Spis treści:
- 1 Co czujesz teraz po tym roku? Do czego dążysz? Gdzie Twoje miejsce, gdzie dom, gdzie serducho i nogi Cie / Was zaniosą?
- 2 Byłaś w młodości w harcerstwie?
- 3 Czy planujecie jakieś spotkanie fanów bloga? :)
- 4 Jak jednym zdaniem opisałabyś swoje życie?
- 5 Czy są w Warszawie jakieś salony kosmetyczne, w których mama może otrzymać zabieg, a maluch swobodnie się pobawić w kąciku zabaw?
- 6 Zastanawia mnie czy Twoim dzieciom nie będzie kiedyś przeszkadzać, że umieszczałaś ich zdjęcia tak na forum. Nie martwi Cię to? Sama nie wiedziałam co myśleć o zdjęciu Mili bez bluzeczki. Ja wiem, że to małe dziecko, ale – ujmę to delikatnie – ludzie są różni i może nie wszyscy powinni to oglądać.
- 7 Jakie masz problemy z dziećmi, czy jest coś co Cię w nich wkurza i jak sobie z tym radzisz?
- 8 Czy spełniasz się pisząc bloga, czy myślisz czasem o robieniu czegoś innego?
- 9 Niedyskretne – co robisz z Milą (na piersi), że masz czas na samodzielne wypady z Leonem?
- 10 Fajnie byłoby się od czasu do czasu spotkać w plenerze – możesz coś zorganizować?
- 11 Kto robi zdjęcia?
Co czujesz teraz po tym roku? Do czego dążysz? Gdzie Twoje miejsce, gdzie dom, gdzie serducho i nogi Cie / Was zaniosą?
Hmm… Czuję się szczęśliwa i zmęczona. Kiedy decydowałam się na stworzenie bloga, dałam sobie rok. Niespecjalnie wierzyłam w swoje siły, trochę niesiona chwilą stwierdziłam, że “raz się żyje” i że chcę spróbować spełnić swoje marzenie. Marzeniem nie był blog sam w sobie, była nim ciekawa praca, która łączy to, co lubię najbardziej – moje dzieci, pisanie i fotografię. Wydawało się zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Tyle innych blogów wokół, większych, pisanych od lat przez piękne i mądre dziewczyny… Postanowiłam dać z siebie wszystko.
A u mnie wszystko znaczy… WSZYSTKO. Z pełną odpowiedzialnością za swoje słowa mogę powiedzieć, że blog zdominował moje życie. Oddałam cały czas wolny, ten zajęty też. I sen, sporo snu poświęciłam. Robiłam zdjęcia, obrabiałam je, uczyłam się – czasem o świcie, z M. przy piersi, czasem późno w nocy, kiedy docierały do mnie tylko spokojne oddechy najbliższych. Oddałam weekendy, wyjścia, spotkania ze znajomymi. Skoncentrowałam się na tym, co jest dla mnie ważne. Najważniejsze było, że… czułam, że to jest TO. Że nie ma planu B, że nie chcę skończyć na etacie z p. Zdzisiem nad głową, którego będę szczerze nienawidzić.
Dlatego dziś mogę powiedzieć, że czuję radość i ulgę. I zmęczenie też, trochę.
Do czego dążę? Chcę, aby Moi Mili rosło w siłę. Chcę stworzyć dużą, silną i serdeczną społeczność ludzi. Bez hejtu, negatywnych emocji i ekscytowania tłumu gołym ekhem… torsem czy inną częścią ciała. Bez nabierania Czytelników szokującymi tytułami o niczym. Chciałabym pisać wartościowe treści i marzy mi się, żeby miały one swoich odbiorców. Mam też trochę planów, które wykraczają poza bloga, ale… muszę mieć jakieś tajemnice, prawda? :P
Moje miejsce jest z moją Trójcą, nasz dom jest tam, gdzie my. Na razie w Warszawie, ale jest plan, aby pomieszkać trochę gdzieś dalej. Tam, gdzie ciepło i słonecznie. I popisać dla Was z egzotycznych miejscówek, rzecz jasna!
