Była zima, kiedy Ania, Czytelniczka bloga napisała do mnie maila z prostym pytaniem: czy znam zespół Mazowsze? Przyznam się Wam szczerze, że po przeczytaniu tej wiadomości miałam dwie myśli w głowie. Pierwsza to taka, że mail pewnie skierowany jest do mojej Babci, no bo – ejjj- Mazowsze, serio?! Chętnie bym go do Niej przesłała, niestety nie korzysta z komputera. Chociaż w sumie to nie do końca prawda. Korzysta, tylko komputerem razem z dziadkiem nazywają… kalkulator, więc byłby pewien problem ;)
Moja drugie skojarzenie to grupa kilku osób zabawnie podrygująca w takt jakiejś polki czy innego walczyka, w ubraniach pogryzionych przez mole, lekko przykurzonych i pokrytych gdzieniegdzie pajęczynami. Jakby teleportowali się z pierwszej połowy lat 90-tych, bo pewnie wtedy ostatni raz coś o tym zespole słyszałam. Tak, wiem, że jestem kompletną ignorantką. Co więcej – czuję się zażenowana swoim podejściem, niewiedzą i uprzedzeniami. Usprawiedliwiam się tylko tym, że pomimo tego wszystkiego, pomyślałam, że… chętnie zobaczymy to z Leonem na żywo.
Pierwsze zdziwienie przeżyłam gdy okazało się, że… może być problem z dostępnością biletów. No bo jak to? Ktoś to w ogóle ogląda?! Rezerwację udało się zrobić tylko za sprawą Ani (dziękujemy serdecznie!) i w marcu wybraliśmy się z Leonem na koncert edukacyjny pt.: “Piękna nasza Polska cała”. To był piękny, pełen zaskoczeń, dzień i niezapomniany koncert, który ze sceptyka zamienił mnie w… entuzjastę.
Pierwsze zdziwienie spotkało mnie tuż po dojechaniu na miejsce – w podwarszawskich Otrębusach znajduje się Matecznik Mazowsza. Kiedy zza drzew, w samiutkim środku lasu zobaczyłam go na własne oczy – oniemiałam. No, spodziewałam się wszystkiego, ale nie super nowoczesnego, przestronnego budynku. To było pierwsze z serii zaskoczeń, które tego dnia miały mnie spotkać. Po wejściu na salę koncertową, dosłownie straciłam głos – jest to chyba najnowocześniejsze tego typu miejsce, jakie kiedykolwiek widziałam. Wyobraźcie sobie, że scena ma 350m2 powierzchni!!! W sali zaś przewidziano 540 miejsc siedzących, z których podczas koncertu zajęte było… każde.
Nie wiem czy wystarczy mi słów, aby wyrazić zachwyt nad programem koncertu. Już teraz mogę napisać po prostu, że jeśli tylko macie taką możliwość, wybierzcie się koniecznie z dzieciakami. Daję słowo, że będziecie zadowoleni. My z Leonem z pewnością wybierzemy się znów, bo… zakochaliśmy się w Mazowszu.
“Piękna nasza Polska cała” to koncert edukacyjny, skierowany w zasadzie do dzieci w wieku przedszkolno- szkolnym. Jednak mimo że przedszkole ukończyłam już chwilę temu, patrzyłam jak zaczarowana. Po prostu nie mogłam oczu oderwać od sceny. Czym jest koncert edukacyjny? To bogactwo i różnorodność regionalnych form tanecznych, uzupełniona wiedzą o poszczególnych zakątkach naszego kraju, charakterystycznych strojach i instrumentach. Przeglądowi tańców towarzyszy zajmująca i skupiająca uwagę dzieci opowieść konferansjera, a całość wzbogacone jest o króciutkie projekcje multimedialne. No, bomba, no!
Wiecie, co mi się podobało? Wszystko. Jeśli miała bym określić ten spektakl jednym słowem, byłaby to P-E-R-F-E-K-C-J-A. Tancerze są doskonali, zsynchronizowani ze sobą niczym idealnie pracująca maszyna. Ich ruchy, stroje, nawet makijaże i fryzury – wszystko dopracowane jest w najmniejszym szczególe. Ogromne wrażenie zrobiły na mnie ich piękne kostiumy, różnorodne jak regiony Polskie, barwne i absolutnie oszałamiające. A przy tym oni tańczą z uśmiechem, radością i taką wdzięczną lekkością, że patrzenie i słuchanie ich jest prawdziwą ucztą dla zmysłów. Co ważne – nie tylko moich, bo Leon wyszedł oczarowany i dopytywał, kiedy możemy wybrać się tam następnym razem.
Ponad wszystkim o czym napisałam, jest jeszcze jedna sprawa: ważna jest misja, jaką swoimi występami Mazowsze realizuje – propagowanie wiedzy o tym, co nasze, polskie, regionalne i odrobinę zapomniane. Dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy, z przyjemnością wrócę, aby nauczyć się jeszcze więcej.
To co – mam nadzieję, że do zobaczenia!
.
Szkoda wielka że te koncerty są tylko na tygodniu i w godzinach południowych a więc raczej niedostępne dla dzieci szkolnych i ich rodziców którzy chcieliby się z nimi wybrać
no niestety, wiem, że to duży minus :( ale można kiedyś zrobić sobie wagary, to byłby miły pretekst :P