Śpiewane książeczki dla dzieci

spiewane ksiazeczki dla dzieci

Całkiem niedawno w poście o tym, co zmieniło we mnie macierzyństwo, przyznałam się Wam, że… śpiewam (o TU to było). Ku szczęściu ogromnemu moich dzieci (i równie wielkiej rozpaczy sąsiadów :P) jest to szczera prawda. Jestem zupełnie pogodzona z tym, że muzyka mi absolutnie nie przeszkadza w śpiewaniu, a fałsz mógłby się ode mnie uczyć. Lubię to robić, polubiłam od kiedy zauważyłam, ile radości daje to Mili i Leonowi. Napotkałam jeden, dość zasadniczy, kłopot – jako osobniczka nieśpiewająca, miałam bardzo ubogi repertuar. I nie poszerzył mi się od urodzenia dzieciaków – wprawdzie muzyki słuchamy w domu bardzo dużo, głównie za sprawą Tomka, jednak tej skierowanej do dzieci unikamy jak ognia. O tym dlaczego, to może kiedy indziej, dziś natomiast chciałam się z Wami podzielić swoim książkowo-muzycznym odkryciem.

DSC_7942 DSC_7737 Otóż przypadkiem, bo wszystko, co najlepsze dzieje się przypadkiem rzecz jasna, w moje ręce wpadły kartonowe książeczki ze śpiewanej serii, teoretycznie skierowane do najmłodszych dzieci. Ale… czy ja wiem? Patrząc na to jak dobrze się wszyscy przy nich bawimy, nie stawiałabym im takich ograniczeń. Czym jest “śpiewana seria”? To klasyczne polskie piosenki (lub jak w przypadku Starego niedźwiedzia – zabawy), z którymi większość z nas spotkała się chodząc do przedszkola. Zostały zilustrowane bajkowo, ale nie infantylnie, przez utalentowanych grafików i wydane przez Wydawnictwo Muchomor.

DSC_7751 DSC_7753

Chyba wszyscy pamiętamy ze swojego dzieciństwa “Starego niedźwiedzia”, który mocno spał albo “Jedzie pociąg z daleka” czy “Jadą, jadą misie!”. Ja miałam tak, że oczywiście coś mi tam w głowie dzwoniło, ale znajomość tekstu kończyła się po pierwszym wersie (no, maksymalnie dwóch). Dlatego cała muchomorowa seria tak przypadła mi do gustu – teraz mogę wyśpiewywać pod niebiosa i wszyscy (no, prawie) są zadowoleni. Mila bardzo się z tymi książeczkami polubiła – widzę, że po prostu lubi, kiedy dzieje się coś innego, kojarzy już, że tych książeczek nie czytamy, tylko śpiewamy. Czasem próbuje podrygiwać do tego mojego śpiewu, częściej siaduje mi na kolanach i pokazuje misia, pszczółkę, przewraca strony. I oczywiście życzy sobie, aby śpiewać bez końca.

DSC_7960 DSC_7945 DSC_7947 DSC_7951

Ulubioną “śpiewanką” Mili jest Stary niedźwiedź (miś – wiadomo:D), mnie najbardziej urzekły uszyte ilustracje do Jedzie pociąg z daleka.

Dzięki śpiewanym książeczkom chyba po raz pierwszy raz w życiu słyszałam T. śpiewającego. I moją Mamę. Bo każdy zna melodię tych bajeczek i jakoś samo tak wychodzi, że się zaczyna podśpiewywać.

DSC_7866

Grube, sztywne i miloodporne jak ja je nazywam, skierowane do dzieci od 9-ego miesiąca życia. Ale Leon, od ubiegłego tygodnia pięciolatek, też bawi się przy nich znakomicie.

I ja też… :D

Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
TosiMama
TosiMama
7 lat temu

Świetne książeczki, mieliśmy podobne, kiedy Tosia była mała. Ale nie będę ukrywać, że te powalają ilustracjami!!!

mama Lusi
mama Lusi
7 lat temu

Mamy dwie książeczki z tej serii i na pewno na półeczce Lusi znajdzie się więcej wkrótce. A tymczasem może mi Pani podpowiedzieć co to za książka kryje się na półce za Panią i Milą? Widzę tytuł “Pierwsze słowa”. Zdradzi mi Pani jakie to wydawnictwo? Pozdrawiam! :-)