Byłaś w młodości w harcerstwie?
Nie, nie byłam. W ogóle do późnej nastoletności idea spania w namiocie np. była dla mnie… straszna! Z czasem to się zmieniło, jednak z harcerstwem nigdy nie miałam nic wspólnego. A szkoda, bo ostatnio wiele dobrego o nim słyszę wokół.
Czy planujecie jakieś spotkanie fanów bloga? :)
Nigdy o tym nie myślałam, w ogóle jestem trochę onieśmielona ilością Czytelników i tempem, w jakim się to wszystko rozwija. Bardzo szczęśliwa z jednej strony i zadziwiona z drugiej. Powoli Was poznaję, zdarza się, że ktoś z Was zaczepia mnie na ulicy (co jest niezwykle miłe), więc w naturalny sposób widzę, że internetowe znajomości przenoszą się do tzw. “reala”. Jeśli będzie wśród Was chęć i potrzeba spotkania, to oczywiście, że zrobię spotkanie. To, co – kto ma ochotę na wspólną kawę i ploty? Jeśli nie chcecie pisać publicznie, czekam na Wasze wiadomości i maile. Mam już nawet pomysł, gdzie mogłoby to być :D
Jak jednym zdaniem opisałabyś swoje życie?
Cholernie trudne pytanie, zgodnie z zasadą, że najbardziej skomplikowana jest prostota… Ale spróbuję. Zdanie będzie krótkie, ale treściwe: “Spełniam się”. W wielu sensach i znaczeniach tego zdania.
Czy są w Warszawie jakieś salony kosmetyczne, w których mama może otrzymać zabieg, a maluch swobodnie się pobawić w kąciku zabaw?
Są. Obiecuję rozwinąć tę odpowiedź WKRÓTCE :)
Zastanawia mnie czy Twoim dzieciom nie będzie kiedyś przeszkadzać, że umieszczałaś ich zdjęcia tak na forum. Nie martwi Cię to? Sama nie wiedziałam co myśleć o zdjęciu Mili bez bluzeczki. Ja wiem, że to małe dziecko, ale – ujmę to delikatnie – ludzie są różni i może nie wszyscy powinni to oglądać.
Przemyślałam to, przedyskutowałam z Tomkiem. Nie chcę być częścią paranoi, że na każdym kroku czają się pedofile i zboczeńcy. Jeśli gdzieś są, prędzej kręcą się przy placach zabaw – czy powinniśmy tam nie wychodzić? Zrezygnować z basenu? Z wakacji na plaży?
Zdjęcia, jakie pokazuję są estetyczne, zawsze robione z poszanowaniem godności moich dzieci. Są wyraźne granice między tym, co mogę i chcę pokazać, a tym, czego nigdy na blogu (ani rzecz jasna – w mediach społecznościowych nie będzie). Wbrew pozorom – jestem tu dość rygorystyczna. Zdecydowałam, że tak będzie prościej, bardziej naturalnie – piszę o macierzyństwie, o stylu życia, o dziecięcych aktywnościach. Naturalną koleją rzeczy było pokazywanie Leona i Mili. Jasne, że użycie ich wizerunku można nazwać na upartego “kosztem, jaki ponoszą”. Sądzę jednak, że plusy równoważą tę cenę, a nawet znacznie ją przewyższają – mają przepięknie udokumentowane dzieciństwo, wiodą ciekawe i inspirujące życie. A przede wszystkim – w związku z charakterem mojej pracy – mają mamę blisko. Dużo, dużo mamy! :)
Jakie masz problemy z dziećmi, czy jest coś co Cię w nich wkurza i jak sobie z tym radzisz?
