Jeśli zastanawiasz się, co to za głupie pytanie w tytule – to właśnie dla Ciebie jest ten wpis! O tym, co zrobić, aby nasze dziecko rozwijało się w zrównoważony sposób. I odpowiedź na nieoczywiste pytanie – ile mamy mózgów?!
Myślę, że można bezpiecznie założyć, że zdecydowana większość rodziców chce dla swoich dzieci dobrze, jak najlepiej. Niemalże od urodzenia przykładają do rozwoju dzieci wielką wagę – czekają na to aż ono usiądzie, nauczy się chodzić, zacznie mówić, pozna alfabet… I tak dalej. Z wielką troską wybierają przedszkole, szkołę podstawową czy średnią. Zdaje się, że wszyscy wierzymy, że inteligencja i mądrość są w stanie otworzyć przed dzieckiem każde drzwi i zjednać mu miłość, przyjaźń i zapewnić wszelkie powodzenie. Gdyby się jednak nad tym zastanowić, okazuje się, że intensywny rozwój intelektualny niekoniecznie idzie w parze ze szczęśliwym życiem. Gdyby tak było – najszczęśliwszymi ludźmi na świecie byliby profesorowie i wynalazcy. A największymi smutasami – osoby o obniżonym IQ. Wiemy jednak, że tak się nie dzieje.
A teraz najważniejsze: dlaczego dzieje się tak, że nie wystarczy zadbać o rozwój, wydawałoby się najważniejszego narządu, czyli mózgu, a reszta ułoży się sama? Otóż, najprościej rzecz ujmując, każdy z nas… ma tak naprawdę trzy mózgi. Trzy odrębne struktury, a każda z nich odpowiada za coś innego. Wracając do rozważań o mądrości i szczęściu – inteligencja racjonalna i emocjonalna zlokalizowane są w odrębnych obszarach mózgu i funkcjonują od siebie NIEZALEŻNIE.
“Nie wystarczy zatem zadbać o rozwój intelektualny dziecka, aby wychować szczęśliwego, dorosłego człowieka. Co więcej – badania pokazują, że osoby, które potrafią zachować równowagę pomiędzy tymi dwoma obszarami mózgu, nie tylko są w życiu najszczęśliwsze, ale również najbardziej skutecznie realizują swoje cele. W tym sensie możemy mówić o zrównoważonym wychowaniu wówczas, gdy tyle samo uwagi poświęca się mózgowi intelektualnemu (racjonalnemu), co emocjonalnemu. Chodzi nie tylko o to, aby każdy z nich rozwinął się jak najpełniej, ale żeby potrafiły prowadzić ze sobą dialog.”
*
“Mózg dziecka – przewodnik dla rodziców”
Informacje, którymi się z Wami podzieliłam powyżej zaczerpnęłam z książki “MÓZG DZIECKA – przewodnik dla rodziców” A. Bilbao. Kiedy przeczytałam, że rekomenduje ją prof. Rafał Ohme, na którego wykłady biegałam kiedyś z uśmiechem na twarzy, wiedziałam, że muszą ją przeczytać.
Należę do osób, które lubią rozumieć. Siebie, innych, otaczający świat. Mam jednak wrażenie, że o ile zrozumienie siebie czy nawet partnera jest możliwe (choć wymaga starań i ogromu pracy), o tyle zrozumienie czasem zachowań naszych dzieci, ich motywacji i potrzeb… to mówiąc po ludzku – kosmos jakiś jest. Piękny, fascynujący, ale jednak rządzący się swoimi prawami kosmos naszego potomstwa. Jeśli nie otarłeś się, choćby szczątkowo, o jakiś semestr psychologii rozwoju, ta książka okaże się skarbnicą wiedzy. I inspiracji. A co kilka stron pokiwasz pewnie głową z cichym “aaaaah, to tak”.
Wiedza, którą dzieli się autor nie jest żadną rewolucją w świecie nauki, jestem jednak przekonana, że może stać się bardzo pomocna dla rodziców i opiekunów małych dzieci. Jak mówiła Maria Montessori: “Najważniejszym okresem w życiu nie są studia uniwersytecie, lecz wiek najwcześniejszy od narodzin do szóstego roku życia”. To etap, w którym kształtują się nie tylko zdolności intelektualne naszych dzieci, ale również ich poczucie własnej wartości, wiara w siebie, nastawienie do świata i wyzwań, jakie napotkają w swoim życiu. W każdym z tych aspektów bardzo wiele zależy od nas – rodziców. Dlatego warto sięgać po poradniki, szczególnie tak przystępnie napisane jak ten, aby pogłębiać swoją wiedzę i uczyć się wspierać nasze dzieci w sposób odpowiedni do etapu ich rozwoju.