Wydawało mi się, że temat był już przemaglowany na wszystkie strony i dawno temu został wyczerpany. Jednak wciąż wraca w mediach, tych tradycyjnych i tych internetowych. Jak bumerang, a może raczej niczym uporczywy ból zęba (lub czego innego…). I ja na to jego powracanie chętnie bym machnęła ręką, ale jak zwykle zadecydował przypadek. A właściwie dwa.
Króciutko, gwoli wyjaśnienia: kobiety atakują się wzajemnie, próbując dowieść, który rodzaj porodu jest “lepszy” i “bardziej prawdziwy”. Niektóre posuwają się nawet do obrażania kobiet, które urodziły przez cesarskie cięcie, zakazując im nazywania się matkami, bo “nie wiedzą co to ból, skurcze i parcie”. Generalnie mam to… no, tam właśnie, gdzie się domyślasz. Natomiast ostatnio po raz kolejny natknęłam się na te rewelacje gdzieś w sieci. I trochę mnie ruszyło. Bo tak:
Po pierwsze – za kilka dni Leon skończy 6 lat. Wzruszenie miesza się z nostalgią, podziw i duma poprzetykane są tęsknotą za moim słodkim blond bobaskiem. Jestem pewna, że to znasz, wszystkie to znamy – zakochane Mamy, które widzą upływ czasu. Wracam myślami do naszych pierwszych wspólnych godzin i dni. Co roku, na początku lutego moje uszy są bardziej wrażliwe na wszystko, co okołoporodowe. Bo był kiedyś taki luty w moim życiu, kiedy żyłam tylko tym…
Drugim powodem są wiadomości, które czasem od Was dostaję. Pisane przez smutne kobiety, dziewczyny pełne żalu, wyrzutów sumienia i niepewne tego, czy mogą nazwać się matką, bo urodziły przez cesarskie cięcie. Zdarza się, że czytam je z oczami pełnymi łez, bo najbardziej na świecie chciałabym po prostu przytulić autorkę.
Miałam dużo szczęścia – mogłam liczyć na dobry poród, czułą opiekę męża i najbliższych. Na pełne ich wsparcie i zrozumienie w kluczowych dla mojego kiełkującego macierzyństwa chwilach. Jednak te pierwsze momenty pełne są niewiary w siebie, napędzanej dodatkowo szalejącymi hormonami. Jesteśmy wtedy bardziej niż zwykle wrażliwe, podatne na zranienie. Przerażające jest to, z jaką lekkością kobiety dowodzą “w internetach” swojej wyższości nad innymi, choćby powód był tak urojony jak rodzaj porodu.
Dlatego – to moja sprawa. Moje dziecko, mój brzuch, moje krocze. Nie mam zamiaru nikomu się tłumaczyć. Obelgi pod adresem kobiet rodzących przez cesarskie cięcie uważam za tak głupie, że aż absurdalne. Jednak mam świadomość, że nie po wszystkich one spływają. Że są kobiety, mamy, którym takie słowa zatruwają myśli i życie.
Dbajmy o siebie. O siebie nawzajem też. Bądźmy dla siebie wsparciem. Jedyny sposób, aby zmienić świat, to dorzucić do niego swoje dobre trzy grosze. Pomyślałam, że urodziny mojego wydobytego syna to świetna okazja, aby wykrzyczeć światu, że nie czuję się gorsza. Jestem dumną, że zostałam MAMĄ. I tylko to się liczy.
