W Warszawie, przed Urzędem Dzielnicy Wola (adres: al. Solidarności 90) na całe lato został stworzony “park edukacyjno-rozrywkowy”. Powstał z myślą o najmłodszych ( i w sumie ich rodzicach), którzy część lub całe lato spędzają w mieście. Czynny jest od wtorku do niedzieli w godz. 11:00 – 19:00 (UWAGA – w poniedziałki nieczynne!). Wstęp jest nieograniczony i bezpłatny.
W teorii (do praktyki przejdę za moment) – strefa podzielona jest na kilka części: edukacyjna, rekreacyjna, sportowa, a także scena. Z informacji udostępnianych przez organizatora można było wywnioskować, że szykuje się kilka tygodni ciekawych wydarzeń – w jednym miejscu dzieciaki miały zarówno się uczyć, jak i bawić. W praktyce… no cóż… jest słabo. Jeśli miałabym pokrótce wymienić zalety tego miejsca, to doszukałam się dwóch. Nie, trzech właściwie:
to, że w ogóle cokolwiek dla dzieci powstało;
to, że jest bezpłatne
to, że łatwo w okolicy zaparkować, bo w mieście spore pustki w okresie wakacyjnym.
I mimo ogromnych chęci, niespecjalnie jestem w stanie napisać cokolwiek pozytywnego więcej. Za diabła nie rozumiem umiejscowienia tej strefy, jedyne, co przychodzi mi do głowy, to ocieplanie wizerunku władz dzielnicy. Jednak czy warto…? Tego typu miejsce przeznaczone dla dzieci widziałabym w jakimś parku, których przecież na Woli nie brakuje (ot, choćby przepiękne Moczydło). Organizatorzy wybrali betonowy plac, ciasno otoczony blokami i parkingiem Biedronki. Plac teoretycznie jest ogrodzony, jednak w kilku miejscach otwarty, przez co staje się niezbyt bezpieczny dla najmłodszych (Mili, której w tej chwili ulubioną zabawą jest ucieczka przed siebie, nie mogłam spuścić z oka nawet na sekundę).
Plusem są bezpłatne i różnorodne dmuchańce dla dzieci. Jeśli macie w domu ich fana, to wybierzcie się – wyskacze i wyszaleje się za wszystkie czasy. Są też wysokie, fajne trampoliny i minimalne kolejki, więc znów – jeśli Wasze dziecko lubi tego rodzaju atrakcje, będzie tam zadowolone.
Nieporozumieniem jest nazwanie sterty klocków Lego rozrzuconych na ceracie rozpostartej na betonie – strefą edukacyjną… Aczkolwiek pobudować sobie można :P Szkoda tylko, że niezbyt wygodnie siedzi się na chodniku. Nawet najwytrwalsze dzieciaki poddają się po kilku minutach. Jest też scena, może czasem na niej jakieś występy. Podczas naszego pobytu służyła za ławeczkę dla nastolatków.
Ciekawy jest kącik, w którym prezentowane są zapomniane zawody, dziś akurat był kowal, który na oczach dzieci (a często z ich pomocą) kuł podkowy, gwoździe i przeróżne pręty. Pan bardzo sympatyczny i w dobrym kontakcie z dzieciakami, Leon wpatrywał się jak zaczarowany. Szkoda, że kolejka uniemożliwiła mu wykucie swojego kawałka żelastwa.
Jest coś, co w teorii miało być wielkim chińczykiem. W praktyce nikt nie widział nawet jednego pionka, a z samą gigantyczną planszą to się nie poszaleje. Są też wielkie kostki do gry, służą głównie za siedziska starszym dzieciakom. Niby ktoś przez głośniki mówi, żeby tego nie robili, jednak nikt nie zwraca na niego uwagi.
Jest malutka budka, gdzie kupicie drożdżówkę, jest popcorn, a czasem chyba i wata cukrowa. Jednym słowem – taka miniatura festynu czy rodzinnego pikniku, wciśnięta w blokowisko. Fajnie, że takie miejsca powstają, że coraz więcej władze naszego miasta myślą o rodzinie, a szczególnie o jej najmłodszych członkach. Szkoda, że to wszystko takie niedopracowane, budżetowe i… jakieś takie jednak ubogie.
A jeśli jeszcze nie obserwujecie naszego profilu na Instagramie – zapraszamy serdecznie. Jako pierwsi dowiecie się o różnych warszawskich fajnościach dla dzieci :D
Jak na moje oko to pionkami do chińczyka mają być dzieciaki , fajny pomysł dla dziecka (raczej ) szkolnego . Plus za pomysł by w ogóle coś stworzyć za free choć lokalizacja faktycznie dziwna .
Często czytam Pani wpisy, ale pierwszy raz od dłuższego czasu nie mogę się zgodzić ze wszystkimi uwagami: 1. W końcu jakiś Urząd coś zrobił i pomyślał o najmłodszych w Warszawie, w innych dzielnicach nic takiego nie widziałem/słyszałem. 2. Jeżeli chodzi o ogrodzenie, faktycznie nie jest całe ale przynajmniej zabezpieczone od strony ulicy a jakoś trzeba wejść na plac. Co do samego usytuowania to zdaje się że związane jest to z dostępem do prądu (prąd jest brany z Urzędu a nie z agregatu) 3. Faktycznie jeżeli chodzi o podłoże wydaje mi się że podłożenie pod klocki i inne atrakcje materacy może… Czytaj więcej »
W zimie jest tam lodowisko, bywają tam organizowane mini wystawy, był te jakiś festiwal bajek itp. Obok jest biblioteka dla dzieci, teren (chyba) należy do Ratusza Wola. I chyba stad ta lokalizacja :) dodatkowo w odległości max 10 min spacerem jest kilka żłobków, kolejne tyle przedszkoli i chyba trzy podstawówki więc mimo tego ze nietypowa to nie jestem pewna czy taka ta lokalizacja zła :)