Leśny plac zabaw w Parku Młocińskim – Dziecięca Mapa Warszawy

leśny plac zabaw
 


Pogoda dziś za oknem jest taka piękna, że zanim uciekniemy z dzieciakami w plener, muszę, po prostu muszę coś Wam pokazać. Odkryliśmy to miejsce wczoraj i planowałam napisać o nim w przyszłym tygodniu. Myślę jednak, że może będziecie chcieli wykorzystać piękne słońce i spędzić trochę czasu na świeżym powietrzu. Wtedy warto rozważyć rodzinną wycieczkę do Parku Młocińskiego.

Mam do tego miejsca ogromny sentyment – pamięta moje licealne wagary, pierwsze nieporadne sesje zdjęciowe, wieczorne spacery z kolegami ;) Zostało tu też wiele innych wspomnień, ale po pierwsze – to nie miejsce, żeby o nich pisać, po drugie to było dawno temu i nieprawda, a po trzecie – bloga czasem czyta Tomasz, więc sami wiecie :P

Dawno, oj dawno mnie tu nie było, więc czekało na mnie sporo zaskoczeń – na przestrzeni ostatnich lat naprawdę wiele tu się zmieniło. Kompleks, który chciałabym Wam przybliżyć znajduje się na warszawskich Młocinach, na samym końcu ul. Papirusów (nie sposób przeoczyć skrętu z Wisłostrady – punktem charakterystycznym jest gigantyczny szyld Mc Donald’s). Podoba mi się to, że jest to miejsce przyjazne dla dzieci, ale dla wszystkich grup wiekowych (chociaż wynikają z tego też pewne niedogodności, ale o nich za chwilę).

Położenie miejsca jest bajkowe – w otoczeniu gęstego lasu, nieopodal sielskich łąk i blisko Wisły. No, nie może być lepiej! Nieważne czy planujesz spacer, rowerową wycieczkę, chcesz podglądać ptaki lub uprawiać nordic walking (a zimą np. pojeździć na biegówkach) – dobrze trafiłeś. Można zapomnieć, że jesteśmy w mieście – co prawda na jego obrzeżach, ale jednak. Tak mniej więcej zapamiętałam to miejsce sprzed lat. Teraz znajduje się tam ogrodzony plac zabaw dla małych dzieci, większy, solidny i ładnie wyglądający plac dla starszych dzieciaków, ale także boisko do piłki plażowej, stół do tenisa stołowego i plenerowa siłownia.

Plusem tego miejsca jest na pewno łatwy dojazd, duży parking – na pewno znajdzie się miejsce dla każdego. Pomyślano też o tych, którzy mieliby ochotę dojechać rowerami – sporo jest miejsc do ich bezpiecznego przypięcia. Bardzo podoba mi się to, że wszystko zostało wkomponowane w przyrodę – nie ma tu (nadmiaru) walącego po oczach plastiku, tartanu i pstrokacizny, która na placach zabaw czasem króluje. Podłożem jest piasek, który wydaje się relatywnie świeży. Większość atrakcji wykonanych jest z solidnego drewna i pomalowanych na naturalne kolory – no, po prostu wygląda to spójnie i dość sympatycznie.

Dla mnie plusem jest brak tłumów (byliśmy w piątkowe popołudnie, nie wiem jak w weekendy). Wynika to na pewno po części z tego, że jedynym sąsiedztwem tego placu zabaw jest… las. Zatem każdy, kto chce się na nim pobawić musi dojechać – rowerem, autobusem lub samochodem. Nie ma wokół blokowiska. Z jednej strony ktoś może zapytać – a jak różnica? Jednak przyznam szczerze, że ta różnica jest – wychodziłam z tego placu bardziej wypoczęta. Podczas gdy Leny i Mila szaleli i wygłupiali się, ja cieszyłam oko ścianą zieleni, okolicznymi drzewami i trawą, która już się wiosnennie zazielenia. Dużo to było sympatyczniejsze niż oglądanie pędzących aut czy obdrapanych bloków.

I moja opowieść byłaby utrzymana w entuzjastycznym tonie do samego końca, gdyby nie jeden, drobny szczegół. Oprócz tych atrakcji, o których już pisałam, wokół całej polany przygotowane są miejsca do rozpalenia ognisk i grillowania. Brzmi jak zaleta, prawda? No, ja też myślałam – że super musi być wpaść tam całą większą lub mniejszą bandą, po szaleństwach na placu zabaw zrobić ognisko i piknik. Już prawie oczyma duszy widziałam jak pieczemy kiełbaski, chleb i pianki. I gdybyśmy chcieli to wczoraj zrobić, to pewnie znalazłaby się wolna wiata, stół i palenisko. W czym problem?

Ano w towarzystwie. Niestety, miejsce, które mogłoby być fantastyczne, bardzo wiele traci, bo młodzież i nie tylko, upodobała sobie te budki jako tanie imprezownie. W piątek o godzinie 16:00 było tam kilkadziesiąt osób, które nie dość, że piły wódkę, darły się i przeklinały, to jeszcze sprawiały, że nie czułam się tam w 100% bezpiecznie. Ja rozumiem, że młodzież chce sobie poimprezować, nie tak dawno sama urywałam się w to miejsce. Można tam przyjść wieczorem, pobawić się i sprzątnąć po sobie. Kilkunastu wstawionych mniej lub bardziej czterdziestolatków o godzinie 16 w piękny wiosenny dzień, w moich oczach pozbawiło to miejsce znacznej części uroku.

Szkoda, bo coś poszło nie tak. Cieszę się, że powstają tego typu miejsca, jednak dopóki nie zmieni się myślenie ludzi, dopóty na tym szkle będą rysy. Żeby jednak być sprawiedliwą, muszę napisać, że dzieciaki bawiły się doskonale. Co więcej, były rodziny, które nic nie robiły sobie z szemranego towarzystwa, paliły swoje ogniska i wydawało się, że mają dobry czas. I są szczęśliwi.

Tego Wam weekendowo najserdeczniej życzę, Moi Mili :)

Jeśli chcecie jako pierwsi dowiadywać się o ciekawych miejscach dla dzieci w Warszawie, koniecznie dołączcie do profilu Moi Mili na Facebooku!

Subscribe
Powiadom o
guest
5 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Magda M.
Magda M.
7 lat temu

Wow, to jeden z najfajniejszych placów zabaw, jakie widziałam :)

Kasia
Kasia
6 lat temu

Niestety w weekendy jest jeszcze gorzej: od rana grille, piwko, wódeczka i cały plac zabaw w dymie od rozpalanych ognisk. Wielka szkoda, bo teren naprawdę fajny.

Monika
Monika
6 lat temu

Trafilismy tam w zeszle wakacje przypadkiem. Niestety w weekendy przy ladnej pogodzie tlumy, ale przynajmniej mniej mlodych imprezowiczow. Wiaty raczej zajete przez rodziny. Jesscze jeden minus to niestety straszna patelnia, tylko ten plac dla malych dzieci troszke zadrzewiony.

Wojciech
Wojciech
5 lat temu

Czy w okolicy są toalety?

Krzysztof
Krzysztof
Reply to  Wojciech
5 lat temu

Tak pełno drzewek i krzaczków haha