Rodzinne pieczenie pierników stało się już naszą tradycją. Każdego roku, w okolicy Mikołajek, czasem nawet więcej niż raz, spotykamy się, aby razem piec. Nie, wróć. Spotykamy się, aby być ze sobą i spędzić dobrze czas, czarując wspólnie atmosferę świąt Bożego Narodzenia. A przy okazji tych naszych rodzinnych czarów, tworzymy pierniki. Słuchamy wtedy dobrej muzyki, dużo się śmiejemy, pijemy herbatę z domowym sokiem malinowym i wtedy dociera do nas, że Gwiazdka już blisko, bardzo blisko.
Nie myślałam, aby pisać na ten temat, jednak wczoraj na Instagramie po tym, jak wrzuciłam zdjęcie pierniczków, prosiliście o przepis. Łatwiej mi opisać wszystko tutaj, bo na telefonie stukałabym to dwa dni. Jednak z góry ostrzegam – masterchef ze mnie żaden. Nie “jestę blogerę” kulinarym, a w naszym piernikowaniu chodzi bardziej o wspólne bycie niż o wytworzenie ciastka idealnego. To nasza wielka zbiorowa praca, w której ogromny udział, na każdym etapie, mają dzieciaki, w każdym wieku :D Domyślacie się, co to oznacza, prawda?
Czasem wsypie nam się czegoś za dużo, zdarza się, że zabraknie proszku do pieczenia i zastępujemy go sodą. Albo ktoś dosypie więcej kakao i mamy prawie murzynki, no różnie. Jednak przepis jest mniej więcej niezmienny od lat, i o ile nie rozwałkujecie ciasta na cieniutki naleśnik, powinniście być zadowoleni z efektów :)
Przepis na pierniczki :)
SKŁADNIKI:
100 g masła
1/4 szklanki miodu
1/3 szklanki drobnego brązowego cukru (wymiennie może być też cukier puder)
1 jajko
2 1/2 szklanki mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia (taka czubata raczej)
2 łyżki przyprawy do piernika
1 łyżka cynamonu
1 łyżeczka kakao (jeśli chcecie, żeby pierniczki miały ciemniejszy kolor)
WYKONANIE:
Masło i miód podgrzać w garnuszku, odstawić, żeby trochę wystygło. Dodać wszystkie pozostałe składniki i zmiksować lub zagnieść. Ciasto można schować na kilka minut do lodówki – łatwiej będzie je wałkować (u nas zwykle “kilka minut” to o wiele za długo dla dzieciaków, więc działamy od razu). Z placka o grubości 2-3 mm wykrawamy kształty i przenosimy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. I sru – do piekarnika, rozgrzanego do 180 stopni. Na mniej więcej 10 minut. Najważniejsze dla fajnego rezultatu jest to, żeby pierniczki nie były za cienkie – wtedy są twarde. Grubsze, bardziej pulchne są zdecydowanie smaczniejsze :D I nie powinny “zasiedzieć się” w piekarniku, wtedy ciemnieją, utwardzają się i nabierają gorzkiego posmaku.
U nas zwykle wychodzą, chociaż poszczególne partie różnią się od siebie. W pierwszym czy drugim roku czułam frustrację, bo efekt naszej pracy nijak miał się do tych udekorowanych cudeniek z okładek świątecznych gazet. Kiedyś stworzyliśmy pierniki tak twarde, że miękły zamknięte w puszcze… przez 2 lata! Większość wychodzi koślawa, ozdabiamy je w sposób mocno przedszkolny. Ale dziś… dziś już wiem, że o to właśnie chodzi. Mają być krzywe, mają być nierówne, mają być nieidealne. A pieczenie ich ma dawać dokładnie tyle radości, ile daje.
Pochwalcie się Waszymi pierniczkami! :)
Tradycyjnie – proszę Was o udostępnianie wpisu – może komuś z Waszych znajomych się przyda? A jeśli nie – na pewno przyda się mnie :P
U nas wczoraj było tak:
Mój kochany Brat, najulubieńszy na świecie wujek Leona i Mili:
Muszę je mieć ! :)
ale cudne zdjęcia… ja uwielbiam robić pierniczki, ale nawet nie próbuję ich ozdabiać ;)
Cudowny wpis :) Ujełas całą kwintesencję świątecznego nastroju. Róniez uważam, ze w pieczeniu pierniczkow nie chodzi o to jaki mają kształt i jak sa przystrojone, ale o wspólne biesiadowanie przy jednym stole. Ogromnie Ci zazdroszczę tak pięknej rodziny i tradycji :) P.S. bardzo fajny kalendarz adwentowy :)
Przepiękne zdjęcia! Firemka z reniferem i wiewiórką jest przecudna!
moją ulubioną jest oczywiście Ciastek, a jakże :P
Ile mniej więcej pierników wychodzi z takiej porcji?
Nie mam pojęcia, bo nigdy nie liczyłam :P Ale nie jest to duża porcja, u nas znika prawie natychmiast ;)
Mam pytanie, czy w waszej przyprawie do piernika znajduje sie cukier? Dziś był mój pierwszy raz z pierniczkami, trzymałam się proporcji ale wyszly bardzo słodkie. Przeczytałam że moja przyprawa miała w sobie 17% cukru trzcinowego. Jak myślicie jeśli mam juz cukier w przyprawie to ile powinnam dodać zwykłego curku i miodu aby ciasteczka były jadalne?
Najlepszy efekt osiągniesz – stety lub niestety – metodą prób i błędów. Dla każdego przecież słodki czy bardzo słodki oznacza coś innego :) My używamy przyprawy bez cukru, często też zmniejszam w różnych przepisach ilość cukru. Jeśli daną potrawę przygotowuję kilka razy, stopniowo zmniejszam ilość cukru, aby przyzwyczaić dzieci do zmiany smaku :P