Mam dwie przegenialne córki, lat 14 i 7, obie z cesarskiego cięcia. Pierwsze wymuszone przez brak akcji porodowej przez naście godzin po odejściu wód, mimo trzech grubych kroplówek z oksytocyną – okazało się, że pępowina była owinięta (na szczęście nie zacisnięta) wokół szyi, więc mądre bobo nie schodziło niżej. Druga “planowa” ze względów zdrowotnych. Z efektów obu jesteśmy zachwyceni, bo dały nam zdrowe dziewczyny. Jako ojciec i mąż z całą stanowczością stwierdzam, że resztę chorych ideologii mamy bardzo głęboko w poważaniu, czego i Twoim czytelniczkom życzę. Liczy się jedynie dobro mamy i dziecka. Jak mawia klasyk: “… and nothing else… Czytaj więcej »
Takich głosów trzeba nam jak najwięcej! Cieszę się, że napisałeś – jako mężczyzna jesteś tu trochę rodzynkiem :) Najważniejsze jest zdrowie matki i dziecka, nic więcej nie powinno mieć znaczenia. A już z pewnością nie dla postronnych obserwatorów!
Ps.Metallica to jednak dobrze prawiła ;)
Fakt, trochę się czuję rodzynkowo, bo czy tu czy na FB widzę same damskie imiona :) nie wiem czy mogę pozwolić sobie na wyznanie, ale trafiłem tu po tym jak fejsbuk podrzucił mi na tablicę info o Twoim “live” i zobaczyłem Te Oczy :)) pozostanie w sferze tajemnic jakim algorytmem się kierował, ale czyta się Ciebie bardzo przyjemnie, tak trzymaj!
Dobrze, że jesteś.
Nigdy nie miało znaczenia dla mnie w historiach o porodach, które słyszałam jak dziecko przyszło na świat. Liczył się tylko stan maleństwa…Dlatego moja głowa nie pojmuję w czym problem?? Każdy poród jest piękny!!! Każdy!
Bo to nie powinno mieć znaczenia! Ani dla rodzącej, ani TYM BARDZIEJ dla otoczenia. A już na pewno nie dla “życzliwych” komentujących z Internetu…
A mi po prostu żal zakompleksionych kobiet, które rodzac siłami natury myślą, że już są wspaniałymi matkami. A to dopiero początek macierzyństwa…
Dokładnie tak!
Pięknego dnia Ci życzę :)
Urodziłam przez cc bo musialam, bo moj syn sie nie obrocil, bo nie zdążył jak w 36tc zaczelo mu spadać tetno i trzeba bylo “wydobywac” to moje maleństwo 2-kilogramowe. Teraz moglabym sie zapytac mamy rodzącej naturalnie czy ona wie co to strach kiedy słyszysz “zagrażająca zamartwica plodu” ja nie mialam wyjscia tu wazniejszy byl czas niz moje przekonania ze chce rodzić naturalnie “bo to przeciez lepsze dla dziecka” siebie nazywam cesarzowa – urodzilam cesarza ;) Tak – urodzilam ;)
Zgadzam się,kto nie przeżył strachu o życie i zdrowie swojego dziecka przy porodzie,nigdy tego nie zrozumie. A co mają powiedzieć Mamy, którym nie dane było przeżyć stanu błogosławionego,ale musiały zmierzyć się z decyzją o adopcji?Czy w mniemaniu “życzliwych” nie są mamami w ogóle? Co za absurdy…
Myślę, że każda z nas martwi się o zdrowie swojego maluszka. Cześć i chwała mamom, które musiały to przeżyć, ja osobiście dziękuję Bogu, że nie musiałam, ale nie popadajmy ze skrajności w skrajność. Każdy poród jest tak samo ważny i trudny. Każde spowolnienie tętna usłyszane na ktg i bardziej nerwowy głos lekarza sprawia, że serce staje w gardle. Nie zależnie jaki to jest poród. Jednak pamiętajmy, że to jest tylko środek taki czy inny (z pewnością wybrany w każdym przypadku dla danej osoby najlepszy), żeby mieć przy sobie wypragnione i wytęsknione maleństwo całe i zdrowe.
