Nie wyobrażam sobie, aby z wydarzenia, w jakim miałam przyjemność w miniony weekend uczestniczyć, napisać relację. Taką wiecie – że budynek taki a taki, że widziałam tego czy owego blogera NA ŻYWO, komu uścisnęłam dłoń itp. Nie mogę pisać o tym, kto miał największego kaca w niedzielny poranek, a kto najpiękniejszy strój w sobotę. Bo to po prostu byłoby nie na miejscu. Z drugiej zaś strony – uczestniczenie w Blog Forum Gdańsk 2017 było najlepszym, co spotkało mnie w zawodowym życiu od wielu miesięcy. Nie mogę więc choćby nie wspomnieć o czymś, co zostanie w moich myślach na pewno przez nadchodzące tygodnie. Pomyślałam, że w kilku słowach spisze swoje wrażenia, a na samym końcu zdradzę Wam ich tajemnicę.
Chcę tę relację napisać, to znów nie chcę pisać, na zimno i na gorąco… Wszystko miesza mi się w głowie, układa na nowo, a za chwilę znów przemontowuje. Dostałam tam tak wiele, że nie jestem tego w stanie ubrać w słowa.
Czego w gdańsku nie znajdziesz?
To nie jest tak, że przywiozłam z Gdańska gotowe tematy na teksty i niezawodne recepty na kreatywne, inspirujące i mądre pisanie. Absolutnie nie. Wiem, że mój blog nie zmieni się z dnia na dzień, ani nawet pewnie nie z tygodnia na tydzień. Będzie ewoluował, przeobrażał się niezauważalnie, ale nieustannie. Po tych dwóch dniach czuję, że mam więcej odwagi do pchnięcia go w bardziej ambitne rejony. Od dawna chodziły mi po głowie projekty, za które obawiałam się zabrać, zastanawiając się czy jest na nie miejsce.
Dziś wiem, że nie tylko mam MOŻLIWOŚĆ mówienia głośno o kwestiach społecznych. Mam OBOWIĄZEK. Nie jest to jednak zobowiązanie, które mi ciąży i uwiera, przeciwnie. Czuję wewnętrzną radość, bo wiem, że to, co piszę i jak piszę, ma znaczenie. Wiedziałam to też wcześniej, jasne. Teraz jednak czuję na sobie odpowiedzialność społeczną i poniekąd obowiązek przekraczania granic. Takie było hasło przewodnie tegorocznego Blog Forum Gdańsk. Prelegenci, paneliści odmieniali je przez dwa dni przez wszystkie przypadki. Rzucali na to zdanie nowe światło, pokazywali wiele znaczeń i dróg do przekraczania granic.
Największą korzyścią z BFG (oprócz gadżetów reklamowych! :P) jest rozwój osobisty. Był to czas inspiracji, poszerzania horyzontów i skupienia na tym, co w świecie jest ważne. W każdym świecie, nie tylko tym blogowym… Wspaniale było posłuchać autorytetów z różnych dziedzin, ludzi, którzy nie tylko mają coś do powiedzenia, ale wiedzą JAK i PO CO to mówią. Ogromne wrażenie zrobił na mnie wykład Michała Kosińskiego o profilowaniu osobowości na podstawie śladów cyfrowych. I wypowiedź Virena Bhandari podczas panelu o przekraczaniu granic. I Marcin Suder! I jeszcze właściwie cały panel o przekraczaniu własnych granic w kontekście zaburzeń psychicznych. I jeszcze… Długo mogłabym wymieniać, bo poziom był nieprawdopodobnie wysoki.
W sumie tajemnicą Blog Forum Gdańsk, którą odkryłam jest to, że nie jest to konferencja o blogowaniu, wcale nie. No dobrze, w minimalnym stopniu. Ona jest raczej o tworzeniu i byciu człowiekiem w ogóle. Tworzona przez ludzi dla ludzi, dla których humanizm nie jest tylko hasłem… Zdaję sobie sprawę, że brzmi to górnolotnie, ale tak na tę chwilę poukładało mi się to w głowie.
.