Jak dobrze, że jest ich dwoje. Rodzeństwo, dwa Cudy.
Przydarzyło mi się niedawno coś, co skłoniło mnie do tej refleksji. Pomyślałam, że się podzielę.
Wyprawiliśmy się otóż na południe Warszawy, przyszło mi zaparkować w płatnej strefie. Mila po drodze zasnęła, nie chciałam jej jeszcze budzić. Leo został z nią w aucie, ja przeszłam kawałek do najbliższego parkomatu. Niestety okazał się być nieczynnym. Odruchowo przeszłam do kolejnego, całkiem niedaleko. Sęk w tym, że pomiędzy moim samochodem a tym drugim parkomatem stała ciężarówka, w skutek czego Leon stracił mnie z oczu. A ja jakoś nie pomyślałam, żeby specjalnie podejść i uprzedzić go, że idę kawałek dalej.
Oczywiście, zgodnie z prawem Murphego do parkomatu była kolejka, wszystko więc się odrobię przeciągnęło. Kiedy 3 minuty później podchodziłam do swojego samochodu, już z daleka zobaczyłam Leona, który pochylał się nad śpiącą Milą. Gładził ją po policzku, widziałam, że coś do niej mówi. Ona spała, a on był niespokojny. Podbiegłam, otworzyłam drzwi:
“Martwiłem się, mamo. Pomyślałem, że obudzę Milę i jakoś damy razem radę. Pójdziemy Cię szukać czy coś…” – wyszeptał wystraszony.
I wtedy przyszła ta myśl, kojąca i ciepła. Jak dobrze, że mają siebie… że oni, we dwoje. Bo przecież troski dzielone na pół są mniejsze. A gdy szczęście pomnożysz razy dwa – masz go więcej, dużo więcej. Miła jest mi myśl, że nieważne co i nieważne kiedy, ale żadne z nich nie będzie samo. Że stworzyliśmy z Tomkiem mikro-świat, w którym tych dwoje będzie dla siebie podporą. Choćby nie wiem co.
Kiedy siedzę przy laptopie, zawalona pracą, oni budują z klocków nowe światy. Kłócą się i godzą, w ogień by za sobą poszli. Jak nie mam dla nich czasu, w smutny dzień, myślę z ulgą: to cud. Cud, że oni są we dwoje.
Kurcze, ale optymistyczny tekst. Tak jak Ty jestem mamą dwójki dzieci, tak jak u Ciebie mam parkę: starszego chłopca i młodszą dziewczynkę. I wiesz… od samego początku wiem, że w ich relacji jest siła. Czasem ganiają się bezsensu. Są chwile, że zarażają miłością do siebie. Bronią siebie na wzajem przed innymi. Opiekują się sobą. Lecą na ratunek z drugiego końca mieszkania. A ja, jestem spokojna, że jak któreś kiedyś będzie spadać, a nas już nie będzie, to to drugie złapie i pociągnie do góry. Wierzę w tą więź i wierzę, że ona przetrwa. Serdeczności! (btw. świetne zdjęcia).
Nie wnikam, po ile dzieci mają lat…chyba niewiele, sądząc po zaniepokojeniu chłopca. Uderzyło mnie coś innego. Co stałoby się, gdyby zza tej ciężarówki wyskoczył idiota na motorze i nieprzytomna matka wylądowałaby na ostrym dyżurze? Doprawdy, baaaardzo optymistyczny tekst.
Myśląc ty tropem… nie bądź nigdy sama,bo zawalu dostaniesz,a dzieci zostaną bez opieki… Nie popadajmy w skrajnosci… a rodzenstwo-swietna sprawa. Dlatego strasznie bym chciala,zebysmy jednak nie zostali rodzina 2+1….
Zgadza sie.. rodzeństwo to najpiękniejsza rzecz jaka mogła by się trafić wszystkim mamom :)
Bardzo doceniam mojego Brata i cieszę się, że mamy siebie :) Mam wielką nadzieję, że Leo i Mila kiedyś będą myśleć tak samo. A już dziś dla mnie nie ma nic piękniejszego niż patrzeć na uczucie między nimi.
Tak rodzeństwo to piękna sprawa.. między moim 6 letnim Arturkiem a Wiktorka jest prawie 4 lata i ciągle się siebie ucza, docierają się. Już coraz ćzesciej działają w zgodnym tandemie. Kłócą sie i godza, w ogień by za sobą wskoczyli. Dóbrze powiedziane. Myślałam, że różnica wieku utrudni porozumienie, ale coraz częściej Bawia się razem. A ja rozsmakowuje się w tych chwilach, widząc ich razem, zgodnych, starszy brat przewodnik i obrońca, mała postrzelona trochę wuecej niz dwulatka .