Az sie popłakałam czytając Pani komentarz…pieknie napisane…u mnie “wydobyli” synka w 35 tc…pomimo staran moich,położnych i lekarza żeby maleństwo urodziło sie naturalnie usłyszałam ze zanikło tętno dziecka i natychmiast na stół operacyjny…to co sie działo później to koszmar i pamietam jak krzyczałam żeby go ratowali…i tak jak Pani napisała żadna z Pań którym było dane urodzić siłami natury nie ma pojęcia co musiały przejść matki którym nie dany był wybór i każda sekunda była walką o życie dzieciątka. I też jestem cesarzową która wydała na świat 2kilogramowego cesarza 2lata temu ???????
Masz się za kogoś lepszego,bo miałaś cesarkę?
Naprawdę tak zrozumiałaś ten post?
Mnie osobiście włos się jeży na głowie jak słyszę tego typu dyskusje. Z całym szacunkiem ale gro tych głosów pochodzi z frakcji matek eko wariatek co to jakby mogły to dzieci rodzilyby w kucki na leśnej polanie przy zachodzie słońca. No masakra, co to kogo obchodzi czy ktoś miał CC czy mordował się 3 doby naturalnie. Poród owszem jest przeżyciem dla kobiety, ale bez przesady żeby się tak nad tym rozczulać i licytować kogo bardziej bolało. Ja osobiście doświadczyłam obydwu sposobów na poród. Pierwszy syn sn a drugi przez CC. Jak ostatnio zobaczyłam że nawet w sniadaniowce się nad tym… Czytaj więcej »
Mama dwójki dzieci, pierwsze cesarka (zrządzenie losu), drugie naturalny poród…obydwoje wspaniali i idealni (to chyba oczywiste ☺️). Po jednym i po drugim porodzie moja rola w tym całym przedstawieniu jest identyczna, tylko obiekt westchnień inny ☺️ a co do porodu to szczerze… po cesarce byłam bardziej
wymęczona i dłużej dochodziłam do siebie, więc opieka nad brzdącem była utrudniona, ale czego się nie robi dla tych pulchnych różowych bobasków. A wszystkie ciotki ‘dobre rady’ niech się zajmą kroczem!
Oczywście wszystkie ciotki ‚dobre rady’ mają się zająć WŁASNYM kroczem :)
To jest trochę tak ja z karmieniem piersią i karmieniem mlekiem modyfikowanym. Ja z różnych przyczyn musiałam przestać karmić córkę piersią i od razu czułam się napiętnowana. Czułam się gorzej przez mało przyjemne komentarze. Teraz już mam to gdzieś. Najważniejsze że moja córeczka jest zdrowa i dobrze się rozwija. Ja osobiście rodziłam siłami natury i nie czuję się z tym jakoś lepiej… Córka ważyla 4640 gram, więc generalnie lepiej by było gdyby zrobiono mi cesarkę. Sześć tygodni wracałam do względnej normy, miałam dwa zabiegi po porodzie, córka złamany obojczyk… Nic fajnego. Pozdrawiam wszystkie mamy :)
Ha, to u mnie są wciśnięciny, bo rodziłam naturalnie, ale też pewnie do dupy matką jestem bo sama nie dałam rady wypchnąć swoich trzech synów. Nic się wszystkie cudowne mamy co URODZIŁY przez cięcie nie martwcie. Jedna jest najważniejsza prawda o carskiej cięciu. BRZUCH SIĘ ZAGOI, A CO PIPKA CAŁA TO CAŁA.I w nosie miejcie te durne babska co was krytykują za sposób w jaki urodziłyście.
No fakt, mam porównanie cc do SN. Po sn problemy fizjologiczne potrafią być naprawdę dokuczliwe. Szczególnie jak się nie zdąży skrzyżować nóg przed kichnięciem ??? i to długie miesiące… (oby tylko miesiące…)
Sama prawda. Ja sama po pierwszej cesarce otarłam się o depresję. Nie dopuszczałam do siebie myśli o CC. Pomimo, że była to kwestia zdrowia i życia długo nie mogłam zaakceptować faktu, że nie dane mi było urodzić naturalnie. Nie umiałam nawet powiedzieć, że “urodziłam” córkę. Zawsze używałam obejść typu “jak ją wyjęli”. Dlatego jak dziś słyszę o “wydobycinach” itp. cholera mnie bierze. Nie wiem co by było, gdyby nie wsparcie najbliższych.
