Nie mogę dłużej milczeć, ani tego ukrywać. Jestem wkurzona i muszę to powiedzieć publicznie, niech wybrzmi raz na zawsze. Ojciec moich dzieci nie pomaga mi ani w ich wychowaniu, ani w żadnych pracach domowych.
Związek partnerski – co to tak naprawdę znaczy?
Partnerstwo w związku małżeńskim rozumiem jako relację dwóch osób, które między siebie w sposób sprawiedliwy dzielą obowiązki i przyjemności życia. Taki podział oczywiście inaczej wygląda na początku wspólnej drogi, zmienia się w biegiem lat i w zasadzie wywraca do góry nogami po narodzinach dziecka. Warto od początku ustalić jasne zasady i egzekwować wzajemnie od siebie dbanie o mieszkanie i wykonywanie większych i mniejszych prac domowych.
Młode kobiety mają tendencję do wyręczania swoich partnerów w pracach domowych i brania na siebie zbyt dużej ilości obowiązków. O ile może się to udać na początku związku, z czasem rośnie frustracja i zmęczenie. I nagle okazuje się, że chociaż dziecko mamy wspólne, podobnie jak mieszkanie i psa, to jednak to kobiecie przypada rola ogarniania niemalże wszystkiego. To mogło się sprawdzać w XX wieku, jednak już od dawna kobiety pracują również zawodowo, a doba jakoś nie chce być z gumy.
Dlatego nie zgadzam się na określenie “mąż pomaga mi w domu”! Co to ma znaczyć? Dbanie o dzieci, kąpanie ich, usypianie, odkurzanie mieszkania, wyrzucanie śmieci, robienie zakupów czy zmywanie nie są domeną kobiet. Nie mamy specjalnych talentów, które by nas predysponowały to prasowania, prania i porządkowania domu.
Podział obowiązków domowych PÓŁ na PÓŁ?
I wiecie, nie mam tu na myśli podziału typu: “ona gotuje, on zjada” czy “ona sprząta, a on brudzi”. Te zdania wypowiadane pół żartem, zawierają niepokojąco trafną diagnozę polskiego społeczeństwa. Wszędzie wokół można spotkać umęczone kobiety, które po prostu nie dają rady. I zadowolonych mężów, którzy “pomagają w domu” lub w sobotę zabiorą dziecko na spacer, żeby małżonka mogła spokojnie posprzątać.
O, nie, Moi Mili! O, nie!
Żeby nie być gołosłowną, przywołam wyniki badań CBOS-u z 2018 roku, wg których pranie w domu robi 2% mężczyzn, a samodzielne sprzątanie… 4%. Brzmi to jak szaleństwo, prawda? Niestety jeśli zagłębimy się w zebrane dane, robi się jeszcze bardziej przerażająco. Kobiety w Polsce miesięcznie poświęcają ponad 160 godzin na prace domowe, biorąc na swoje barki po prostu drugi etat! Wychowane na stereotypach, czerpiące wzory ze swoich matek i babć młode dziewczyny nie zauważyły, że zmieniła się rzeczywistość, w której żyjemy. Z wygody nie zauważyła tego również zdecydowana większość mężczyzn.
Czas to zmienić.
Podział sprawiedliwy, nie równy
Nie oznacza to, że powinniśmy wieszać na lodówce listę obowiązków i wpisywać naprzemiennie imiona. Nie ma konieczności chodzenia ze stoperem i mierzenia, ile czasu komuś z Was zabrały zakupy, a ile starcie kurzów. Ważne jednak, aby porozmawiać i ustalić, czego od siebie nawzajem oczekujemy. Obie strony powinny angażować się zgodnie ze swoimi możliwościami i zdolnościami. Podział obowiązków może być elastyczny i zmieniać się w czasie. Nie należy jednak wykonywania prac domowych przez mężczyzn określać mianem pomagania.
Wierzę, że zmiana działania zaczyna się od zmiany myślenia. Dlatego tak ważne jest uświadomienie sobie i głośne mówienie o tym, że mężczyzna nie pomaga w domu. Mężczyzna jest za niego współodpowiedzialny i jest zobowiązany brać czynny udział w życiu rodziny i domu.