Oj, to temat na poemat, nie na kilka zdań. Nie do końca wiem, jak odpowiedzieć na pytanie, bo nie chcę obrócić go w żart. Z drugiej strony – nie czuję się upoważniona do pisania o trudnościach dzieciaków tak publicznie. Oczywiście, że bywa, że jedno lub drugie doprowadza mnie do szału. Nie pomaga wtedy nawet melisa ;) Bardziej serio jednak – kiedy napotykam trudności, to zazwyczaj idę wyżalić/wypłakać/wygadać się Tomkowi. Samo to, że mnie wysłucha, że przedyskutujemy jakiś temat, działa na mnie bardzo kojąco.
Taką drugą strategią jest zadbanie o siebie – czyli relaks, może jakieś wyjście z koleżankami. Albo sen, jeśli akurat tego mi brakuje. Albo odmóżdżenie przed średnio mądrym filmem. Cokolwiek, co pozwoli mi złapać dystans.
Jak już trochę zregeneruję siły, sięgam wtedy po mądrość zawartą w książkach. Sporo literatury z zakresu rozwoju i wspierania dzieci mam jeszcze z czasów studenckich (studiowałam psychologię, ale o tym pewnie wiecie). Systematycznie dokupuję też nowe pozycje. Kiedy przeczytam o PRZYCZYNACH jakiegoś zachowania, o tym, że jest powszechne, normalne, a często również PORZĄDANE – od razu jest mi łatwiej. I wraca mi siła, cierpliwość i pogoda ducha. I kolejnego dnia zamiast wkurzenia na tego małego człowieka, jestem pełna współczucia dla trudności rozwojowych, z jakimi właśnie się boryka.
Czy spełniasz się pisząc bloga, czy myślisz czasem o robieniu czegoś innego?
Spełniam się totalnie. Między innymi dlatego, że blogowanie to tak naprawdę cały wachlarz zajęć. Dziś rano pisałam o evencie, który w najbliższą sobotę będzie w Pałacu Kultury, później robiłam zdjęcia, późnym popołudniem byliśmy z dzieciakami zaproszeni na otwartą próbę do warszawskiego teatru (zbliża się premiera i była to okazja do zdjęć i wywiadów z reżyserem i aktorami), teraz piszę dla Was odpowiedzi. Zajmuję się obróbką zdjęć, testuję gadżety, odwiedzamy nowe miejsca.
Mam pomysły i projekty, które przenoszą poniekąd bloga w stronę realnego świata, ale to jeszcze chwila. Póki co – rozkręcam się blogowo! :)
Niedyskretne – co robisz z Milą (na piersi), że masz czas na samodzielne wypady z Leonem?
Kiedy była bardzo malutka – ściągałam mleko. Przez chwilę taki system działał, niestety gdzieś w wieku trzech miesięcy odmówiła współpracy z butelką. W tamtym okresie wypady były po prostu wpasowane w rytm dnia i odpowiednio krótkie. Czyli wg schematu – karmię “pod korek” :P, prędko wychodzimy, mamy 2-3 godziny i musimy wrócić.
Dziś Mila ma już prawie dwa lata, od dawna zjada prawie wszystko, więc spokojnie radzi sobie bez piersi w okolicy. Teraz długość “smyczy” wyznacza w sumie pojemność piersi :D Spokojnie jestem w stanie wyjść na 6-7 godzin. W tym czasie Mila zostaje z Tomkiem, z Babcią lub z opiekunką, która czasem nam pomaga.
Fajnie byłoby się od czasu do czasu spotkać w plenerze – możesz coś zorganizować?
Pisałam już wcześniej – chcę i mogę, tylko dawajcie znać :) Bardzo jestem Was ciekawa, bardzo bardzo nawet!
Kto robi zdjęcia?
Praktycznie wszystkie zdjęcia robię sama. Zdarza nam się wziąć udział w jakiejś sesji, wtedy autor jest podpisany. Czasem wręczam ustawiony aparat przypadkowej osobie i błagam o zdjęcie (jeśli sama na nim chcę być, bo z tym mam największy problem). Sporadycznie korzystam z banków zdjęć.
.