Miesiąc temu przyszedł na świat mój syn, też z konieczności przez CC. Ale teraz jestem z siebie dumna. Nieważne jaki poród, ważne że w końcu jest się razem
Owszem poród był naturalny,z naciskiem lekarzy na naturalny efekt- zamartwica, 5pkt.
później przez 6mc walka o zdrowie dziecka,ciężka rehabilitacja. Jak dla mnie poród sn to trauma i strach do końca życia. Minął już prawie rok, a ja nadal mam przed oczami sine jak węgierka dziecko, walka o życie i długie minuty czekania na pierwszy krzyk.
Ja wydobyciny będę mieć za tydzień? Znaczy się,mojego wymarzonego i wyczekanego synka zobaczę. I o to zobaczenie mi się rozbija, bo nie zaryzykuje porodu sn bo istnieje duże ryzyko odlejenia siatkówki. U mnie głównym “krytykatorem” jest moja własna rodzona matka ? Soryy ale od teściowej mam więcej wsparcia ( i to takiego bez narzucania) niż od mojej matki. Za każdym razem jak się spotykamy, a dzieje się to nie bez powodu żadko, słyszę przytyki że jestem gruba, no sorry jestem w 9 mies. Ciąży a dalej bez oporu wcisnę na tyłek spodnie sprzed ciąży tylko ich nie zapnę. Imię które… Czytaj więcej »
Przykro mi :( każda kobieta szuka akceptacji i miłości u swojej matki, szczególnie w tak specjalnym czasie jak ciąża i narodziny pierwszego dziecka. Na pewno buzujące hormony nie pomagają się porozumieć, ale może spróbuj z mamą na spokojnie porozmawiać? Wierzę, że można się dogadać nawet w sytuacjach beznadziejnych. A przynajmniej warto próbować, aby nie żyć później z poczuciem “a mogłam jeszcze to czy tamto”. Mam nadzieję, że humor dziś lepszy :) Pięknego dnia!
Dokładnie tak a nasze dzieci to w końcu cesarskie dzieciaczki????
Tak jest! :)
No są wyjątki. Tak jak przykładowo ja. Mój pierwszy poród trwał 22 godziny. To było ponad 20h skurczy, bólu krzyżowych,6 razy badanie ręką w trakcie skurczu, lewatywa, 3x masaż szyjki, oksytocyna 2x. Myślałam że cały mi wyjdą z bólu. Doszłam do skurczów na 80% z rozdarcie na 2 cm. I ostatecznie zrobiono mi cesarke bo już trafiłam przytomność. Więc z całą pewnością wiem jak wygląda poród SN. 30 godzin nie jadłam i nie piłam więc pewnie byłam już odwodniona. Czasem cesarka jest koniecznością. Uważam się za 100% mamę.
Matko, jesteś Bohaterką! Sam opis sprawił, że mam oczy pełne łez… To jednak prawda, że nie ma czegoś, czego nie zniesie mama dla swojego dziecka. Dla mnie przeżyłaś dwa porody w jednym, trudno to inaczej określić. Ściskam mocno!
Wiesz najgorsze było to badanie ręką przez lekarza w trakcie skurczu- jak w rzeźni. Jedną ręką mnie badal a drugą jadł kanapkę! To straszny ból. Potem dowiedziałam się że taki długi poród tzn ponad 20h skurczu mógł się skończyć fatalnie.
Wszystko było do wytrzymania tylko nie tak długo. Mam oporną szyjke która doszła tylko do 2 cm rozwarcia.Wód głosowych nie miałam ok 10h więc było ryzyko zakażenia bakteriami.
Kolejne dziecko urodziłam cesarką. Lekarze bali się już ryzykować takiego cyrku.
Teraz jestem w 3 ciąży. Mam syna, córkę,teraz też będzie córcia. Rodze w maju.
