Takie historię lubię bardziej niż bardzo: w piątkowy wieczór dostaję prywatną wiadomość od Czytelniczki bloga. Oprócz miłych słów i pozdrowień znajduję w niej cynk o nowym, fajnym miejscu w Warszawie. W sobotę po południu meldujemy się tam całą rodziną i… przeżywamy retro-szok!
Statystyki mówią, że zdecydowana większość z Was, fajnych ludzi, którzy zaglądają na Moi Mili, urodziła się w barwnych latach 70-tych i burych 80-tych. Jest więc całkiem spore prawdopodobieństwo, że spotkaliście z flipperami – automatami do gier, które zapewniały rozrywkę w czasach, kiedy jeden komputer przypadał na pół osiedla. I zwykle obsługiwał jedną grę. Kiedyś niezwykle popularne maszyny do pinballa znaleźć można było w wielu miejscach. A niejeden nastolatek większość kieszonkowego wymieniał na żetony do gry. Grywałam ja, Tomek zgrał na flipperach wiele godzin. Po lekkim niedowierzaniu (jak to – muzeum flipperów?! w Warszawie?!), przyszedł czas na radość z planowanej wycieczki.
Pinball Station
Pinball Station znajduje się na Woli (adres: Kolejowa 8a), w niepozornym budynku, który jednak idealnie pasuje na jego siedzibę. Po przekroczeniu progu, znaleźliśmy się w innym świecie. W pierwszej chwili nie byłam pewna czy to na pewno odpowiednie miejsce dla dzieci – ciemne ściany, przyciemnione światło, do tego hałas maszyn. Wchodzi się jak do innego świata. Postanowiliśmy zostać i to była najlepsza decyzja – okazało się, że wszyscy spędziliśmy tam naprawdę dobry czas. Leon poznał coś nowego, my z Tomkiem mogliśmy się zabawić jak za starych czasów :P
Wizyta w interaktywnym muzeum flipperów to fajny pomysł na wyjście ojca z synem (myślę, że spodoba się dzieciakom od 7-8 lat). Można tam zorganizować urodziny, imprezę, spotkać się z kumplami na wieczór. To jedna z niewielu miejscówek w mieście, gdzie świetnie będzie się bawiło dziecko w wieku lat 6 i 60! Serio, serio! Podobało mi się to, że kupujemy jedną wejściówkę – opaskę, w ramach której bez limitu możemy grać na wszystkich automatach. Minus – wstęp osoby dorosłej kosztuje 35 zł, więc trochę dużo. Niby jest to na cały dzień, ale słabo, że nie ma opcji wykupienia powiedzmy wstępu na godzinę czy dwie w niższej cenie. Dla dzieci, obojętnie w jakim wieku, całodzienna gra na automacie to “ciut” za dużo :P
Pierwsze w stolicy, otwarte kilka miesięcy temu, muzeum flipperowe to niezwykła szansa na podróż do czasów młodości dla rodziców. A dla dzieciaków – okazja do odkrycia czegoś nowego, czegoś z nieznanego im świata przeszłości.
W kolekcji muzeum znajduje się ponad 30 flipperów, jednak z pewnością to nie koniec – właściciele to prawdziwi pasjonaci, którzy z maszynami związani są od lat. I z pewnością będą powiększać swoją kolekcję. Cały czas naprawiają kolejne maszyny (najstarsza z nich… kończy w tym roku 80 LAT! Szaleństwo, co?!).
Więcej informacji znajdziecie TUTAJ.