Tak, pokazuję mojego syna i moją córkę w Internecie. Nie, nie wstyd mi, mimo że:
Spis treści:
“Nie mam zgody moich dzieci na pokazywanie ich w sieci!”
Tak, moje dzieci nie wypowiedziały się w tym temacie (jedno z nich nie umie jeszcze mówić, więc może dlatego?!). Moje syn nie wyraził też zgody na uczęszczanie do przedszkola (a czasem, szczególnie z rana, wierzcie mi – wyraża spory sprzeciw!). Nie wyraził zgody na krem z kukurydzy na obiad, na ograniczenie jedzenia słodyczy, ani na tylko jedną bajkę przed snem. Ostatnio, o zgrozo, nie wyraził zgody, aby nałożyć kurtkę wychodząc z domu. Tak, to będzie okrutne, ale muszę to napisać: zdarza się, że rodzice podejmują decyzje. U Was nie?
Koniec końców to rodzice sterują życiem rodziny, dokonując wyborów w jak najlepszej wierze. To my decydujemy o tym, w jakim kraju będzie wychowywało się dziecko, w co będzie wierzyło i czego się nauczy. My wybieramy dzieciom zabawki, często znajomych, książki i… przyszłość.
“Grasują pedofile, porywacze, łowcy organów!”
O tym wszystkim informują mnie “życzliwi” specjaliści od przestępczości. Otóż tak, na pewno w sieci są ludzie, którzy są źli/zaburzeni/chorzy psychicznie. Mogą być też przed klatką naszego bloku, w zakrystii (obiło się Wam o uszy coś o molestowaniu w Kościele? bo mi kilka razy TAK, a jednak spora grupa osób dalej posyła dzieci na religię!). Tacy ludzie mogą czaić się przy placu zabaw, w dziecięcym klubiku i na klatce schodowej. Czy podejmujecie ryzyko i wyprowadzacie kiedykolwiek dziecko z domu?
Nie zgadzam się na życie podporządkowane strachowi. Uważam, że powinniśmy edukować społeczeństwo, jak bezpiecznie korzystać z sieci. We wszystkim wskazany jest umiar. Świat nie jest czarny i biały, ma mnóstwo odcieni szarości, o których nie wolno zapominać.
“Okradam moje dzieci z prywatności!”
Serio?! Naprawdę ktoś z Was, drodzy “milusińscy” wierzy, że fotka przy zabawkowej kuchni, odziera moją córkę z prywatności?! Wiecie, że są daleko w świecie takie plemiona, które wierzą, że zrobienie zdjęcia odbiera człowiekowi duszę??? Chyba byście się z nimi dobrze dogadali.
A teraz dużymi literami, dla bardziej wymagających Czytelników – starannie wybieram zdjęcia, które pokazuję. Zawsze są estetyczne i pozytywne. Prowadzę bloga o życiu z dzieckiem, o podróżach z dzieckiem, o wychowaniu dzieci – ukrywanie ich byłoby, moim zdaniem, nienaturalne. Jak piszę o podróży z dzieckiem na Zanzibar, powinnam zamazywać moim roześmianym dzieciakom twarze? Tak byłoby lepiej?
.
Czy się boję? Tak i nie. Jak każda matka, drżę nad moimi dziećmi tysiąc razy dziennie. Zdarza mi się bać o wszystko prawie. Jednak bardziej niż pedofili, porywaczy, łowców organów i psychopatów, którymi straszą mnie “życzliwi”, boję się… tych “życzliwych” właśnie. Takich jak np. pani Bernadetta z Krakowa, której najwyraźniej wydaje się, że Internet jest anonimowym miejscem, gdzie można bezkarnie obrażać ludzi, których nigdy się nawet nie widziało na oczy. Ta miła i sympatyczna z pewnością pani nazywa mnie “tępą dzidą”, publicznie, gdzie setki albo tysiące osób mają możliwość przeczytać jej “przemyślenia”.
