To zdecydowanie pytanie, które ostatnio najczęściej zadajecie mi w komentarzach i prywatnych wiadomościach. Nasza tajska przygoda trwa już prawie miesiąc, nazbierałam więc dość informacji, aby spróbować się nimi składnie podzielić.
Generalnie pytanie o koszt czegoś jest trudne, bo zarówno w podróży, jak i w wielu innych sytuacjach rozpiętość cenowa jest ogromna: w Warszawie można zjeść obiad za 12 zł, można za 500… Jak zatem obiektywnie odpowiedzieć na pytanie – ile kosztuje obiad w stolicy? No nie da się. Trzeba przyjąć jakieś założenia i o nich napiszę. Na pewno da się podróżować taniej, wiem o tym. Jednak wszędzie jeździmy z małymi dziećmi, to sprawia, że mając do wyboru komfort i niską cenę, staramy się celować gdzieś po środku. Wychodzę z założenia, że podróż powinna być jednak przyjemnością, nie sposobem na hartowanie ciała i ducha ;).
Ok., zatem do konkretów:
Tajlandia z biurem podróży
Tu niespecjalnie jest się co rozpisywać, bo wystarczy, że zajrzycie na stronę internetową większości biur podróży i możecie dowolnie wybierać wśród ofert. W sezonie – a ten na Azję trwa od listopada do końca lutego – można również czekać na ciekawe oferty typu last minute. Zdarza nam się tak jeździć, bywa i All Inclusive, tak wyśmiewane wśród podróżników. Szczególnie tych przez duże „pe” i z kompleksem :P.
Ceny zaczynają się już od ok. 4.500 zł za 12 dni. Przy czym często niestety okazuje się, że co najmniej 2 z nich spędzamy w podróży, bo jednak lot do Bangkoku swoje trwa…
Wyjazd z biurem podróży ma sporo zalet, ale również ograniczeń. Uważam, że Tajlandia jest tak ciekawym, przyjaznym i „łatwym” do przemierzania krajem, że warto zorganizować wyjazd na własną rękę. Prawda jest też taka, że do tych najpiękniejszych miejsc, znanych z pocztówek nie dotrzesz z żadnym biurem podróży.
Tajlandia „na własną rękę”
Jeśli zastanawiacie się „po co wyważać otwarte drzwi” i kombinować coś samemu, skoro można łatwo i przyjemnie odpoczywać z biurem podróży, mam kilka odpowiedzi:
– to, co napisałam powyżej, czyli – nie trafisz z biurem podróży w te najpiękniejsze miejsca, gdzie biały piasek schodzi łagodnie do wody, a pod palmami jest tylko cień, a nie tłlumy turystów;
– elastyczność – możesz na bieżąco decydować jak długo w konkretnym miejscu chcesz zostać i kiedy ruszyć znów przed siebie;
– dużo więcej zobaczysz, masz np. okazję zatrzymać się na dzień lub dwa w Bangkoku i poznać to zwariowane miasto, podjechać w każde miejsce, o którym opowie Ci ktoś znajomy (albo… Instagram :D);
– i wiele innych, ale dziś nie o tym :D
Lista kosztów:
Ok., ale do brzegu. Zdecydowanie najdroższym punktem naszej listy będzie bilet lotniczy. Jego cena waha się w zależności od sezonu, linii lotniczych, a nawet… dnia tygodnia. Warto skorzystać z wyszukiwarek tanich połączeń. Dobra cena za przelot na trasie Warszawa – Bangkok to ok. 2500 zł. My lecieliśmy Aeroflotem (z przystankiem ok. 5 h w Moskwie), który okazał się w wybranym przez nas okresie tańszy np. od popularnych Qatar Airways prawie dwa razy (!). Jeśli planujecie podróż do Tajlandii, warto możliwie wcześniej zacząć przeglądać oferty linii lotniczych, czasem udaje się kupić bilety już za 1700 zł, jednak to raczej opcja dla wytrwałych tropicieli promocji :P.
Ubezpieczenie podróży – warto o tym pamiętać, bo wykupienie go spoczywa na naszych barkach. Niestety często gdy podróżujemy z dziećmi może okazać się, że potrzebujemy konsultacji medycznej (a jej koszt może nas niemiło zaskoczyć – jak np. w naszym przypadku, kiedy na Phi Phi Leona ugryzła małpa, a z kliniki wyszliśmy z rachunkiem na ponad 3000 zł!).
Lot z Warszawy do Bangkoku trwa ok. 11 godzin (plus ewentualne międzylądowanie).
Do tego dochodzi 6 godzin różnicy czasu – ujmując sprawę wprost: po wyjściu z samolotu będziecie zmęczeni. Warto zastanowić się czy nie zarezerwować chociaż jednego noclegu w Bangkoku niż planować kolejny lot na południe Tajlandii. Moja rada to 2-3 dni w stolicy, aby wyregulować zegar biologiczny, nasycić się egzotycznym miastem i zebrać siłę na ostatni etap podróży. Zakładam, że Waszym zimowym celem jest jakaś urokliwa wyspa (albo dwie J). Na południe kraju najłatwiej dostaniecie się samolotem – z lotniska w Bangkoku codziennie, niemalże co godzinę odlatuje samolot na Phuket/Trang/Krabi. Ceny biletów rozpoczynają już od 130-150 zł, lot trwa ciut ponad godzinę. Do tego transfer z/na lotnisko – ok. 200 zł w jedną stronę.
