Widzimy świat także oczami tych, którzy są obok nas

obrazowanie mózgu

Byłam w sobotę na konferencji. W sumie konferencja jak konferencja, bez szału. Przewrotne było tylko to, że wykład, który chciałam w ogóle odpuścić zachwycił mnie najbardziej. Za to ten wyczekany od tygodni – rozczarował trochę. Ot, życie.

Ale do rzeczy – to, co dla mnie okazało się super ciekawe: wykład inauguracyjny dra Marka Kaczmarzyka: “Nie tylko biologia różnorodności. O znaczeniu kompetencji w szkole i poza nią”.  Tych, których już znudził przydługi tytuł spieszę uspokoić, że dalej będzie prosto, lekko i moimi słowami. Odpuszczę nazwiska i daty, a opowiem to jak usłyszaną historię, która dla mnie okazała się naprawdę inspirująca.

Naukowcy lubią badać małpy, szczególnie makaki, i często te obserwacje stają się punktem zwrotnym i pozwalają nauce posunąć się do przodu. Jednak minusem czy trudnością w ich pracy naukowej jest fakt, że zwierzęta te szybko się nudzą, potrzebują przerw i rozrywki, którą badacze, jako ich opiekunowie muszą im zapewniać. Koniec końców praca neurobiologa czy psychologa ewolucyjnego prowadzącego eksperymenty z udziałem małp w dużej mierze sprowadza się do tego, że musi się on z nimi bawić – mniej więcej kwadrans pracy i godzina zabawy.

W badaniu, które chcę opisać zastanawiano się nad tym, jak pracuje mózg. Makak miał przyczepione do głowy urządzenie rejestrujące obszary mózgu pobudzane w danej sytuacji. Co ważne, aparatury nie rozłącza się na czas zabawy i relaksu, bo za długo by to wszystko trwało, poza tym w niczym ona zwierzętom nie przeszkadza. Była przerwa, jeden z eksperymentatorów wygłupiał się z małpami (niezłego świra muszą tam dostawać, swoją drogą, bawiąc się z nimi przez większość swojego roboczego dnia :P). Dla żartu biolog zabrał orzech, małpi przysmak, leżący na stoliku przed makakiem. I wtedy, przez przypadek, jak to często bywa, zaobserwowano coś niezwykłe ciekawego. Otóż – gdy naukowiec zabrał orzech, obraz w mózgu małpy był taki sam jak wtedy gdy ona sama zabierała ten orzech.

I co z tego, zapytacie?

Otóż WSZYSTKO, moi Mili. Okazał się, że odkryta prawidłowość dotyczy także ludzi. Zasadniczo więc nie ma dla naszego mózgu znaczenia czy my sami coś robimy, czy tylko WIDZIMY osobę, która to robi. Gdy obserwujemy jak ktoś się uśmiecha, pobudzają się te same obszary jak wtedy, gdy my się uśmiechamy. Jak w naszym otoczeniu ktoś płacze, “płacze” także nasz mózg. Dlatego “zarażamy się” emocjami, przeżywamy to, co przeżywają ludzie wokół. Niesamowite, prawda?!

Widzimy świat także oczami tych, którzy nas otaczają. Z tego powodu tak ważne jest, kim są ci ludzie wokół nas, bo w ogromnym stopniu kształtują życie nie tylko nasze, ale także życie naszych dzieci. Wnioski płynące z tego odkrycia mają swoje przełożenie również na nasze zwykłe, codzienne życie, w największym stopniu dotyczą wychowania i naszych wzajemnych relacji. Dlatego tak istotne jest to, jak traktujemy swoje dzieci, bo każde nasze napięcie, to ich napięcie. A każdy nasz uśmiech, jest też ich uśmiechem.

Nie tylko poetycko, ale także na tym najbardziej namacalnym, biologicznym poziomie.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments