Od kiedy zostałam mamą, naprawdę rzadko się wkurzam. Nie, nie chodzi o to, że brakuje powodów. Raczej siły. Od czasu do czasu jednak coś wzburzy mnie na tyle, że muszę tę złość z siebie wywalić. Jak cyca, którym karmię córkę.
Po pojawieniu się Mili wcale nie było dla mnie oczywiste, że będę karmić piersią. Wierzę, że matka i dziecko mają prawo WYBRAĆ sposób żywienia, jaki jest dla nich odpowiedni. Kiedy zdecydowałyśmy z moją córeczką, że w taki sposób będziemy się karmić, musiałam przełamać swój (niewielki) opór i zawstydzenie. Chciałam karmić długo i swobodnie, nie wyobrażałam sobie podporządkowania swojego całego życia pod rytm pór karmienia i obowiązkową obecność w domu w tym czasie. Szczególnie, że starszy brat potrzebował nie tylko mojej uwagi, ale również dostępności – i np. odebrania z przedszkola czy wizyty na placu zabaw.
Jasne, że początkowo czułam się onieśmielona, gdy miałam nakarmić piersią w miejscu publicznym. Może nawet nie samym faktem, ale moje obawy rosły proporcjonalnie do ilości wysłuchanych historii o piętnowaniu takiego karmienia, o niestosownych uwagach wobec kobiet i próbach spychania ich poza społeczny nawias. Bo jak inaczej nazwać tworzenie obskurnych, często po prostu śmierdzących i ciemnych pomieszczeń, szumnie nazywanymi “pokojami dla matki i dziecka”? W takim pomieszczeniu, często w wydaniu 2 w 1, czyli połączonym z toaletą (a obowiązkowo – cuchnącym koszem na pieluchy), mama i niemowlę mają oddawać się zaspakajaniu głodu i budowaniu więzi. Pięknie, nie?
Jako że niespecjalnie było mi po drodze siedzenie w domu, ani tym bardziej korzystanie z wątpliwych uroków owych pokoików, zaczęłam po prostu karmić publicznie. Nadal to robię, choć Mila ma 2,5 roku. Uprzedzając pytania – tak, planuję kiedyś przestać i nie, to nie dotyczy nikogo innego oprócz NAS. Przez ten czas zdarzyło mi się karmić w teatrze, w kolejce, w warzywniaku, w metrze, podczas biwaku, na łodzi, w samolocie. W windzie, w barach i resturacjach, w swoim ogródku. Na lodowisku, na basenie, w wannie, w parku i w samochodzie. W kościele, na szczycie góry w Bieszczadach, na konferencji, na zajęciach dla maluchów. W lesie, w gabinecie lekarskim, podczas spotkania autorskiego, w taksówce i na sankach. Wszędzie tam, gdzie moje dziecko było głodne i potrzebowało piersi. Dokładnie tak, jak karmiłam syna, który niemalże od urodzenia pił z butelki mleko modyfikowane.
Nigdy ani mnie, ani moją córkę nie spotkała z tego tytułu przykra sytuacja. Przeciwnie – wiele razy usłyszałyśmy dobre słowo, co ciekawe – nie tylko (choć najczęściej) od starszych kobiet. Podczas karmienia nie zasłaniam się jakoś specjalnie, staram się być dyskretna, ale nie chowam się obsesyjnie pod chustami i zasłonami. Zachowuję się zwyczajnie, bo nie mam się czego wstydzić. To, co robię jest NORMALNE i NATURALNE.
Rozpisałam się, więc do brzegu – co mnie tak wkurzyło?
Otóż niedawno w dyskusji znajomy zwrócił się do mnie, wskazując jakiś dziecięcy gadżet – “no, i świetnie może służyć do zakrywania się podczas karmienia piersią poza domem”. Na mój ostry sprzeciw i stwierdzenie, że nie mam zamiaru się chować, ani ukrywać, ponieważ nie robię niczego złego, kolega, wyraźnie poirytowany mruknął:
– Jasne, można po prostu wywalać cyca!
Aż się we mnie zagotowało! Niby wypowiedziane z lekkim uśmiechem, jednak ani odrobinę nie zabawne. Dlaczego u nas jest tak, że najwięcej na różne tematy mają do powiedzenia ci, których one nie dotyczą?! Jakim prawem obcy mężczyzna próbuje na kimś wymusić właściwie podporządkowanie się do jego wizji świata?! Gdzie rozsądek w tym wszystkim i jakaś refleksja nad tym, gdzie powinna przebiegać linia wstydu?!
Jak to jest, że ulice straszą nas reklamami wiertarek i rajstop z półgołymi kobietami (nie wiem, jak Wy, ale ja zazwyczaj do rajstop zakładam coś jeszcze zanim wyjdę z domu… w przeciwieństwie do kobiet z billboardów) i wszyscy uznają to za normę. Nie ma protestów w imię ratowania godności modelek. Ani jak małolaty chodzą w szortach wielkości pocztówki. Z dekoltem poniżej pępka. Jak to jest, że wtedy żaden obrońca moralności nie rzuci się z kotarą czy innym zawijadłem, aby ochronić oczy postronnych widzów przed zgorszeniem?!
Jeśli zakładasz, że czerpię perwersyjną przyjemność z obnażenia swojego biustu w supermarkecie, restauracji czy na przystanku – jesteś w cholernym błędzie. Ani odrobiny nie podnieca mnie publiczne karmienie. To zdrowe i naturalne, po prostu. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja… jeśli to podnieca Ciebie. Wtedy być może niegłupim rozwiązaniem zamiast obrażania karmiących matek… będzie wizyta u specjalisty.
