O Mikołajkach i Mikołajach. I o zwykłych marzeniach też.

lista moich marzeń - o mikołajkach


Miałam kilka lat, może 6? Byłam z Mamą w Pewexie i oszalałam po prostu na punkcie zestawu korali, jakichś gumek do włosów i tym podobnych historii. Pamiętam, że były mocno różowe, a to akurat był mój okres różowy w moim życiu (Tomek się czasem śmieje, że ten okres trwa do dziś, ale ciii…), tak bardzo, bardzo chciałam je dostać. Jak rzadko, Mama okazała się niewzruszona. Wychodziłam ze sklepu smutna i zrezygnowana. Do dziś pamiętam swój wybuch radości, gdy kilka dni później, w Mikołajki, wyciągałam ten zestaw spod poduszki… Matko, jaka ja byłam wtedy szczęśliwa.

Pamiętam taki miękki i puszysty dres z Myszką Miki, który dostałam jak miałam 7 lat. Chodziłam już do szkoły, mimo to dalej byłam przekonana, że to Mikołaj osobiście przylatuje w nocy na saniach i wsuwa podarunki do skarpety. Pamiętam entuzjazm, z jakim budziliśmy się z bratem tego dnia i czuję niemalże smak słodyczy, jakimi się objadaliśmy do nieprzyzwoitości.

Rok czy dwa później marzyłam o kucyku Pony. Miały go wszystkie moje koleżanki, więc i mnie się zamarzył (wtedy z moją asertywnością było jeszcze gorzej niż teraz…:D). I dostałam go. Był kremowy, taki śliczny, że musiałam na niego patrzeć cały czas. Miał tęczowe skrzydła, kolorowe włosy i obłędnie pachniał wanilią.

To były ulotne chwile dziecięcego szczęścia. Ulotne, a jednak wcale nie uleciały. Zostały w pamięci, lubię wrócić do tych chwil czasem, do tej radości, jaką sprawili mi wtedy rodzice. To piękne chwile, które uczyły mnie jak smakuje spełnione marzenie.

Po co o tym pisze?

A z dwóch powodów. Pierwszego pewnie się domyślacie, bo jest jak najbardziej zgodny z tym, o czym najczęściej na blogu – że warto włożyć wysiłek, aby spełniać marzenia dzieci. Że my, jako rodzice, pracujemy właśnie na ich wspomnienia. Sprawmy, by za 20 lat z uśmiechem i wypiekami na twarzach wspominali nie tylko święta, ale w ogóle swój dom rodzinny.

Od kiedy mam dziecko, teraz już dzieci, czuję się trochę jak wróżka. I choć wcześniej fantazjowałam o świętach spędzonych na narciarskim stoku, teraz chcę w domu. Zwyczajnie. Tradycyjnie. Chcę spełniać marzenia Leona i Mili. Chcę tworzyć z nimi naszą niezwykłą codzienność i ich magiczne dzieciństwo. Bo jeśli dziś o czymś marzę, to właśnie o tym – o magii, która wypełni życie moich dzieci.

Chcę, żeby ich grudzień pachniał cynamonem. I pomarańczami. I świeżą choinką. Chcę, żeby smakował ciepłym kakao, domowymi, samodzielnie upieczonymi piernikami. Chcę, żeby na zawsze zapamiętali kolędy snujące się po domu, bez początku, ani końca. Ogień w kominku. Oczekiwanie na pierwszą gwiazdkę. Ciastka i mleko dla reniferów. I pisk radość z samego rana, kiedy odkrywają torby z prezentami. Chcę im dać spacery w mrozie i zimową herbatę przy wspólnym stole po powrocie do domu. Lepienie bałwana, rzucanie śnieżkami i robienie aniołków w śniegu.

Moim marzeniem jest spełnianie marzeń moich dzieci. Wiem, że brzmi to do przesady słodko, nic na to nie poradzę. Prawda bywa czasem słodka, na szczęście.

 

 

A teraz druga strona medalu. Dziś, zupełnie niespodziewanie i z zaskoczenia, święty Mikołaj obdarował i mnie. Przy łóżku, po przebudzeniu znalazłam torebkę, a w niej prezenty. Dla mnie. Z początku było mi trochę dziwnie, w szaleństwie mikołajkowych przygotowań, nawet nie myślałam o sobie. O tym, że JA mogę coś dostać. To sprawiło mi wiele radości.

Sprawiło też, że zatrzymałam się i pomyślałam, że przecież ja też mogę mieć marzenia. Bo oczywiście, że mam. Jeśli ktoś mnie spyta, zawsze na podorędziu jest zdrowie w rodzinie i pokój na świecie, wiecie – wszystkie te wzniosłe rzeczy, które są w naszym życiu fundamentalne. Ale po wymienieniu których trochę słabo brzmi, że chciałabym też błyszczyk. Albo szpilki.

I dziś właśnie o tym – o marzeniach. Tych przyziemnych, zwykłych, materialnych. Ostatnio wiele radości miałam podczas tworzenia inspiracji prezentowych dla dzieci. Takie oglądanie, wybieranie i opisywanie, to prawie jak zakupy. Fajowe to było. Zatem dziś – lista moich marzeń, inspiracji, pragnień… Może coś wpadnie Wam w oko? A może puścicie link swojemu facetowi?

Dobrze jest mieć marzenia.

o mikołajkach

Ps. Nie robię chyba opisów, bo to bardziej taka moja lista pragnień największych. Chyba, że komuś by się przydały linki, to dajcie znać :)

Ten wpis został opublikowany w mama.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Magda
Magda
8 lat temu

Witam:)
czy można zapytać skąd ta różowa jasna sukienka? jaka to marka:)
pozdrawiam!
Magda