Park edukacyjny – Zoo egzotyczne Kaszuby – Dziecięca Mapa Polski

zoo Kaszuby

Średnie mam nastawienie do miejsc typu zoo. Zawsze zastanawiam się czy poświęcenie tych zwierząt i odebranie im wolności, by trzymać je w klatkach bilansuje misja edukacyjna, jaką one spełniają. Znam argumenty ZA, znam PRZECIW. Mimo wszystko nie jestem w stanie wydać jednoznacznej opinii. Sama pewnie bym się tam nie wybrała, jednak dzieci… Dzieci zmieniają jeśli nie wszystko, to na pewno bardzo wiele. Podobnie było i tym razem.

Nie miałam wielkich oczekiwań, ot przystanek w drodze powrotnej z Kaszub do Warszawy. Egzotyczne zoo, phi. Jednak już na parkingu zmieniłam zdanie. Jak to możliwe? Otóż pomagałam Mili wyjść z fotelika, widziałam bardzo zadbany, pięknie położony teren. Z miejscami piknikowymi, z atrakcjami dla dzieci przed wejściem do budynku (zoo mieści się w całości w jego wnętrzu). Kiedy rozglądałam się wokół, z drugiej strony parkingu, zza brzóz usłyszałam dziwny dźwięk. Głośny, donośny, jakby ptasi, lecz nie przypominał odgłosów wydawanych przez żadne stworzenie, którego bym się w tym miejscu spodziewała. Kiedy wśród brzozowych listków zamigotały mi kolorowe, czerwono-niebieskie pióra, przetarłam ze zdziwienia oczy. Jednak to prawda – w koronie jednego z okolicznych drzew siedziała sobie… papuga Ara. Ogromna.

Daria prostuje pióra

Uciekła – taka była moja pierwsza myśl. Czym prędzej podeszliśmy do kasy, już nie tylko, żeby kupić bilety. Przede wszystkim, żeby upewnić się, że nie ulegamy właśnie zbiorowej halucynacji :D Plus – żeby rzucić się na ratunek biednemu stworzeniu. Gdy usłyszałam odpowiedź bileterki, uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Wiedziałam, byłam pewna, że trafiliśmy w dobre miejsce. Gdzie o zwierzęta się dba i traktuje odpowiednio. Wiecie co mi odpowiedziała? Że to Daria jest, papuga p. Jacka, właściciela. Jest z nim bardzo związana, więc zawsze wraca. A on wypuszcza ją często, by polatała po okolicy i rozprostowała skrzydła…

Lata czasem do pobliskiego sadu kraść sąsiadowi gruszki, kiedy indziej przegania okoliczne ptactwo lub po prostu przycupnie na brzozie i obserwuje okolicę, cała zadowolona. Jeśli więc będziecie przejeżdżali przez Kaszuby i mignie Wam metrowy, kolorowy ptak – nie bójcie się o swoje zdrowie psychiczne. To Daria i Jaś (bo okazało się, że jest ich dwoje i często latają też  razem) polecieli rozprostować pióra!

Byłam pod wrażeniem ogromnych i pięknie przygotowanych przekrojów zwierząt, które ozdabiają wiele ścian. Wartościowe i pouczające już dla pięciolatka – z zapałem szukaliśmy, gdzie ryba ma skrzela, a gdzie serce.  Zaskoczyła mnie mnogość gatunków, które można podziwiać – spodziewałam się mooooże 20% tego, co zobaczyłam. Na podkreślenie zasługuje również, że przewodnicy, którzy oprowadzają po wystawie (jest to opcja, dodatkowo płatna) nie tylko mają świetny kontakt z ludźmi, ale swoją wiedzę przekazują w sposób naprawdę wciągający – dla cztero- i czterdziestoczterolatka.

Częścią Zoo Kaszuby, która po prostu skradła nasze serducha jest zdecydowanie papugarnia. Brawo za wybranie tylko jednego gatunku papug, który tam mieszka. Widać, że miewają się one dobrze – spełnione są potrzeby (i pragnienia!) lorys górskich. Właściciele pomyśleli nawet o najlepszym pożywieniu – można je karmić z ręki, kupując wcześniej kwiatowy nektar, będący ich przysmakiem. Ptaszki są ciekawskie i towarzyskie, obsiadają odwiedzających, wskakują na ramiona i… głowy. Mają zapewnioną przestrzeń, w której mogłyby się spokojnie schować, jednak bardziej interesują ich odwiedzający ludzie (i nie oszukujmy się – przysmaki!).

To mały, ale bardzo przemyślany kompleks. Znajdziecie tu wszystko, co potrzebne może być rodzinie z dziećmi, aby spędzić ciekawe i pełne wrażeń popołudnie. Oprócz głównej atrakcji, czyli zwierząt – jest kino  3D, sala zabaw dla dzieci, znajdziecie nawet kącik malucha i restaurację!

Nie mogę pisać o tym miejscu inaczej niż entuzjastycznie. Widać, że ktoś oprócz pieniędzy włożył tu również wiele serca. Jest pięknie, czysto, a co najważniejsze – widać, że zwierzęta są zadbane i że opiekunowie podchodzą do nich z niemalże czułością. Odwiedziny tego miejsca to świetny pomysł na wypad znad morza (tylko 60 km z Trójmiasta i 50 km od Łeby!), na wycieczkę podczas pobytu na Kaszubach lub jako przystanek w drodze powrotnej z wakacji. Jestem pewna, że nie tylko dzieci będą zadowolone, a każdy członek rodziny nie tylko dowie się czegoś nowego o egzotycznych zwierzętach, ale również wyjdzie stamtąd z uśmiechem na twarzy!

Adres: Tuchlino 50B, 83-340 Sierakowice, więcej informacji znajdziecie na stronie www i fanpage’u na Facebooku.

Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Zwykła Matka
Zwykła Matka
7 lat temu

Jeszcze nie byliśmy na Kaszubach, a takie miejsca bardzo lubimy :)