Kawiarnia Kredka Cafe została zamknięta na stałe
Restauracja Kredka, czy właściwie klubokawiarnia dla dzieci i rodziców, twór jakich nam w Warszawie ciągle mało i mało. Odwiedziliśmy Kredkę i mamy dla Was garść naszych spostrzeżeń, przyprawionych zdjęciami. Jesteście gotowi na relację?
Ogromnym atutem Kredkafe jest na pewno położenie – ścisłe Centrum, a z drugiej strony – miejsce usytuowane na uboczu. Łatwo dotrzeć i jeszcze łatwiej zapomnieć, że jesteśmy w Śródmieściu. Lokal jest kolorowy, ma trochę dziwny rozkład, dla to zapewne wynika z adaptacji zastanych przez właścicieli pomieszczeń. W środku jest kolorowo i sympatycznie, jak w piórniku trochę ;) dzieci czują się tu pewnie lepiej niż dorośli, dla mnie wystrój jest odrobinę chaotyczny. Ale z drugiej strony – czy dzieci nie = chaos? :D
Brawo za, zgodne z nazwą, wyeksponowanie kubełków z kredkami w różnych miejscach. Do tego w barze dostępne są kartki, wszystkie małe i duże artystyczne dusze mogą poszaleć. Moją uwagę zwróciło też bajecznie kolorowe menu oraz fajne drewniane krążki przy kasie – doceni je każdy, który ze znudzonym kilkulatkiem spróbuje złożyć zamówienie!
Jedzenie bardzo smaczne (jedliśmy tortillę z kurczakiem, pierogi ruskie i naleśniki na słodko), desery fajne (Leon zachwycił się wizualnie i smakowo kolorową galaretką). Niewątpliwym plusem dla starszyzny jest fakt, że można się tu napić NAPRAWDĘ dobrej kawy. Obsługa trochę bujała w obłokach i nie do końca była zorientowana, co się dzieje, ale może to tylko taki dzień. Na stolikach stoją piękne, świeże, kolorowe tulipany, do których nie można się nie uśmiechnąć. Szczególnie o tej porze roku, kiedy każda dosłownie komórka naszego ciała aż wyrywa się w kierunku wiosny…
Jest drewniany domek, są w nim niespodzianki, jest trochę skandynawskiego stylu, trochę dziecięcego misz-maszu. Leon i Mila bawili się bardzo dobrze (ale pisałam kiedyś o tym, że oni praktycznie wszędzie znajdą dla siebie coś interesującego), żadne z nich nie chciało z Kredki wychodzić. Mila poszalała do tego stopnia, że zgubiła gdzieś swoje… skarpetki :P
Przyznaję, że jestem w stanie bardzo wiele wybaczyć tego typu miejscówkom dla dzieci i rodziców. Głównie dlatego, że bardzo się cieszę, że w ogóle SĄ. Że my, matki, mamy możliwość spotkać się na kawę z przyjaciółką albo mężem. Że niechodzące do placówek dzieciaki mogą spędzać czasz z innymi, całkiem młodymi ludźmi. Cenię tego typu klubokawiarnie za to, że stają się punktem wymiany doświadczeń, można organizować tam większe i mniejsze imprezy, pojawiają się wciąż nowe propozycje zajęć dla dzieci. I to wszystko jest super. Kilka lat temu, kiedy urodził się Leon, tych miejsc było w Warszawie zdecydowanie mniej. Dlatego cieszę się, że rośnie ich wybór, że pojawiają się tam, gdzie rodzice po prostu ich potrzebują. Szczególnie jesienią i zimą, kiedy aura nas nie rozpieszcza, robią genialną robotę.
Jednak muszę, no muszę po prostu, zwrócić uwagę na dwie rzeczy, nad którymi Kredka Cafe powinna popracować. Pierwszą z nich jest zadbanie o czystość. Niestety podczas naszej wizyty dywaniki i w ogóle podłoga, no nazwijmy to po imieniu – były brudne. W miejscu, gdzie zarówno dzieci jak i rodzice chodzą bez butów, to nie powinno mieć miejsca. Drugą jest wybór książek czy gier – na półkach stoi kilka smętnych, starych jak świat książeczek. Podczas gdy uzupełnienie ich o nowości literatury dziecięcej to naprawdę niewielki wydatek. Tyle książkowych cudowności w każdym miesiącu pokazuje się na rynku, że aż żal, że miejsca takie jak to nie starają się ich prezentować rodzinom. Zapewne można by było “przyczepić” się jeszcze do czegoś, ale nie to jest moim celem.
Spędziliśmy tam dobry, rodzinny, sobotni poranek. Mam nadzieję, że i Wam się Kredka spodoba :)
Adres: Smolna 8, Warszawa.
Przed wizytą sprawdźcie koniecznie czy nie mają w planach zamkniętej imprezy, żeby nie jechać bez sensu – najlepiej na FB Kredki.
edit: KROPKA ZOSTAŁA ZAMKNIĘTA
Z ciekawością przeczytałam Twoją opinię o Kredce. Z pierwszym dzieckiem chodziłam do Kredki jeszcze usytuowanej przy placu Zbawiciela, było super. Ostatnio byłam w ‘nowej’ Kredce i byłam po prostu rozczarowana. Po pierwsze dzwoniłam przed wyjściem czy są otwarci i można przychodzić, niestety nie poinformowały mnie Panie że jest w największej sali impreza ‘zamknięta’ urodzinowa i po przyjściu musieliśmy usiaść przy drzwiach i każde wejście/wyjście gości w ten mroźny wtedy jeszcze dzień było koszmarem. Jakość pomieszczeń, dekoracji, zabawek, porcji jedzenia w stosunku do ceny, wszystko niestety mnie rozczarowało. Próbowałam zagadnąć do smutnych Pań (nie wiem czy właścicielki czy nie) co to… Czytaj więcej »
no są w Kredce niedociągnięcia są, nie da się ukryć :) mam nadzieję, że wezmą sobie do serca uwagi i popracują nad tym, co niewielkim wysiłkiem można poprawić.
dobrego dnia!