Dziś są, Kochanie, Twoje szóste urodziny. Mam jednak kłopot.
Nawet nie wiem, czego Ci życzyć. Jesteś dzieckiem totalnym – powstałeś z wielkiego uczucia, urodziłeś się w święto miłości.
Oboje z Tatą szukaliśmy się po świecie długo i intensywnie, potem doświadczaliśmy razem czego tylko się dało. A później… zapragnęliśmy dzielić to doświadczenie z kimś jeszcze. Z Tobą.
Bardzo bałam się bycia mamą, tej odpowiedzialności, poświęcenia, odsunięcia siebie samej na drugi plan. To trąci banałem, ale wszystkie te obawy prysły jak bańka mydlana. W ten wtorek 6 lat temu, kiedy zobaczyłam Cię po raz pierwszy. Nie, nie pokochałam Cię od pierwszego spojrzenia. Po prostu dotarło do mnie, że zawsze Cię kochałam. Że zawsze byłeś w moich snach i marzeniach. Pamiętam salę operacyjną, nieprzyjemne szarpanie podczas cesarskiego cięcia. I ten moment, kiedy na sali zrobiło się cicho. Za cicho.
Zaczęłam wtedy wrzeszczeć do Taty: „dlaczego on nie płacze?! co jest?!”. Nic nie było, po prostu już wtedy wiedziałeś, że dobre wejście nie musi być głośne. Wrzeszczą ludzie słabi i pogubieni. Prawda?
Nauczyłeś mnie nieprawdopodobnego spokoju. Miłości, o jakiej mi się nawet nie śniło. Pogody ducha. Uważności. Oddawania siebie z uśmiechem, to była zupełna nowość dla takiej egoistki jak ja.
Mam wrażenie, że wyrwałeś mnie z mroków życia. Albo – pozwoliłeś mi znaleźć w sobie siłę, abym sama się wyrwała. Ustawiłeś mi w kilka dni czy tygodni priorytety – coś, czego nie potrafiłam zrobić latami. Nawet teraz, jeśli ogarniają mnie wątpliwości – wystarczy, że zajrzę w Twoje mądre oczy. I już wiem. Po prostu. To przez nie jeszcze w szpitalu nazwałam Cię „moją starą duszą”.
Twoje dzieciństwo jest dla mnie szansą na przeżywanie różnych swoich utraconych chwil i nadrabianie tematów, które mnie ominęły gdzieś po drodze. Korzystam z niej skwapliwie, jestem Ci za to bardzo wdzięczna.
Trudno mi nawet wyobrazić sobie, jak puste musiało być nasze życie bez Ciebie, wiesz? Stałeś się idealnym dopełnieniem, kropką nad „i” i całym alfabetem…
Jesteśmy z Tatą pełni szaleństwa za Tobą. Zawsze, ciągle, każdego dnia.
Życzę Ci, Leon, miłości, która nigdy się nie kończy. Kochaj i bądź kochany, bo nic nie jest od tego ważniejsze. Życzę Ci śmiałości w sięganiu po marzenia. Dalekich podróży. Wzruszeń. Słonecznych dni i nieba pełnego gwiazd. I tej pięknej czułości w postrzeganiu świata, którą jesteś wypełniony od czubeczków palców aż po końce blond kosmyków.
Bądź szczęśliwy, Skarbie.
Mama