Sierpniowe popołudnie, z dzieciakami byliśmy od jakiejś chwili na dobrze nam znanym placu zabaw. Trochę słońca, raczej chłodno, humor taki sobie.
I wtedy, zupełnie znikąd, w parku pojawiła się Ona. Zwykła kobieta, pewnie po trzydziestce. proste brązowe włosy, Na ramieniu torba. jadła jabłko. Jedyne, co w niej było niezwyczajne to duży arkusz białego papieru, który trzymała przed sobą. Na nim napis: „#DARMOWE SŁUCHANIE DLA WSZYSTKICH”. Usiadła na ławce, Karton położyła obok siebie i widać było, że czeka. Miała taką łagodną twarz, nie rozpoznałabym jej dziś w tłumie, ale wtedy coś mnie do niej przyciągało.
I tak zupełnie, ni z tego, ni z owego – usiadłam obok niej. To takie kompletnie nie w moim stylu, a jednak wyszło naturalnie.
Miałyśmy dla siebie kilkanaście minut. Kilkanaście minut z zupełnie nieznajomą kobietą, którą z tłumu wyróżniało tylko to, że chciała posłuchać. Mimo że moja opowieść nie była ani trochę radosna. To była prawdziwa, głęboka rozmowa. Czułam się dziwnie – jakbym rozmawiała równocześnie ze starą przyjaciółką i obcym człowiekiem. Napełniła mnie wiarą w jutro, Wiarą w przyszły czwartek, którego tak bardzo się boję.
Na imię miała Agnieszka.
***
Wieczorem cały czas miałam w głowie to spotkanie. i taką myśl, że czasem niewiele to naprawdę bardzo dużo… Wujek Google podpowiedział mi, że była to pilotażowa akcja organizowana przez Fundację TROP, którą zainspirowała międzynarodowa akcja URBAN CONFESSIONAL (więcej info znajdziecie tu: http://urbanconfessional.org/). Wszystko zaczęło się na ulicach Los Angeles, gdzie grupa ludzi wychodziła co tydzień na ulice, aby śmiać się, płakać, a czasem po prostu gawędzić z tymi, którzy tego potrzebują. Akcja rozprzestrzeniła się na wiele krajów, właśnie rodzi się również na naszym gruncie.
Gdybym nie doświadczyła magii takiego spotkania z drugą osobą, przypuszczam, że pomysł wydawałby mi się dziwny. Może nawet zwariowany. Czasem jednak łatwiej otworzyć się przed nieznajomym, Czasem okazuje się, że w szaleństwie jest metoda!