Prześlijcie ten tekst facetom, którzy jeszcze tego nie zrozumieli. Może akurat coś do nich dotrze?
U mnie jest odwrotnie. To ja jako mężczyzna robie wiekszosc zadan domowych, a zona co najwyzej od czasu do czasu ugotuje. Ciekawe czy CBOS to uwzglednil.
To musi być coś namieszane w głowach. Wizja idealnej pani domu. Ja to czuję się czasem niepotrzebny bo wszystko jest ogarnięte.
u mnie choćby się przewrócił przez coś to i tak nie zauważy i nie podniesie. NIC nie przeszkadza mu i kompletnie nic nie robi… a najgorsze, że zostawia taki bałagan po sobie, że się odechciewa wszystkiego… wg mnie to powinnam teścia dziękować za to….. bo decydując się na dziecko i ślub nie było takiego czegoś jak teraz, brak szacunku i kompletna ignorancja… mój 5latek (prawie-dokładnie 4.5latek) jest o wiele lepszym i rozsądniejszym kompanem do życia niż mąż. długo byłam wyrozumiała, długo próbowałam na wszystkie możliwe sposoby rozmawiać ale pociągnął mnie mocno w dół i choć od roku czasu gdy wróciłam… Czytaj więcej »
przykro bo moim zdaniem, jak ludzie do siebie pasują to sami się dogadają. My też pomagamy sobie z AGD jak roomba, która oszczędza nam masę czasu
Bardzo jednostronny punkt widzenia i od razu generalizuje piętnuje i stygmatyzuje.
Akurat u mnie sytuacja jest odwrotna to kobieta nie uczestniczy w wychowaniu dzieci czy w domu.
Czy to znaczy że mam swoje żale wylewać publicznie i od razu formułować zdania że tym współczesnym kobietom w …. głowach się poprzewracało? Czy mam prawo mówić że mamy zalew i epidemię instagramowych księżniczek szukających bogatego mężczyzny celem wygodnego życia? A jedynym celem w życiu jest odlanie sobie twarzy “w botoksie” wg identycznego jedynego uznanego na wzór kaczego wzoru?
bo to powinno byc platne to sprzatanie, gotowanie i obsluga dziatwy. facet oczywiscie powinien liczyc wiecej, bo to trudne ;-) proponuje obadac jak to sasiedzi robia (w domach jednorodzinnych to ladnie widac): sa panie, ktore tylko pomagaja mezowi w kuchni a maz i pani sprzatajaca robia cala reszte. idealny model to jest pani sprzatajaca, osobne auto na odwozenie dzieci i tesciowie gotujacy lub dowozacy zarcie. i najwazniejsze, nie oduczac meza prac domowych na poczatku zwiazku, bo pozniej to tak troche przykro z tego dobrego zrezygnowac jest mezowi ;-)
Widzę, że w komentarzach… prawie sami urażeni Panowie
Bardzo dobry tekst!!!
W końcu panowie też zabierają głos. Bo jak na razie tolerowali wszystko z dystansem. A kobiety krzyczały cały czas jak to im źle. Może mężczyźni w końcu też zaczną o tym mówić.
Omijam takie artykuły, strasznie są zalane emocjami ,żadnych dobrych rad dla rodzin
Dostałem ten artykuł od żony. Chyba zaraz po tym jak pojechałem zawieźć ją i dwoje dzieci do miasta na zajęcia dodatkowe bo była zbyt zmęczona żeby prowadzić swoje auto. Ddziś rano zawiozłem rodzinę w 3 różne punkty mista żeby zdążyli i nie zmokli. Wczoraj wiozlem mocno spóźnioną córkę na wycieczkę szkolną, już nawet nie piszę jak ale miesiac życia mniej. Przedwczoraj naprawiłem przekładnię w podkaszarce i zainstalowałem nową głowicę. Zaraz po tym zmieniłem prowadnicę i łańcuch w pilarce i ładnie ją wyczyściłem. Potem obleciałem działkę skosiłem trawę i mlecze. Ścięcia suchego drzewa u mamy nie liczę bo to powiedzmy poza… Czytaj więcej »