Tego właśnie się boję, boję się takiego świata dla moich dzieci. Boję się ludzi, którzy w ten sposób myślą i oceniają. Boję się ludzi niesympatycznych, nieżyczliwych, bezczelnych, niekulturalnych, wrednych, zawistnych, chamskich, niemyślących i z jakiegoś dziwnego powodu przekonanych, że to oni ferują wyroki, wybierając jedyne słuszne rozwiązania odnośnie macierzyństwa i życia w ogóle. I tylko własne podejście pojmują jako właściwe, obrażając każdego, kto myśli i wybiera inaczej.
Ja zdecydowałam się pokazywać moje dzieci w sieci. Szanuję to, że ktoś podejmie inną decyzję. Moja dobra znajoma, Magda, pisząca bloga motheratorka.pl napisała jakiś czas temu wpis o tym, dlaczego nie pokazuje swojego syna. Ja to szanuję, to jest JEJ i jej partnera wybór. Natomiast fajnie by było, gdyby ludzie potrafili uszanować też ten mój. Napisałam tekst, bo ktoś ukradł moje zdjęcie, a na dodatek wykorzystywał je jako zdjęcie swojego dziecka. Atakowanie mnie, obrażanie czy wręcz mieszanie z błotem jest nie dość, że niekulturalne, to jeszcze nie na temat. To, że publikuję zdjęcia nikomu nie daje prawa, aby je kraść i upubliczniać jako własne. Wydaje mi się, że sporej części zatroskanych “mamuś” pomyliła się ofiara z przestępcą, tak odrobinę. I usilnie próbowała piętnować nie tę osobę, która na to zasłużyła.
Nie zgadzam się z retoryką, że fakt, iż pokazuję zdjęcia moich dzieci w Internecie, usprawiedliwia ich kradzież i nielegalne wykorzystanie (albo jakiekolwiek zachowanie łamiące prawo). To nie jest tak, ludzie! Zupa nie była za słona, a spodnica za krótka – coś Wam się pomieszało w główkach. Możemy mieć inne zdania, natomiast powinniśmy wzajemnie się szanować i zostawić sobie przestrzeń do samodzielnego podejmowania decyzji, zarówno o nas samych, jak i o naszych dzieciach. Jestem trzydziestoparoletnią, myślącą kobietą, z jakimś tam wykształceniem, moje dzieci kocham ponad wszystko na świecie. Jak zapewne większość mam, skoczyłabym za dziećmi w ogień. Zapewniam Cię, że nie chcę im zrobić krzywdy. Nie chcę dla nich źle.
Decyzja czy te zdjęcia publikować, czy nie, poparta jest przemyśleniami, rozmowami w gronie osób, których zdanie się dla mnie liczy i jest podjęta wspólnie z moim Mężem. Również po rozmowie z moim dzieckiem. Nie musisz mi bić brawa. Nie zmuszam Cię, abyś publikował zdjęcia swojego dziecka w sieci. Jedyne, czego oczekuję, to szacunek – dla mojej decyzji i dla mojej rodziny.
Przeczytałam Pani wpis, bo ciekawiło mnie dlaczego ludzie wpuszczają do sieci zdjęcia swoich dzieci. Ale nadal nie wiem. Rozumiem, że ma Pani swoje argumenty. Nie zgadzam się z nimi w pełni, ale szanuję. Ni wpisałabym nigdy nietaktownego komentarza pod niczyim zdjęciem. Ale wciąż nie wiem i nie rozumiem po co pokazywać dzieci w internecie, jaki jest cel tego, że wychowują się, dorastają w Internecie na oczach wielu? To tylko grzeczne pytanie. Pozdrawiam.
Witaj Kaju! Po pierwsze chciałam Ci powiedzieć, że z przyjemnością czytam Twojego bloga i bardzo Ci kibicuję. Przy Twoim wpisie o ukradzionych zdjęciach byłam o krok od napisania komentarza, ale że przeważnie nie robię takich rzeczy (mało się ogólnie udzielam w sieci), to zrezygnowałam. A chciałam napisać właśnie, że nie sądzę aby intencją złodziejki było wstrzymanie bloga lub zastraszenie Cię. Teraz widzę, że spłynął na Ciebie cudowny deszcze “życzliwych” komentarzy, więc zdecydowałam się sama też napisać. Oczywiście zacznijmy od tego, że szanuję Twoją decyzję, mam po prostu swoje przemyślenia. Sama się zastanawiałam długo czy publikować zdjęcia swojego synka na fb.… Czytaj więcej »
Szalenie lubię Pani bloga, wpisy, pomysły na dzieci i cudne zdjecia!!! Jestem zaszokoeana, że tak pozytywna, ciepła osoba jak Pani, spotyka się z takimi obraźliwymi reakcjami.