Jeśli chodzi o rozpiętość cenową hoteli i domków to jest naprawdę ogromna. My korzystamy z booking.com. Wiem, że ceny zaczynają się już od 50 zł za dobę, górnej granicy pewnie nie ma :P. Wiadomo – każdy szuka czegoś innego i zwraca uwagę na różne aspekty. Dla mnie ważne jest, aby hotel położony był nad morzem i dysponował swoją, prywatną plażą. Fajnie jeśli jest basen i jakieś udogodnienia dla dzieci (choć to nie jest wymóg). Preferujemy kameralne obiekty – raczej rozrzucone domki w ogrodzie niż kilkupiętrowy nowoczesny „biurowiec”. Miejsce, które skradło nasze serca i które z czystym sumieniem mogę polecić znajduje się w prowincji Trang, na wyspie Koh Ngai. Nazywa się Paradise Beach Resort i z pewnością dorobi się swojego odrębnego posta na blogu – wtedy podrzucę tu link. Koszt – ok. 360 za dobę ze śniadaniem dla całej naszej czwórki. W cenie dodatkowo można korzystać bez ograniczeń z kajaków i sprzętu do snorkelingu.
Dodatkowe posiłki i napoje trzeba dokupić. Podaję kilka orientacyjnych cen, które pozwolą oszacować koszty. Podaję te w kurortach, bo zakładam, że większość wakacji będziecie spędzać w okolicy plaży:
pad thai – 120-300 batów
frytki – 100 batów
świeży kokos – 40-60 batów
małe piwo – w sklepie 30-40, w restauracji 100-120 batów
woda 1,5 litra – 20-40 batów (w markecie 17 batów)
masaż tajski – 300 batów
1 bat = 12 groszy à 100 batów = 12 zł
Moim zdaniem Koh Ngai piękna jest sama w sobie i niespecjalnie kuszą mnie wycieczki z tłumem turystów. Zwiedzaliśmy ją trochę na własną rękę – przechodząc przez dżunglę na drugą stronę. Trochę pływaliśmy też po zatoce kajakiem. Na wycieczkę wybraliśmy się tylko jedną (ale fajną i wartą polecenia) – prywatną łodzią na wyspę Koh Mook. Polecam spędzić część dnia w przyjaznym i pięknym hotelu Sivalai Beach. Można skorzystać z leżaków, zjeść coś w knajpce, napić się niezłej mrożonej kawy. Później spacer po wyspie – żyje tu niewielka muzułmańska społeczność, są drogi, a nawet motoriksze. Podczas powrotu, spokojnym popołudniem polecam bardziej niż bardzo zrobić przystanek w Szmaragdowej Jaskini. Jeśli, podobnie jak nam, uda Wam się być tam w malutkiej grupie (lub idealnie – we dwoje), to zapamiętacie to na zawsze. Słowo. Koszt całodniowej wycieczki to 500 zł za łódź, którą może podróżować 10-12 osób. Nawet jeśli Wasza grupa nie jest aż tak liczna, warto popytać czy ktoś z hotelu nie ma ochoty się podłączyć (i podzielić kosztów).
Wydaje mi się, że napisałam o wszystkich głównych kosztach, na jakie należy się przygotować, planując wakacje w Tajlandii. Jeśli pominęłam coś, co Was interesuje – piszcie, dzwońcie, ślijcie gołębie ;). Postaram się odpowiadać!
Pięknie:) My tez się niebawem wybieramy, nie mogę się doczekać. To będzie mój kolejny raz w T., ale pierwszy z dzieckiem- powiedz, czy orientowałas się czy należy zaszczepić dzieci przeciw… czemukolwiek?;)
Hej, ja odpowiem, bo byłam już dwa razy – najpierw z 7-mio miesięczniakiem, potem z 2,5 roczniakiem i roczniakiem. Nie ma obowiązkowych szczepień, na większość tych zalecanych maluchy są za małe. Polecam szczepić meningokoki i pneumokoki. :)
Dzięki?
Super wpis! Najbardziej zachwycił mnie koszt świeżego kokosa?!
Nie no- żeby nie było- nie tylko- zdjęcia są cudowne?!
Czy dobrze widzę, że hotel z domkami to na Koh Lancie? :) Byłam tam rok temu, genialny! Na Koh Ngai jest tylko kilka hoteli, warto wybrać taki, żeby móc się przemieszczać po wyspie. Ja byłam w Paradise Beach i przejść do innych po wyspie było mega trudno z małymi dziećmi, bo szlak był po bardzooo stromej górce i w połowie stwierdziliśmy, że wystarczy. :D