Czy czujecie już atmosferę Świąt?

Atmosfera Świąt w drobnych rzeczach jest ukryta...

Do mnie już dotarła, czuję to całą sobą i cieszę się, że znów mogę doświadczać tej magii… I pomyśleć, że w epoce nazywanej “przed dziećmi” miałam, delikatnie rzecz ujmując, luźny stosunek do tradycji i tym podobnych ?.

Dekorowaliśmy w tym tygodniu pierniki, łącząc lukrową edukację (to bardziej ja) z sensoplastyczną zabawą szalonego cukiernika (to bardziej dzieci :P ). Bladym świtem obchodziliśmy w łóżku Mikołajki. To piękne, że dla dzieci drobiazgi, które znajdują pod poduszką lub w skarpecie są tak ekscytujące, że są w stanie oddać kilka godzin snu, aby jak najprędzej zajrzeć do torebek i pod kolorowy papier. Rodzinnie objadaliśmy się pod kołdrą pyszną czekoladą, którą znaleźliśmy przy łóżku. Za oknem świtało.

Był w tym tygodniu pierwszy grzaniec i gorąca czekolada w papierowym kubku na Starym Mieście. I inauguracja adwentowego kalendarza. A nawet dwóch, bo wiadomo – każdy czeka po swojemu, szczególnie jeśli ma kilka lat. Wtedy nie da się czekać wspólnie.

Najwięcej jednak w minionym tygodniu było pakowania prezentów. Nie, nie dla nas – do Szlachetnej Paczki. To od wielu lat nasza grudniowa tradycja. Ważna nie tylko dla mnie, ale również dla dzieci. Bo przecież wspaniale jest otrzymywać prezenty, jednak prawdziwa radość i sens leży w obdarowywaniu innych. To banał, jednak mimo wszystko – warto o nim przypominać, zarówno sobie, jak i najmłodszym. Dlatego razem robimy zakupy, wspólnie je pakujemy, a później zawozimy do rodzin. To zawsze dla mnie największa lekcja pokory w całym roku.

Czy czujecie już atmosferę Świąt?

Dla mnie jest ona sumą drobnych grudniowych przyjemności, których wspomnienie zostaje z nami na pozostałe miesiące w roku. To zapach cynamonu i goździków. I prawdziwej choinki, oczywiście. To smak wigilijnych przysmaków. Migoczące światełka, które w najbardziej szary dzień wyczarują nam w domu bajkowy klimat. To spotkania z przyjaciółmi, wypełnione śmiechem, serdecznością i TYM CZYMŚ, czego zdefiniować nie udało się dotąd nikomu. Grudzień to czas cudów, jeśli tak zdecydujecie.

.

Bywały lata, kiedy grudzień z całą swoją niezwykłą atmosferą i ciepłem, w ogóle do mnie nie docierał. Widziałam pęd ludzi, zmęczenie najbliższych i napinkę na drogie prezenty. Czułam się jakby za szybą i nie zmieniały tego ani kolorowe światełka, ani metry błyszczącego papieru czy wstążek. To swoim dzieciom zawdzięczam to, że znów poczułam klimat. Cieszę się – nie tylko na Wigilię czy dwa dni świętowania. Szczęśliwi mnie do granic każdy grudniowy dzień. Bo staramy się przeżywać go świątecznie.

W tym tygodniu usłyszałam słowa, które wzruszyły mnie do łez. Leon podszedł do mnie, przytulił się i wyszeptał: „Wiesz, mamo, że czuję się jak jakiś chłopiec z bajki? Jeszcze tyle dni do Świąt, a już jest tak cudownie!”.

I dla takich słów warto. W ogóle – warto. Ale dla tego szeptu sześciolatka, warto razy milion.

Pięknego oczekiwania, Moi Mili.

Życzę Wam mnóstwa czasu na rzeczy najważniejsze. One nie są rzeczami, ale to na pewno wiecie.

Ps. Za zdjęcie dziękujemy niezastąpionej Paulinie z Photo Feelings :).

Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Dari
Dari
6 lat temu

Niestety. Odkąd mam dwójkę dzieci (3 i 1) w ogóle nie czuję tej atmosfery. Nic. Cieszę się, widzę jak im oczka błyszczą, nie mogę się doczekać kiedy będą rozrywać prezenty, ale ducha świąt nie czuję. Liczę że to się zmieni, może jestem trochę zmęczona… Ale cieszę się że Tobie dzieci pomagają poczuć święta :) Wspólne przeżywanie pięknych chwil jest nie do przecenienia!