Wszystko jest dla ludzi i we wszystkim najważniejszy jest umiar. Zawsze to podkreślam. Nie ważne czy chodzi o wstawianie zdjęć na portalu internetowym czy branie suplementów diety. Umiar. Szanuję i pozdrawiam.
Ja szanuję decyzje innych ludzi w tej kwestii,nie mam na tym tle jakiegoś bzika.Również uważam,że nie należy przesadzać.Ale pani wpis nie wyjaśnił mi pozytywów płynących z wrzucania zdjęć dzieci do sieci.Cyt.” dokonując wyborów w jak najlepszej wierze”-jeśli pani poda mi choć jedną korzyść płynącą dla dziecka z obecności jego zdjęcia na facebooku będę wdzięczna.
Dlaczego wrzucasz zdjęcia swoich dzieci do internetu? To proste, bo na nich zarabiasz. I nie ma tu żadnej wielkiej filozofii.
Dokładnie to samo chciałam napisać. Nie dorabiamy do tego na siłę jakiegoś głębszego przekazu :)
Na zachodzie znane jest już pojęcie parentall trollingu i często dorosłe już dzieci wygrywają w sądach pozwy cywilne o zniesławienie, ośmieszenie przez rodzica… Parental trolling to nic innego jak umieszczanie publicznie śmiesznych, zabawnych – być może dla wielu słodkich i uroczych, zdjęć naszych dzieci, które de-facto po czasie stają się powodem drwin dla rówieśników. To drobie mamy, że dla Was nic złego nie ma w tym, by pokazać na blogasku czy fejsie zdjęcie swego dziecka umorusanego kupą, przypiętego do piersi, z gołym tyłkiem, w przebraniu króliczka nie jest niczym złym nie oznacza, że nie stanie się płachtą dla prześladowców twojego… Czytaj więcej »
Z zainteresowaniem weszłam po przeczytaniu tytułu. Ale w środku jakoś mało wytłumaczenia dlaczego to robisz. Czym sie kierujesz robiąc to, jakimi wzgledami ? Estetycznymi, finansowymi ? Ja rozumiem, ze kazdemu należy sie prawo do decydowania o swoim życiu i nikomu nic do tego. Ale chyba decydujac sie na prowadzenie bloga musimy być gotowi na pozytywne i negatywne opinie ze strony innych, także te niekulturalne (ludzie są różni). Rozumiem również, że sa decyzje, ktore rodzic musi podjąć za dziecko, takie od ktorych zależy jego bezpieczeństwo czy zdrowie. Ale jest wiele decyzji, ktore podejmujemy, mimo ze powinniśmy dac dzieciom wolny wybór. Dlaczego… Czytaj więcej »
Ja rozumiem Cię, sporo mam publikuje zdjęcia tak na fb, jak i na blogach. Jeśli się z tym dobrze czujemy to ok, ludzie, którzy obrażają kogoś za odmienny pogląd są niekoniecznie warci uwagi, natomiast dyskusja jest zawsze w porządku. Czasami czytam Twojego bloga i cenię. Ja sama na swoim nie umieszczan zdjęć dzieci, umieszczam zdjęcia bez nich, natomiast czasem umieszczam rysunki. Zapraszam: bobreczki.wrdpress.com Pozdrawiam i życzę jak najmniej “życzliwych” i dystansu.
Nie wiem czemu, ale jakoś zmroził mnie fragment o tym, że decyduje Pani o tym, w co wierzą Pani dzieci. Dla mnie wrzucanie zdjęć dziecka do Internetu, gdzie mogą zostać już faktycznie na zawsze, mogą zostać wykorzystane do paskudnych celów, mogą sprowokować wiele niefajnych reakcji w przyszłości, to zwyczajnie słaby pomysł. Nie znalazłam w pani wpisie żadnych argumentów ‘za’.