.
Nic się nie zmieni, jeśli… nie będziemy niczego zmieniać. Kropla drąży skałę, nasza postawa wobec karmienia, zarówno własnego, jak i innych kobiet, wpływa na postawy innych. Szanujmy się, dajmy innym dokonywać własnych wyborów. Tylko i aż tyle.
I tu zawsze jest jedno, najwazniejsze zdanie “staram się być dyskretnie”. Tak naprawde to wystarczy,ale nie kazda kobieta “stara się” nie raz zdarzyło mi się widzieć kobiete z “wywalonym” cyckiem bo się zagadała a dziecko skończyło jeść. Nie nie odrzuca mnie ten widok, ale niekoniecznie chce go skrobać mojemu synkowi. Gdybym chciała zebrałabym go na plażą toples. Tak więc karmienie w miejscu publicznym? Jak najbardziej! Wystarczy pamiętać, że nie jesteśmy sami i wcale nie chodzi o chowanie się;)
Wydaje mi się, że jednak opalanie się topless to nie jest to samo co karmienie swojego dziecka. Trzeba dzieciom tłumaczyć, że karmienie piersią to naturalna czynność taka jak karmienie butelką czy kotletem.
W 100% Cię popieram. Mimo, że nie mam dzieci i w najbliższej przyszłości raczej się na to nie zanosi, to absolutnie nie ma nic bardziej naturalnego, niż karmienie piersią wszędzie, gdzie się przebywa. Oczywiści w takiej sytuacji staram się nie patrzeć w stronę karmiącej kobiety, ale tylko ze względu na szacunek i Jej oraz dziecka komfort. Dlatego karm nadal naturalnie, a głupie komentarze pustych ludzi, którzy po prostu muszą komentować, bo to jest najważniejszy cel ich życia, olej. Bo po co się przejmować kimś, kto nie ma własnego życia (lub nad nim nie panuje) i w związku z tym próbuje… Czytaj więcej »
Ja miałam taką sytuację w kolejce do lekarza,mąż wszedł do gabinetu a ja z synkiem czekaliśmy na korytarzu i właśnie wtedy musiałam mu podać pierś. W domu go zostawić nie mogłam bo butelki nie jadł wogole. I w tym momencie jakaś starsza kobieta do mnie:
dobrze mieć przy sobie taką mleczarnie
. Poczułam się jak dojna krowa wówczas.Co psychologia mówi na temat długiego karmienia piersią?Wydaje mi się naturalne,że nie każdy chce oglądać moje piersi w supermarkecie,naprawdę można to zrobić dyskretnie.
To niech nie ogląda.. przyszedł na zakupy więc niech je robi patrząc na sklepowe półki a nie na kobietę, która akurat karmi. Proste chyba?
Dokładnie dzisiaj o godzinie 13:10 w jednym z krakowskich parków miejskich karmiłam piersią na ławce moją córkę, która wcześniej dostała butelkę z odciągnietym laktatorem mlekiem ale moje dziecię lubi dojadać. Wybrałam ławkę w cieniu i na uboczu aby nikogo nie gorszyć. Jako matka karmiąca na wszystkie wyjścia z domu ubieram coś co jest przeznaczone do karmienia, dzisiaj był to czarny T-shirt z zamkiem pozwalającym na dyskretne odsłonięcie piersi w celu karmienia. Chwilę po podaniu córce piersi zaczął krzyczeć do mnie oddalony o około 15 metrów mężczyzna w wieku około 35 lat. Był oburzony faktem, że młode matki “wywalają cyca gdzie… Czytaj więcej »
ja mam duży dyskomfort, mam duże piersi i ciężko mi dyskretnie karmic,bo wielki cyc przesłania wszystko. staram się okryć chusta,ale robię to nieumiejętnie. dodatkowo najczęściej jestem z młodym i 2.5 latka,która podczas karmienia zazwyczaj postanawia gdzieś odejść.w związku z tym zazwyczaj szukam i szukam odpowiedniego miejsca i niestety kiepsko to wyglada.malo jest pokoi do karmienia w których ze spokojem można nakarmic. ja osobiście bardzo bardzo krępuje się w miejscach publicznych,jestem bardzo śpieta,a moje zdenwrwowanie zazwyczaj przechodzi na dziecko.
Może się mylę, ale wydaje mi sie, że niektóre matki karmiace na siłę szukają problemu. większość społeczeństwa ma gdzieś gdzie ktoś karmi dziecko ale na boga bez przesady że to karmienie to taki problem . Noworodek rozumiem . Nic innego nie je, ale roczne dziecko , czy starsze przecież jedzą już normalnie. Głodne ? Dajcie mu bulke czy coś innego, a w domu pierś. Nie musicie wyciągać piersi w kolejce po mięso bo 2,5 latek teraz chce . Dajcie mu za 5, 10 minut . Dodam, że sama karmilam piersią i zamiast dawać w warzywniaku wolałam dać coś innego. Chyba… Czytaj więcej »
Najmadrzejszy komentarz jaki czytałam :-) idealnie “w punkt” :-)
Ja karmie też wszedzie, ale staram sie nie na widoku. Mnie to poprostu krępuje. Tak samo nie lubie, gdy napotkane kobiety wręcz sie z tym obnoszą. To nie jest dla mnie przyjemny widok. I dla innych prawdopodobnie też. Powinniśmy sie szanować nawzajem i nie dopuszczać do takich sytuacji. Jestem za karmieniem, ale nie za ‘wywalaniem cyca’!