Idzie jesień. Tfu, wróć. Jesień już jest. Aby się o tym przekonać, wystarczy wyściubić nos spod koca, odstawić kubek z malinową herbatą i wyjrzeć za okno. Ta nieskończona szarość za nim, to, Moi Mili, nie dym z grilla sąsiada. To nawet nie jest delikatna, poranna, letnia mgiełka. Niestety – fakty są takie, że to całkiem spore chmuro-zasnucie, które zostanie z nami przez następne x miesięcy. Czy mamy z tego powodu rwać sobie włosy z głowy i zwiększać ilość % per capita? No, możemy. Jednak jeśli jedno i drugie zawiedzie – ja proponuję książki. Oczywiście na jesień nic nie pomogą, ale przynajmniej miło spędzimy czas. Dziś chciałam pokazać Wam mój mini-stosik, który uskładałam w okolicach łóżka. Zauważyłam, że im dzieci starsze, tym mniej książki służą mi za ozdobę w domu. Teraz nawet zdarza mi się je przekartkować. Nie no, żart taki. Czytam, oczywiście, że czytam. Czasem ;)
Spis treści:
Moje książki na koniec 2018 roku:
“Mniej” Marta Sapała
Psychologiczny ( czy raczej socjologiczny? a może – jedno i drugie tak naprawdę?) eksperyment, który daje możliwość, aby na legalu zajrzeć do mieszkań kilkunastu Polaków. A w zasadzie – nie tylko mieszkań, również do ich portfeli, lodówek i – co chyba najbardziej interesujące – głów. Mądra książka o tym, co dzieje się z naszym życiem jeśli ograniczymy radykalnie konsumpcję. Czy można nie kupować w świecie pieniędzy? I czy ograniczanie się daje więcej pożytku, czy szkody? Grupka śmiałków postanowiła, że przez rok będzie kupowała wyłącznie niezbędne produkty. Książka jest zapisem ich drogi – emocjonalnej, duchowej, ale również stała się zbiorem czysto praktycznych wskazówek, jak możemy sobie (próbować?) radzić bez pieniędzy. Jestem w połowie czytania i bardzo polecam. Inspiruje do zastanowienia się, o co nam chodzi w tym świecie, w którym chodzi o pieniądze…
do kupienia TUTAJ
“Dziecko bez kosztów” Cozza Giorgia
Idealna książka dla wszystkich wyruszających w mityczną krainę niemowlęcej wyprawki. O tym, co mieć należy, a z czego spokojnie można zrezygnować. Nie jest to przewodnik po niekupowaniu. Raczej książka, która pokazuje, co jest NAPRAWDĘ istotne, nie tylko w fizycznym wymiarze. Inspirująca, nie tylko dla przyszłych mam.
do kupienia TUTAJ
“Matka Polka Feministka” Joanna Mielewczyk
Książka, przy której można uronić łzę, a minutę później poczuć w serduchu znajome ciepło… 19 bohaterów, 19 rozmów o rodzicielstwie. O samotności, o trudnych decyzjach, radości, nadziei. O wierze i o tym, co dzieje się, gdy wiary zaczyna brakować. I o szczęśliwych zakończeniach. I długim oczekiwaniu na nie.
do kupienia TUTAJ
“A ja żem jej powiedziała…” Katarzyna Nosowska
“A ja żem jej powiedziała…” to książka autorstwa Katarzyny Nosowskiej. To zbiór krótkich, ilustrowanych tekstów opisujących naszą rzeczywistość z dystansu i z pełną ironią! – to z opisu książki. Od siebie mogę dodać tylko, że Pani Kasiu – ja Panią kocham do potęgi! Po prostu – bierzcie i czytajcie, żałować nie będziecie.
do kupienia TUTAJ
“Sprzedaj lodówkę i jedź dookoła świata” Kacper Godycki-Ćwirko
Dla mnie totalnie inspirujaca historia człowieka, który w zasadzie wprost zza korporacyjnego biurka ruszył w świat. Poczuł w sobie zew przygód i w 9 dni zmienił diametralnie swoje życie. Przeżył przygody, których większość z nas nie ma odwagi nawet wymarzyć. I zapłacił za nie najwyższą cenę. Ta pełna pięknych zdjęć książka skłania do przemyśleń, nie tylko tych stricte podróżniczych. Też takich życiowych – czy i co warto…?
do kupienia TUTAJ
.
Jeśli na swoich stosikach na nadchodzącą jesień macie jakieś perełki, podzielcie się w komentarzach i na priv. Co prawda te 5 książek pewnie mi wystarczy do Wielkanocy, ale nie ma to jak optymizm :)
Ja akurat absolutnie nie polecam nikomu ksiażki Dziecko bez kosztów. Jest bardzo skrajna i fatalnie przetłumaczona (albo po prostu źle napisana). Koszmarnie mi się ja czytało. Mmożna ja streścić w jednym zdaniu – wystarczy Twoja pierś, dziecko niczego wiecej nie potrzebuje. Oczywiście, można z niej zaczeronać trochę inspiracji (dzięki niej np. używamy pieluszek wielorazowych), ale niektóre rady moga być szkodliwe, np. Nie potrzebujesz przewijaka, możesz przewijać na łóżku – ale jakoś zapomnieli wspomnieć, że w połogu nie można się schylać, nie wspominajac już o tym jak często chłopakom zdarza się trysna strumieniem na wszystkie strony podczas tej czynności.