“Na straganie, w dzień targowy, takie toczą sie rozmowy…”

Nie wiem jak i kiedy od trzecich urodzin Mili minęło 6 tygodni. W ogóle nie wiem, jak to możliwe! Może przez te wyjazdy wpadłam w jakiś dziwny wir czasu? Albo matczyna codzienność zagięła mi czasoprzestrzeń? Nie wiem, tak czy owak – dawno temu obiecałam Wam, że napiszę o kocich dekoracjach (na dniach, słowo!) i prezencie, który podbił milutowe (i nie tylko!) serce. Jak to mówią – lepiej późno niż… jeszcze później :) Także ten – oto stragan:

Pisałam już kilka razy, ale napiszę znów, a co tam – jestem fanką składkowych prezentów. Lubię dzieciom (i sobie, no niech będzie – przyznam się :P) kupować różne drobiazgi, bez okazji. Aby jednak ograniczyć ilość zabawek i pójść raczej w kierunku ich jakości, najczęściej rodzinnie wybieramy jedną rzecz, która będzie wspólnym prezentem. Małe dzieci, przynajmniej moje, nie mają też tak podzielnej uwagi i nadmiar upominków, może być w dniu ich święta po prostu przytłaczający.

Na stoisko z warzywami czaiłam się od dawna. W sumie chyba od Bożego Narodzenia, kiedy okazało się, że kuchnia Mili była strzałem w “10”. Minął prawie rok i niezmiennie zabawa w gotowanie i układanie produktów należy do ulubionych (więcej o kuchni przeczytasz TUTAJ). Co nie bez znaczenia – ja też lubią się w to bawić :P Tomek jest trochę biedny, bo jak sobie tak poprzekładam te owoce i warzywa, pogotuję to drewno, to mam poczucie, że obiad ogarnięty. I do dorosłej kuchni sie nie pcham ;)

Tym, co mnie powstrzymywało przed zakupem straganu była obawa o jego wielkość. Pokój Mili nie jest duży i nie chciałam go zagracić. Okazało się jednak, że, pieszczotliwie przez nas określany, “warzywniaczek” jest bardzo zgrabny i zajmuje mniej miejsca niż przypuszczałam. Jest to budka-stragan z pasiastą, elegancką markizą z pełnym wyposażeniem.

Co znajdziemy w wyposażeniu straganu?

Pytanie – czego tam nie ma! Są oczywiście produkty – drewniane owoce i warzywa, ale także ryż, ser czy mąka. Jest kasa i pieniądze, zegar, na którym uczymy się rozpoznawać godziny. Jest nawet kreda, którą zapisujemy na malutkich tabliczkach ceny. Oczywiście w zestawie znajduje się również waga – wiadomo, że wszystko trzeba zważyć, aby ustalić cenę. Fajnym uzupełnieniem stoiska jest torba, czy właściwie wózek na kółkach. Wraz z dołączonym do zestawu portfelikiem tworzą masę zakupowych możliwości. My z Milą kupujemy, Leon przelicza gotówkę i wydaje resztę. Mila chętnie pakuje zakupy w papierowe torby i – hyc – wkłada je do wózka.

Poza wszystkimi zaletami i tym, że Mila naprawdę go lubi, wydaje mi się, że ten straganik jest jedną z takich zabawek, które poruszają czułe struny we mnie. Czuję się trochę jak mała dziewczynka, kiedy razem się nim bawimy. A kiedy indziej – jak radosna, dumna mama – zaglądam sobie, tylko dla samego zaglądania, do pokoju Miluty i patrzę. Patrzę, patrzę… I niczego więcej mi nie trzeba.

Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Mama Kasia
Mama Kasia
6 lat temu

Fajne, ale cena kosmiczna.