Jeśli już kiedyś, choć raz, odwiedziliście moimilowego bloga, wiecie z pewnością, że warszawskie Sto Pociech kocham miłością wielką i basta. Ludzie tworzący to miejsce, ich podejście, jak również niezwykły ogród, który je otacza – wszystko to podbiło moje serce na długo zanim zaczęłam pisać. Naturalnie więc chcę je Wam pokazać i zachęcić, abyście się tam wybrali. Chociaż raz. Bo jestem pewna, że na jednej wizycie nie będziecie chcieli poprzestać. Późną zimą pojawił się reportaż z Ogrodowej pracowni działań twórczych (do poczytania TUTAJ). Dziś z kolei chcę trochę opowiedzieć i pokazać kilka (no, dobra – kilkanaście… tfu, kilkadziesiąt, bo naprawdę nie umiem się opamiętać!) zdjęć z Dnia Błota.
Międzynarodowy Dzień Błota
To pięknie, że ktoś wpadł na pomysł stworzenia takiego święta, nie sądzicie? Przecież zabawa piaskiem i wodą, to oprócz waty cukrowej, jednej z największych radości dzieciństwa! Dzień Błota w Stu Pociechach to zorganizowana impreza na świeżym powietrzu. Odbywa się w pięknym, starym i dzikim ogrodzie przy siedzibie Fundacji. Niestety (ze względów bezpieczeństwa) ilość osób, które jednorazowo mogą bawić się w błotku, jest ograniczona. Dobra wiadomość jest taka, że w lipcu odbędzie się powtórka! Czyli jeśli nabierzecie ochoty, możecie śmiało próbować upolować bilety na termin wakacyjny. Dlaczego piszę upolować? Bo rozchodzą się niczym ciepłe bułeczki! Ja o nasze starałam się… trzy lata. Ale wiecie, co? Warto było!
Zabawa dla małych i dużych
Organizatorzy piszą, że jest to wydarzenie przeznaczone dla dzieci w wieku od 0 do 100 lat. I nie ma w tym przesady. Przychodzą całe rodziny, dzieci kilkumiesięczne dotykają nieśmiało wody czy piasku, te trochę starsze wesoło grzebią w ziemi, tworzą błotne dania i inne brudne szaleństwa. Angażują się tatusiowie, mamy, nawet babcie i dziadkowie. Niezależnie jak bardzo chcemy lub nie chcemy się ubrudzić, każdy znajdzie tam coś dla siebie.
Strefa błotna
W błotnej strefie jest wszystko, co potrzebne by należycie uczcić błoto. Oprócz ziemi i piachu – dostęp do wody. Tak naprawdę już to by wystarczyło, ale znajdziecie tu o wiele więcej. Jest strefa młodych budowlańców – są rury, rurki, lejki i “ciężki” budowlany sprzęt. Łopatki, wiaderka, grabie – to właśnie w tym miejscu powstają najlepsze rzeki, tamy i rowy melioracyjne. Leon przepadł tu na długie dwie godziny, oddalił się tylko dwa razy – po picie i po jedzenie :P
Jest błotna kuchnie, ze specjalnie opracowanym menu:
Tu do dyspozycji dzieci są wszelkiego rodzaju miski, miseczki i sitka. Łyżeczki, łyżki, chochle, Oczywiście również garnki i blaty kuchenne, oraz tace, na których można układać już gotowe wypieki.
Są baseniki z wodą, chętnie mogą zbudować szałas, albo bawić się bardziej “na czysto”, jak Mila, w piaskownicy położonej nieopodal. Dla nas wielkim plusem były koce i leżaki, z których można nieodpłatnie korzystać. Sobotę spędziliśmy rodzinnie-przyjacielsko-piknikowo. Spotkaliśmy się z naszymi Dobrymi Duszami, dzieci wspólnie szalały, a my z najmłodszymi z naszych czterech ;) pociech siedzieliśmy pod drzewami. Na miejscu można kupić proste (ale pyszne!) przekąski, wodę, kawę czy wodę z sokiem za 1 zł (brawo!). Uwagę zwraca menu – krótkie, ale za to wszystko jest świeże. I w porównaniu do podobnych miejsc tego typu, zdecydowanie wyróżnia się jeśli chodzi o zdrowe jedzenie. Szybciej znajdziecie tu ciastko owsiane niż żelki i lizaki, za co jako mama jestem bardzo wdzięczna (zawsze to chociaż jedna awantura o słodycze mniej, tak?) :P
W Stu Pociechach pomyśleli serio o wszystkim – na koniec błotnistych szaleństw czeka wanienka, wąż z wodą, a później podest do wysuszenia i przebrania się (a nawet ogromny i niezwykle potrzebny ręcznik papierowy, aby powycierać te nasze małe brudaski).
Podsumowując: spędziliśmy wspaniałą sobotę i z czystym sumieniem polecam Wam wybranie się na obchody Dnia Błota. Wrócicie zachwyceni!
Ps. Żeby nie było, że tylko zachwyty: są wady. Doliczyłam się dwóch. Pierwsza: na kolejny taki dzień będziemy musieli poczekać cały rok :( Druga: od soboty nie mogę przestać się zastanawiać, co by tu zrobić, żeby choć mini-mini-mini wersję tych konstrukcji stworzyć u nas w ogródku…
SZCZEGÓŁY tegorocznej edycji TUTAJ.
.
Tych, którzy jeszcze nie dołączyli, serdecznie zapraszam do grupy Dziecięca Mapa Warszawy, która powstała, abyśmy mogli dzielić się informacjami i opiniami o atrakcjach dla dzieci w Warszawie i okolicach ?
Mam koleżankę, która była na Dniu Błota już drugi (czy trzeci nawet?) rok z rzędu i zawsze była zachwycona… i teraz wiem już czemu! Sama błotna kałuża z pewnością ucieszyłaby większość dzieciaków, ale rozmach przedsięwzięcia rzeczywiście robi wrażenie – bardzo żałuję, że na 1 lipca mamy już plany, bo z chęcią byśmy się wybrali. Trzeba będzie dzieciakom zrobić błotny kącik na działce ;)