Czym jest KidZania?
KidZania nazywana inaczej Miastem Dzieci jest ogromnym, wewnętrznym, tematycznym parkiem rozrywki. Koncept jest tak prosty jak wspaniały – na powierzchni ponad 8 tysięcy metrów odwzorowano miasto, jednak w rozmiarach dostosowanych do potrzeb i gabarytów najmłodszych. Chodźcie z nami na singapurską wyspę Santosa, zajrzymy do świata małych ludzi!
Są małe ulice i place, budynki, a nawet pojazdy. Największą atrakcją jest możliwość podjęcia pracy – dzieci mogą spróbować swoich sił w ponad 50ciu zawodach. Za swoją pracę są oczywiście wynagradzane (w lokalnej walucie – KidZos). Mogą otworzyć konto w banku i mini-bankomatach wpłacać na konto zarobione pieniądze. Albo – wydawać je na przyjemności: przeróżne atrakcje, jedzenie, picie czy zakupy w specjalnym KidSklepie.
Dzieci mają szansę poczuć się jak dorośli, podejmując aktywności dotychczas dla nich niedostępne. Mogą sprawdzić jak czują się wykonując różne prace, a przede wszystkim – mają niezwykłą okazję, aby uczyć się przez zabawę. Odtwarzanie ról to uniwersalna i ponadczasowa zabawa – chyba większość dzieci interesuje się jak wygląda praca strażaka, policjanta czy lekarza. Teraz nie tylko mają szansę przebrać się w ich stroje i porozmawiać z dorosłymi o szczegółach określonego zawodu. Przede wszystkim jednak – mogą spróbować jak to jest: ugasić pożar, opatrzyć pacjenta po poparzeniu albo… ułożyć włosy klientce.
Co czeka w Mieście Dzieci?
W każdym lokalu można spróbować innego zawodu – zawsze realistycznie odwzorowanego. Aby wszystko jeszcze bardziej przypominało prawdziwy świat – wiele stanowisk powstało w ścisłej współpracy ze światowymi markami. I tak – jeśli dziecko podejmuje pracę fotoreportera – dostaje po prostu lustrzankę Canon i chodzi po mieści w poszukiwaniu ciekawych kadrów ilustrujących artykuł w gazecie. Jest zupełnie prawdziwa, choć ciut zmniejszona, Pizza Hut, w której dzieci zarówno od początku do końca przygotowują swoją pizzę, jak również mogą zostać jej sprzedawcą. Jest miejski szpital, w którym dziecko dowiaduje się jak wygląda praca chirurga. Lub jakie są obowiązki ratownika medycznego, jak postępować przy poparzeniu i jak to jest jechać w karetce do pacjenta.
Dzieci mogą zatrudnić się w fabryce lodów lub mydła, w stacji TV, jako kurier, konwojent bankowy, detektyw, makijażystka, a nawet muzealny kustosz, sprzedawca czy sprzątacz.
Dzieci mają możliwość spróbować swoich sił w wielu różnych zawodach. Zadania rozwiązują zarówno samodzielnie, jak i uczą się pracy zespołowej. Dostarczając gazety mieszkańcom – ćwiczą korzystanie z mapy, a wcielając się w rolę stewardessy – uczą się dbać o bezpieczeństwo innych czy w uprzejmy sposób serwować posiłek. Pobyt w KidZanii to, moim zdaniem, nie tylko świetna lekcja, ale przede wszystkim szkoła życia dla wszystkich dzieci w wieku 4-17 lat. Maluchy też znajdą dla siebie coś ciekawego – przygotowane są dwie sale dla dzieci do 4. roku życia. Urzekło mnie to, że sale położone są nieopodal siebie, a każda z nich jest inna. Jedna ciekawa, atrakcyjna i stymulująca harce i szaleństwa, podczas gdy druga skłania raczej do skupienia i wyciszenia. Czekają tam miękkie poduchy, książeczki, liczba bodźców jest ograniczona – w trosce o odpoczynek najmłodszych.
