Plac zabaw nad Balatonem – Dziecięca Mapa Warszawy

plac zabaw nad Balatonem

Ostatnio pogoda nas rozpieszcza – wybuchła wiosna, z całą swoją zielenią, ciepełkiem i kwiatami, który szykują się, by pokolorować nasz świat. Nie ma chyba pory roku, która mogłaby konkurować w przyrodzie z kwietniem – dzieje się tyle, że nie wiadomo gdzie podziać oczy. A każdy, najmniejszy nawet, spacer po osiedlu, obfituje w niezwykłe odkrycia zażółconych forsycji, magnoliowych pączków albo pobielonych jabłoni. Trudno mi planować jakieś atrakcje czy zajęcia wewnątrz budynków, bo wszyscy rodzinnie jesteśmy spragnieni świeżego powietrza i ciągnie nas w plener. Na przykład wczoraj w godzinach po przedszkolnych, trafiliśmy na bardzo ładnie położony plac zabaw, rodem z pirackich opowieści.

Okazuje się, że aby wyskoczyć nad jezioro Balaton, wcale nie musimy planować wielogodzinnej podróży na Węgry. Nie wiem, czy będzie równie ciepło, ale wypad może być naprawdę udany :) Na Warszawskim Gocławiu jest miejsce, którego nie znałam. Przy ulicy Abrahama 8, w samym środku blokowiska, znajdziecie bardzo przyjemy teren rekreacyjny. Jest jeziorko, stanowiące temat przewodni. Ja poczułam się tam jak na mini-wakacjach: jest molo, mostki, promenada. Są szuwary i stanowiska dla wędkarzy, a nawet tawerna nad samą wodą, gdzie można zjeść obiad z pięknym widokiem na zachodzące słońce. Jest boisko do siatkówki plażowej, siłownia pod chmurką i piękne trawiaste tereny, gdzie można położyć się na kocu czy zorganizować rodzinny piknik.

Ujęło mnie to, że po jeziorku można pływać na rowerach wodnych – niewiele jest miejsc w Warszawie, które to oferują. Oprócz tego fontanna, kaskada, a nawet… pomnik kota. W to wszystko wkomponowany jest plac zabaw o… morskim charakterze, chyba najbardziej wyróżniający się na mapie Warszawy. Ogrodzony, aczkolwiek jedna z bramek się nie domyka, co przetestowała niestety Mila, przyprawiając mnie o mały zawał serca. Kiedy w kilka sekund opuściła miejsce imprezy i goniąc za gołębiem prawie wpadła do kanałku, okazało się, że umiem naprawdę szybko biegać! Dlatego serio, zwróćcie na to uwagę.

Każdy znajdzie swoją ulubioną nawierzchnię, bo jest tu i piasek, i żwirek i tartan. Wydaje mi się, że można by było wymienić piasek lub chociaż dosypać trochę świeżego, ale to takie raczej czepialstwo z mojej strony pewnie.

Centralną budowlą jest “wrak” zatopionego statku, po którym można się wspinać, wchodzić do “kajut” i odgrywać pirackie scenki.  Oprócz tego znajdziemy tu kilka innych, utrzymanych w wodnym klimacie atrakcji, zarówno dla małych, jak i dużych. Są wysokie i niższe pająki do wspinania, huśtawki, zjeżdżalnie czy obrotowe platformy. Spodobało mi się stanowisko dla młodszych dzieci, przygotowane do zabawy piaskiem, widziałabym coś takiego w naszym ogródku (najpierw jednak należałoby go solidnie rozciągnąć :P).

wnętrze burgerowni przy jeziorku na Gocławiu w Warszawie
po harcach na placu zabaw oranżada smakuję cudownie

Plusem jest na pewno ładne położenie, podobało mi się też to, że nieopodal jest sklep spożywczy, burgerownia, a nawet budka z włoskimi lodami i restauracja. W najbliższej okolicy łatwo jest zaparkować (zaznaczam jednak, że byliśmy tam we wtorek, więc w weekend sytuacja może być wyzwaniem).

Minusy – w zasadzie brak drzew i obniżenie terenu tworzą “patelnię”, brak wiatru w naprawdę ciepłe dni może być tu trudny do zniesienia. Dodatkowo dzieciaki nie mają cienia, w którym mogłyby się schronić, szczególnie w godzinach okołopołudniowych.

Koniec końców miejsce warte polecenia na wiosenne popołudnie z dzieciakami, my mieliśmy naprawdę dobry czas. Wam życzę tego samego!
Aha, adres: ul. Abrahama 7, Warszawa – Gocław

Jeśli chcecie jako pierwsi dowiadywać się o ciekawych miejscach dla dzieci w Warszawie, koniecznie dołączcie do profilu Moi Mili na Facebooku!

Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Ania
Ania
7 lat temu

Wczoraj udało nam się w końcu tam dotrzeć (niby mieszkamy blisko, ale na tyle daleko, że trzeba jechać albo samochodem, albo autobusem kursującym raz na pół godziny) i jesteśmy pod wielkim wrażeniem :) Chłopcy najpierw spędzili dobrą godzinę na placu zabaw, a potem przepadli nad kaskadą – a właściwie w kaskadzie, bo jako że było dość ciepło, postanowili nieco pobawić się w wodzie. Nauczona doświadczeniem następnym razem wezmę więcej ubrań na zmianę ;) Niemal siłą musieliśmy też wyciągać ich ze znajdującej się obok zjeżdżalni. Jedno z najfajniejszych miejsc w Warszawie moim zdaniem :)