Kochacie Alberta? Czy go nie znacie? Tylko tak dzielę ludzi – na tych, którzy go kochają, albo dopiero… pokochają. Wyjątkiem jest Tomek, który nie jest fanem Albertsona, ale zakładam, że to wyjątek potwierdzający regułę.
Chciałabym pisać o książkach dla dzieci. O tych, które mamy w domu i czytamy regularnie. O tych, które czasem pożycza nam ktoś znajomy. O naszych wyprawach do biblioteki, ogólnie – o pięknej dziecięcej literaturze. Wybór jest tak ogromny, że czasem po wejściu do księgarni, choćby internetowej, może rozboleć głowa ;) i tu przychodzą Wam z pomocą Moi-Mili :) Będziemy podrzucać wypatrzone perełki. Bardzo ucieszy mnie jeśli Wy też zechcecie się z nami dzielić swoimi ulubionymi i sprawdzonymi pozycjami.
Nie wyobrażam sobie, że cyklu o dziecięcych książkach nie rozpocząć od Alberta. Jest z nami od tak dawna, że w zasadzie nie jestem w stanie sobie przypomnieć jak się w naszym życiu pojawił. Już dwuletni Leon uwielbiał słuchać o jego przygodach. Co ciekawe, Leo ma dziś 4,5 roku i Albert dalej jest jednym z najlepszych kumpli (teraz tylko wieczorem, przed snem, zwykle są negocjacje ILU Albertów możemy przeczytać). Zmieniają się też faworyci – długo ulubiona była książka “Nieźle to sobie wymyśliłeś, Albercie” – kończyłam ją czytać i w zasadzie mogłam zaczynać od początku – Leonowi nigdy się to nie nudziło. Ostatnio zauważyłam, że rzadziej ją wybiera, tak jak tę o wymyślonym przyjacielu, Molganie.
Albert to czteroletni chłopiec, który mieszka z tatą i kotem Puzlem. Każdy tom to krótka opowieść o jego przygodach – o tym, jak walczył ze strachem przed potworami, o samotności w nowym miejscu, o wymarzonych urodzinach czy o porannym szykowaniu się do przedszkola. Myślę, że każde dziecko odnajdzie w Albercie kawałek siebie, dlatego jego przygody są tak chętnie czytane przez dzieciaki na całym świecie. Dotychczas książki z jego przygodami zostały przetłumaczone na kilkadziesiąt języków, a sprzedanych zostało 9 milionów egzemplarzy! Wiem, że ilość nie zawsze świadczy o jakości, często nawet przeciwnie. Jednak tym razem, jestem pewna, że polubicie tego chłopca.
Dla mnie dodatkowym walorem jest sposób w jaki seria jest ilustrowana: prosto, wręcz surowo, kreska wydaje się być dziecięca, co wygląda bardzo prawdziwie w zestawieniu z opowieściami snutymi przez czterolatka.
Ostatnio Leon najchętniej sięga po “Alberta i Mikę” oraz po “Urodziny Alberta”. Myślę, że to z racji prezentów mamy lekkiego fiksa na około-urodzinowych sprawach :P Gdyby Leo znał się na zegarku, odliczałby sekundy do swoich piątych urodzin!. Pisząc ten tekst wyszukiwałam informacje na temat tej serii i właśnie dowiedziałam się, że pojawiły się nowości! Mikołaj zaciera ręce :P
-
Co się stało z Albertem? – Gunilla Bergström
-
Kto obroni Alberta? – Gunilla Bergström
-
Co cieszy Alberta? – Gunilla Bergström
-
Co mówi tata Alberta – Gunilla Bergström
-
Albert i tajemniczy Molgan – Gunilla Bergström
-
Albert i Mika – Gunilla Bergström – Zakamarki
-
Albert i potwór – Gunilla Bergström – Zakamarki
-
Albercie, ty złodzieju! – Zakamarki
-
Czy jesteś tchórzem, Albercie? – Zakamarki
-
Dobranoc, Albercie Albertsonie – Zakamarki
-
Hokus-pokus, Albercie – Zakamarki
-
Kto straszy, Albercie? – Gunilla Bergström
Książki o Albercie czytamy od 4 roku życia. Albert rośnie razem z naszym synem, który na imię ma Albert. Proste historie, które w sympatyczny sposób poruszają ważne tematy, np pierwszy dzień w szkole.
Albert jest genialny! Niby to proste historie, a zawierają całą prawdę o kobiecych emocjach!
Albert jest chłopcem, którego chyba nie można nie lubić :D
Też kochamy Alberta, ostatnio o tym, jak nie może zasnąć albo o tym, kto go obroni. Młody wybiera o urodzinach, bo na okładce są balony, które uwielbia a w środku tort, do którego można śpiewać sto lat :D
u nas wraz ze zbliżającymi się urodzinami, też ten Albert jest na topie :D
Te książki są świetne