Porównanie uczęszczania do przedszkola czy jedzenia kremu z kukurydzy z publikacją zdjęć… Pozostawiam bez komentarza
Bardziej przerażają mnie ludzie pokroju szanownej pani Bernadety.Skala nienawiści i prostactwa jakie prezentują tego typu ludzie w podobnym stopniu zagrażają naszym dzieciom zatruwając ich umysły i pokazując właśnie ciemną stronę „człowieczeństwa”
Ja nie umieszczam zdjęć moich Dzieci w internecie! Ale cieszę się, że Pani umieszcza zdjęcia swoich Dzieci na tym blogu. Bo jak widzę te uśmiechnięte buźki skaczące np na jakiejś trampolinie, to chętniej wybiorę się w to miejsce ze swoimi Dziećmi :) a przecież o to w tym blogu chodzi. A jak komuś się to nie podoba, to po prostu niech nie czyta tego bloga. Proste! Rany Ci “życzliwi” Ludzie na prawdę przerażają! Szukają dziury w całym. …a ciekawe czy pisali np do firmy Pampers czy ich mali modele zgodzili się na to żeby być na każdej paczce pieluch?! A… Czytaj więcej »
Trafiłam na ten tekst dopiero niedawno. Przykro mi, ale nie przekonuje mnie Twoja argumentacja. Podejmujesz decyzję za swoje dzieci w kwestii tego, co mają jeść i do jakiego przedszkola chodzić, bo chcesz dla nich jak najlepiej, chcesz tego, co dla nich zdrowe, dobre, co wpłynie prawidłowo na ich rozwój. Jak to się ma do zdjęć? Jakie dobro ma wyniknąć z tego, że umieszczasz zdjęcia swoich dzieci w Internecie? Prawdę mówiąc, Twoja argumentacja brzmi dla mnie trochę tak: “dbam o moje dzieci, karmię je, ubieram, więc wolno mi!” Mogłabym się podpisać niemal pod całym fragmentem o pedofilach, jednak z małym zastrzeżeniem.… Czytaj więcej »
Przepraszam, że nie na temat, ale ta sukienka jest boska! Proszę o informację, gdzie taką dostanę
Teraz jesteś mądra, bo dzieci są małe i Ty rządzisz. Ciekawe co będzie, kiedy dorosną i uzmysłowią sobie sytuację. Czy nie wyrzekną się matki albo czy nie będzie tak, jak w Austrii – rodzice pozwani do sądu za upublicznianie wizerunku…
Osobiście nie wrzucam zdjęć swojego dziecka. Bo nie mam takiej potrzeby. Jednakże Pani prowadząca bloga ma określony profil odbiorców i naturalnym jest, że wrzuca zdjęcia dzieci na blogu o dzieciach. Jeśli zdjęcia nie są ośmieszające, (nie śledzę każdego zdjęcia bo mnie nie interesują same zdjęcia) to w czym problem? Zdjęcia użyte są jako reklama danej atrakcji czy wydarzenia. Jeśli Pani prowadząca bloga zarabia na nim to dzieci pośrednio również korzystają z udostępniania ich wizerunku, uczestniczą być może również w danych wydarzeniach za darmo. Co takiego niejasnego jest dla piszących wcześniej osób oburzających się tutaj w komentarzach? Zdjęcia jak te z… Czytaj więcej »
Dzień dobry, Jakkolwiek nie jestem zwolenniczką publikowania zdjęć dzieci w internecie, to podobnie jak Pani uważam, że jest to osobista decyzja każdej rodziny. Tak długo, jak te zdjecia zachowują szacunek do dziecka. Niestety w internecie sporo jest zdjeć i filmików prześmiewczych, pogardliwych i publikowanych w celu ośmieszenia lub pochwalenia się jakimś niepowodzeniem lub trudnym momentem dziecka. I są to materiały publikowane w dużej mierze przez rodziców właśnie. O goliźnie (nie mam na myśli dziecka w stroju kąpielowym ale gołego właśnie) nie wspomnę. Na takie publikacje nie ma we mnie zgody i uważam, że powinno to być piętnowane. Nadal – z… Czytaj więcej »