Czy leci z nami pilot?!
A jeśli już pisałam o zawodzie stewardessy, to do kompletu jest oczywiście pilot. Nie to jest jednak najciekawsze, nawet nie to, że dzieci – od 6ego roku życia próbują tu swoich sił na symulatorach. Najlepsze jest to, że aby zapewnić jak najbardziej realistyczne odczucia z pracy w samolocie i na wysokościach – po prostu wstawiono do środka budynku… oryginalnego Boeinga. Nie, nie miniaturę czy replikę. Po prostu samolot. To się nazywa singapurski polot, co?
Lista zawodów, których można spróbować jest tak długa, że nie zmieści się w Internecie :P Poza tym – nie chcę psuć zabawy i zdradzać wszystkich szczegółów. Jednak uchylę rąbka tajemnicy i pokażę Wam, jakie prace w KidZanii podjął Leon, ok.?
Oczywiście – pilota. Za zadanie miał przelecieć samolotem z Singapuru do Kataru, słuchając wskazówek instruktora szkolenia i wykonując polecenia na ekranie. Udało się! Wylądowaliśmy bezpiecznie (choć nikt się tego w sumie nie spodziewał :).
Zanim zeszliśmy na ziemię, nadszedł czas na drugą pracę – tym razem stewarda. Na początku trzeba było trochę przełamać nieśmiałość i odczytać komunikat dla pasażerów. Następnie – wiadomo, regularna praca w chmurach, czyli troska o bezpieczeństwo znajdujących się na pokładzie podróżnych, a także serwowanie im posiłków. To jedno z niewielu miejsc, do których mogą wejść rodzice – wiadomo, potrzebni są pasażerowie :P. Fajnie patrzeć, jak takie małe krasnale śmigają między rzędami foteli :).
Od tego roznoszenia posiłków zgłodnieliśmy ciutkę. Więc Leon zatrudnił się po prostu w chińskiej restauracji:
A kiedy brzuszek jest pełny – wiadomo: bardzo chce się spać. Jednak przed zaśnięciem, warto zadbać o odpowiedni materac. Wtedy do akcji wkracza… Leo – sprzedawca materaców ;).
Później było spełnienie marzeń sporej części chłopców – praca w remizie i… gaszenie pożaru. Nie ma to tamto, Moi Mili!
Konwojowanie pieniędzy z dziecięcego banku okazało się wcale nie takie proste – czytanie map to nie pikuś!
A jeszcze później o Leona upomniał się lokalny szpital. Oj, było groźnie, bo podczas szkolenia na głównym placu wydarzył się wypadek: dziewczynka oparzyła sobie rączkę. Załoga karetki była jednak gotowa udzielić natychmiast pomocy!
Do kompletu służb ratowniczych brakowało jeszcze policji:
Co ważne – w KidZanii dzieci uczą się samodzielności. Do większości budynków… rodzice nie mają wstępu! Postępy swoich pociech mogą obserwować przez szybę. Jednak bez obaw – wszyscy są bezpieczni: przy wejściu każdy dostaje specjalną bransoletkę, która uniemożliwia dziecku wyjście z obiektu. Jeśli Wasza latorośl ruszy odkrywać Miasto Dzieci samodzielnie, Wy możecie spokojnie oddać się lekturze książki lub rozkoszy wypicia ciepłej kawy. W wydzielonej dla dorosłych strefie, rzecz jasna :).
Leon z KidZanii wyszedł po przeszło czterech godzinach – najszczęśliwszy na świecie. Jego zachwyt nie minął do teraz, wciąż pracę w tych wszystkich zawodach uważa za jedno z najlepszych rzeczy, jakie mu się w życiu przytrafiły. Ciekawa jestem czy zgadniecie, który zawód podobał mu się najbardziej?
O raju! Nie potrafię nawet wyrazić jaki to jest fantastyczny projekt!
Sama chętnie bym tam popracowała ;)
Gdzie to jest? :-)