Listopadowy list do M.

list do m. - moje do córki pisanie

Moja M. najmniejsza,

grudzień przyszedł. W ogólnie nie wiem, jak to się stało. Dopiero co był listopad i marudziłam na jego krótkie i ciemne dni, a na spacerach pokazywałam Ci kolorowe liście, nagle BACH i grudzień. Czas leci coraz szybciej. Jak na ironię, bo chciałabym, aby ta Twoja piękna maleńkość trwała i trwała.

To skomplikowane, bo z jednej strony jestem dumna i cieszę się z każdego, najmniejszego nawet, postępu. Z tego, jak się rozwijasz, zmieniasz, ile uczysz się każdego dnia. Jak na naszych oczach przeobrażasz się, niczym motyl, z nieporadnego niemowlaka w rezolutną, ciekawą świata dziewczynkę. Jak próbujesz składać Leonowe klocki, mazać flamastrami, wspinać się po schodach. Jak chcesz za nim nadążyć, naśladować go we wszystkim. A z drugiej strony, każdą chwilę Twojego dzieciństwa chciałabym zamknąć w małym flakoniku i postawić sobie na toaletce. Albo nie, nosiłabym zawsze ten flakonik ze sobą i upajała się Twoim zapachem.

Mam fisia na punkcie wąchania Was. Ciebie i Leona. Od kiedy jesteście na tym najpiękniejszym ze światów, wszystkie perfumy straciły swój urok. To zapach Waszych delikatnych, aksamitnych włosków, Waszych małych, rumianych policzków i tycieńkich piąstek jest dla mnie najcudowniejszy.

Lubię to, że jesteś taką Dzidziusią teraz. Że jeszcze chodzisz trochę jak kaczuszka. Że wszystko jest dla Ciebie nowe i pierwsze… Przez to, że spędzam z Tobą ten czas i mam szansę Cię obserwować, moje życie też staje się magiczne. I wciąż na nowo odkrywam wszystko wokół i daję się temu zafascynować.

Spadł śnieg, Twój pierwszy świadomy w życiu. Już zawsze będę mieć przed oczami Ciebie, jak zeszłyśmy rano na dół, a Ty podbiegłaś do balkonowych drzwi i oniemiałaś. I stałaś w takim niemym zachwycie, patrząc wielkimi ze zdziwienia oczami na biały świat. Piękna chwila, tylko moja.

To niezwykłe, że w zasadzie na każdym kroku coś odkrywasz, czegoś próbujesz, doświadczasz, oglądasz po  raz pierwszy. Pierwszy lizak, pierwsze rysowanie flamastrami, pierwszy mróz… Cieszę się na nowości, jakie przyniesie Ci grudzień – pierwszy ogień w kominku, pierwszy łyk kakao, pierwszy świadomie rozpakowany prezent od świętego Mikołaja. Pierwszy rodzinne pieczenie pierników. Pierwsze Święta. I pierwsze sanki.

Zawsze lubiłam święta Bożego Narodzenia, ale od kiedy jest Leon, od kiedy jesteś Ty – lubię je dodatkowe dwa razy bardziej. Nie mam takich słów, żeby opisać, ile radości daje mi obserwowanie Waszego szczęścia… To banał, wiem, ale teraz czuję, że szczęście to jedyna na świecie rzecz, która mnoży się gdy się ją dzieli. Z Wami.

Wiesz, Milaku, że wczoraj CHYBA zjadłaś świeczkę? Na dodatek drewnianą! Piszę o tym, choć do teraz mam gęsią skórkę na samo wspomnienie. Ale wiem, że za kilka lat będziesz chciała słuchać tej opowieści i będziemy się z niej zaśmiewać. Postawiłam na kanapie zabawkowy, drewniany tort ze świeczuszkami. Bawiłyśmy się nim. Później niestety zapomniałam go zabrać. Świeczkę w Twojej buzi wypatrzył Leon, zaraportował do Taty, któremu tylko mignęło coś różowego w paszczy, ale zanim to wydłubał – zniknęło. Nikt nie wiedział czy naprawdę to była świeczka (no bo wiesz – Leon może i jest rozgarnięty, ale przecież to jednak czterolatek…). Przetrząsnęłam dom w poszukiwaniu tej świeczki – zajrzałam w każde miejsce, przeszukałam śmieci z odkurzacza, zakamarki za wszystkimi meblami i każdy kosz z Waszymi zabawkami. I nic. W związku z tym, pojechaliśmy do szpitala, szukać świeczki w dziecku :D. Pediatra na izbie przyjęć był dużo spokojniejszy od nas, podobno większość dzieci zjada w swoim życiu coś niejadalnego i nic im nie jest. Pocieszał nas historiami o połkniętych magnesach, kawałkach szkła, gwoździach i bateriach… Na tym tle, z połknięta jedynie drewnianą świeczką, poczułam się prawie jak matka roku. Jednak prawie robi różnicę, w reklamie nie kłamali…

Żarty żartami, ale do śmiechu mi nie było. Wyrzuty sumienia miałam ogromne. Popłakałam się, bo poczucie, że to przeze mnie możesz być narażona na ból i cierpienie, było nie do zniesienia. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, teraz tylko musimy badać zawartość pieluszek. Bo wiesz… Leon byłby zobowiązany za zwrot tej świeczki – sama rozumiesz, brakuje mu do kompletu. :D

Kocham Cię, Ludziko moja cudowna,

Mama

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments