyło – może to była dziś ciekawa audycja w radiu, może historia, którą opowiedziała Ci koleżanka z pracy? Albo o książce, którą po jednej stronie czytasz wieczorami, zanim padniesz w łóżku.
Nazywaj swoje uczucia, nie bój się mówić, że jesteś zmęczona, zniechęcona albo znudzona. Wyrażaj radość, wdzięczność, dumę. Dzieci są naszym odbiciem, uczą się, bacznie nas obserwując. Nie dziw się, że maluch jest skryty, jeśli od zawsze bronisz mu dostępu do swoich emocji. Tych prawdziwych, tego, co w danej chwili akurat Ci gra w duszy, a nie wystudiowanej pozy “idealnej mamuśki”. Bardzo wierzę w proste prawo – dawaj to, co chcesz dostać.
Jak się porozumieć, kiedy… nie da się dogadać?!
Są jednak chwile, kiedy za nic w świecie nie możesz dojść z dzieckiem do porozumienia. Ignoruje Cię, może jest rozzłoszczone i nie chce współpracować, albo zasmucone czy akurat czymś bardzo przejęte. Na wszystkie takie słabsze momenty chcę Ci dać “koło ratunkowe”. To bardzo prosta rzecz, jednak spróbuj. Po prostu spróbuj: zatrzymaj się na chwilę, nieważne, co robisz. W zależności od miejsca i możliwości – kucnij, usiądź lub połóż się obok dziecka na podłodze. Później… wystarczy tylko chwilę spokojnie zaczekać. I zobaczysz jak będzie działa się magia, a między Wami pojawi się nić porozumienia.
Dzieci lubią być widziane, lubią też widzieć Ciebie. Dlatego jak najczęściej “schodź do ich poziomu” – wtedy zabawa będzie najfajniejsza, a rozmowy najciekawsze.