W dzisiejszych, zabieganych czasach…

w zabieganych czasach

Przyznaj – mówisz tak czasem? Zdarza Ci się myśleć w ten sposób? Ja mogę szczerze powiedzieć, że do niedawna jeszcze tak. Aż któregoś dnia zaczęłam się nad tym zastanawiać. Najpierw nad samym wyrażeniem, zaczęłam je miętosić w myślach, zgniatać, rozkładać na czynniki pierwsze. Zabiegane czasy? WTF?! Później rozmyślałam już o samym zjawisku, dlaczego w ogóle powstało takie określenie? Co ono ma znaczy? Kogo lub co usprawiedliwiać?

Czas ma czas. Płynie niewzruszony od zarania dziejów w swoim tempie. I będzie płynął przez wszystkie wieczności, które przyjdą po nas. Czas ani nie przyspieszył, ani nie zwolnił. Jest bezwzględny, ale jego upływ – niezmiennie stały.

Zgodzę się, że obecnie mamy szybszy przepływ informacji, większą mobilność czy dostęp do mediów. Wiele zmieniło się w świecie na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat. Przede wszystkim mamy coraz wyższe wymagania – wobec innych, wobec życia i wobec siebie. Ale upieram się, że to nie czasy są zabiegane… To my tacy jesteśmy.

Staliśmy się chomikami w kołowrotku życia – pędzimy na oślep przed siebie. Byle szybciej, byle więcej, byle dalej. Coraz gorzej wychodzi nam to życie, coraz mniej z niego przyjemności, a zamiast zastanowić się, co można by było zmienić – opowiadamy jakieś niestworzone bajki o zabieganych czasach.

Nasza historia to prosta suma wyborów, nawet tych najmniejszych, jakich dokonujemy każdego dnia. Uświadomienie sobie tego może stać się pierwszym krokiem do wyzwolenia. Dostęp do informacji, znacznie większa niż kiedyś mobilność, ale też powierzchowność kontaktów społecznych, a w dużej części przeniesienie życia do wirtualnej, oszukanej poniekąd, przestrzeni – wszystko to składa się na nasze postrzeganie świata i swojego w nim miejsca.

Aby życie stało się spokojniejsze i pełniejsze – trzeba wyrzucić z niego to, co zbędne. I celebrować w nim to, co piękne. Tylko i aż tyle.

Umyka gdzieś fakt, że każdy dzień to dziesiątki decyzji, które podkręcają tempo, zapętlają nas jeszcze bardziej, męczą nas i zużywają. Ty wybierasz – czy chcesz pić w biegu wrzątek w papierowym kubku, czy wolisz usiąść w ulubionych kącie swojego mieszkania i delektować się herbatą. Tak naprawdę, zastanowić się, jaki ma smak, jaką temperaturę, wpatrywać się w to jak paruje. Ty wybierasz, czy kolejny wieczór spędzisz przeglądając bezmyślnie feed na facebooku, czy porozmawiasz z mężem. Pamiętasz jeszcze jak to się robi? Macie w ogóle jakieś wspólne tematy, oprócz dzieci i rachunków do zapłacenia? Jeszcze macie. A nie, to luz.

Ty wybierasz czy w dzień wolny idziesz do galerii sztuki, czy do galerii handlowej. Ty wybierasz czy na urodziny kupujesz dziecku tablet czy książkę. Ty wybierasz… Masz moc, masz wpływ na swoje życie. Możesz kreować znacznie więcej niż Ci się wydaje. Życie składa się z lat, one z miesięcy i tygodni. One zaś z godzin, minut, sekund. Każda, nawet najmniejsza część jest kawałkiem całości. To, jak wygląda dzisiejszy poranek ma wpływ na to, jak wygląda Twoje życie. A że masz je tylko jedno – nie pozwól na bylejakość. Wyjmij najładniejszy serwis, ten co kurzy się na regale i tylko w Wigilię z największą uwagą zjadacie na nim barszcz. Użyj perfum, tych na specjalne okazje. Dziś, teraz, w tej chwili jest specjalna okazja. Załóż sukienkę którą kochasz, a na jej miejsce na końcu szafy wepchnij dres, w którym chodzisz aż za często. Niech tam sobie poczeka na św. Nigdy.

Zrób coś miłego ze swoim dzieckiem. Choćby to było wyłączenie telefonu na dwie godziny, położenie się na podłodze i oddanie temu młodemu człowiekowi 100% swojej uwagi. Serio, dzieciaki nie potrzebują wiele więcej…

Już widzę jak szczerzą na mnie kły te z Was, które lubią popatrzeć jak mało jest wody w szklance. Że realia, że pieniądze, że trzeba za coś żyć, mieć figurę i pazur, dom ma błyszczeć, a gdzie na to wszystko czas i pieniądze. Aha.

Odsyłam Was tak mniej więcej do połowy tego tekstu – to WY MACIE WYBÓR. Wzięłam kiedyś kartkę i ołówek. I zastanowiłam się, co dla mnie jest ważne. Rodzina, zdrowie, praca. Trzy punkty. Jestem skłonna założyć się, że Wasze listy rzeczy najważniejszych nie są dłuższe. Jak to jest, że codzienność wielu z Was wygląda jakbyście realizowały listy z trzydziestu trzech punktów?!

Pomyśl, że za wszystko, co kupujesz nie płacisz tak naprawdę pieniędzmi. Płacisz czasem – swoim i swojej rodziny. A czas dobrze jest szanować… Więc nie dajmy sobie wmówić, że niezbędna jest ogromna willa z basenem, w pracy stanowisko co najmniej dyrektora, sześciopak na brzuchu, dom sprzątnięty tak, że z podłogi można jeść. Nie musimy prasować wszystkiego, nawet skarpetek. Dzieci nie muszą znać trzech języków i tajlandzkiej sztuki walki, której nazwy nawet nie potrafisz wymówić. Na obiad może być gotowe danie. Albo kanapki. Dbaj o czas – nie trać go na rzeczy, które nie są tego warte. A celebruj i doceniaj każdą dobrą chwilę. Wtedy może okazać się, że Twoje życie w cudowny sposób jednak jakoś zwolni.

Nie próbuj dawać z siebie więcej niż możesz dać, bo to droga, która zaprowadzi Cię donikąd. Znam to… Niestety znam to.

Ten tekst jest w części autoterapeutyczny, jasne. Ja też biegnę, wskakuję do chomiczego kołowrotka i zapieprzam, że mało sobie nóżek nie połamię. Ale wiesz co? Zrobiłam pierwszy krok.

Uświadomiłam sobie, że czasy nie są wcale zabiegane. Ja jestem.

Udostępnisz? :)

Ten wpis został opublikowany w mama.
Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Marzena Kud
Marzena Kud
7 lat temu

Znów muszę się z Tobą zgodzić:) Temat przełamywania bylejakości jest mi bliski. Uśmiechnęłam się jak przeczytałam o tym serwisie:) Parę lat temu z mężem uznaliśmy, że każdy dzień jest wyjątkowy i teraz codziennie jemy na świątecznej zastawie, wkładamy najlepsze ubrania i dbamy o jakość w codzienności:)

busybook.pl
busybook.pl
7 lat temu

Całkowicie się z Tobą zgadzam! Tylko tak często zdarza mi się zapomnieć… a to na to zapominanie najbardziej powinno brakować czasu :)

Jaro
Jaro
5 lat temu

Fantastic