Używamy plików cookie na naszej stronie internetowej, aby zapewnić Ci najbardziej odpowiednie wrażenia poprzez zapamiętywanie Twoich preferencji i powtarzanie wizyt. Klikając „Akceptuj wszystko”, wyrażasz zgodę na używanie WSZYSTKICH plików cookie. Możesz jednak odwiedzić „Ustawienia ciasteczek”, aby wyrazić kontrolowaną zgodę.
bo leżeć jest fajnie i tak czasem mało o czymś myśleć, lub najlepiej w ogóle.
Kaju, wiele z nas Ciebie rozumie (ja połowicznie, bo na pokładzie sztuk 1). Tylko żadna zmęczenia Twojego nie zmaże. Zauważyłam,że gdy mam już tak dość,że mam wrażenie kresu, jakimś cudem moja Bestia odpuszcza i prezentuje poziom zmęczniea 10000 i idzie spać o 18 by wstać o 6 rano. Wówczas zamiast spać czytam, piszę, oglądam lub zwyczajnie zasnąć nie mogę, bo nie = do rana. Pomimo następny dzień jest łatwiejszy.
Po tym jak sobie poleżymy, to chociaż łatwiej wstać :P
Świetnie napisane. Ja też bym tak chciała… czasami być bardziej taka jak na zdjeciach na blogu a mniej jak balon, z którego
uszło powietrze i leży na podłodze miedzy zabawkami dzieci…
Każda z nas chciałaby bardziej… Ale chodzi chyba o to, aby być tyle ile się da. A jak już zalegniemy na tej podłodze, to wstać kiedyś :D