W ostatnich dnia zarówno Facebook, jak i Instagram zostały dosłownie zalane falą słodko-pierdzących życzeń, wyznań i zapewnień. O równouprawnieniu, pomocnej dłoni, sile sióstr i kobiecym wsparciu. Wszystko to z okazji Dnia Kobiet.
Oczywiście – nie da się nie zauważyć, że zdecydowaną większość osób czytających bloga parentingowego stanowią kobiety. Tak, ALE wśród bliższych i dalszych mi ludzi, krewnych i znajomych królika oraz sąsiadów, te proporcje rozkładają się po równo.
Jednak to właśnie kobieta napisała mi wiadomość, że mam „bardzo zaniedbany ryj”.
To kobiety wbijają szpile, pytając siebie z troską „czy na pewno twoje dziecko dobrze się rozwija?” lub „czy nie jest upośledzone, bo nie potrafi tego czy owego?”.
To kobiety w czasie, kiedy dawałam z siebie wszystko, aby blog stał się nie tylko pasją, ale i pracą, potrafiły podcinać skrzydła i marzenia.
To kobiety sugerują, że niewiele wiem o życiu, bo przecież jestem na utrzymaniu męża. I że prowadzenie bloga to: „pisanie jakiegoś pamiętniczka”.
To kobiety, często te same, których facebookowy profil wypełniają po brzegi motywacyjne cytaty i deklaracje wsparcia innych, nie znajdowały przez długie miesiące chwili, aby polubić czy udostępnić mój post. Choć prosiłam o to i zabiegałam, bo przecież na początku drogi bywa tak cholernie ciężko czasem.
To kobiety czują się uprawnione, by zaglądać innym w krocze („jak rodziłaś?!”) i do stanika. To one komentują (nie)wychowanie dzieci i wieszają psy na nieobecnych koleżankach. „Rozliczają” ubrania, dodatki i wydatki, pchają sobie wzajemnie nos w portfel, do łóżka i jeszcze dalej.
Nie, nie będę narzekać. Mam w życiu dość wsparcia i siły. Nie będę prosić o więcej. Mam jednak taki swój prywatny apel: zamiast rzygać na inne dziewczyny żółcią, a potem tworzyć feministyczne manifesty na portalach – po prostu wspieraj. Nie podstawiaj nogi, przynajmniej – jeśli nie musisz.
#WspieramBoMogę
Nie zrozum mnie źle. Znam kobiety mądre, odważne i życzliwe. Śmieszą mnie po prostu puste słowa i deklaracje bez pokrycia, którymi zakwitły ostatnio media społecznościowe.
Bo wiecie jaka jest obecnie rzeczywistość?