A najgorsze są brednie lekarzy pt. “rodzimy sn, cesarkę zawsze można zrobić “.No niestety nie zawsze można zdążyć! Mi leżącej na porodówce, lekarz zchodzacy z znocnego dyżuru rzucił od drzwi “rodzić? Jakie rodzić jak tu się nic nie dzieje…”(od 24h pod ciągłym ktg ze względu na duże spadki tętna u Syna).Po czym na dyżur przychodzi Ordynator (do dzisiaj Bogu za Niego dziekuje!) i podejmuje decyzję o NATYCHMIASTOWEJ CESARCE!A gdyby na dyżur przyszedł ten poprzedni “doktor”?Pewnie by się bawił w cesarkę zawsze można zrobić…tylko że u mnie po otwarciu już nie było wód plodowych!Więc niech te osoby które tsk negują CC… Czytaj więcej »
Jejku, aż ciarki mam… Szczęście mieliście z Synkiem wielkie. Myślę, że kobiety “od wydobycin” niezbyt wiele czasu poświęcają refleksji, chodzi tylko o to, aby kogoś obrazić, sposób i powód już mniej się liczą :(
Jestem świeżo po. Moja druga córka ma 11 dni. Pierwsza trzy lata temu urodziła się przez CC bo była ułożona pośladkowo. Kiedyś siostra rzuciła do mnie tekstem: no wiesz, ale Ty nie rodziłaś naturalnie to nie wiesz… puściłam to mimo uszu. Teraz chciałam rodzić naturalnie, bo źle wspominam dochodzenie do siebie po CC. Rodziłam 26 godzin. Doszłam tylko do 5 cm rozwarcia. Ból potworny. Główka małej zatrzymała się na bliźnie. Lekarz namawiał na CC ja się uparłam. W końcu pękła mi macica. Natychmiast trafiłam na stół. Ratowali mnie i córkę. Na szczęście zdążyli. Trochę miałam żal że się nie udało… Czytaj więcej »
Bardzo dziękuję za Twój komentarz… Cieszę się, że wszystko u Was dobrze się skończyło. Jednak ta historia pokazuje, że każda kobieta jest inna, tak, jak każdy poród. Założę się, że dla Ciebie naprawdę nie ma znaczenia, że miałaś CC, prawda?
Zupełnie :)
Witam. 8 lat temu urodzilam córkę. Poród naturalny. Nie wiedzialam ze w środowisku kobiet to jest nieraz tak istotny temat. Nigdy w rozmowach miedzy matkami nie mialo dla mnie znaczenia jak ktora rodzila, nastepie czy i ile karmila piersią (ja np karmilam bo MOGLAM 2 lata i jescze by to moglo trwac i trwac ale ja juz bylam zabardzo zmęczona ta sytuacja). Nieważne jak, nawet jakby tyłem wyszło, to najwazniejsze ze porod zakonczyl sie szczesliwie i dziecko jest zdrowe. Dodam np ze mnie dostaje sie w środowisku za to ze mam tylko jedno dziecko. Ogolnie drogie mamy jesli same sie… Czytaj więcej »
Dokładnie! Dodałabym jeszcze do tego, żeby nie próbować dowartościować się kosztem innych, bo to droga donikąd. O. Każda kobieta (i nie tylko w sumie) powinnam interesować się tym, co zrobić, aby być jak najlepszą matką dla swoich dzieci. i tyle!
A ja myślę że to bez znaczenia czy wydobyciny, czy wyciśnięciny czy może adopcja. Mamą stajemy się sercem i stanem umysłu a nie tym jak dziecko przychodzi na świat czy staje się naszym dzieckiem. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy żeby kogoś oceniać w tych tematach. Kobiety powinny się wspierać w macierzyństwie, być punktem odniesienia, przyjaciółkami a nie hejterkami co to całą wiedzę o macierzyństwie posiadły. Kochane Mamy – proszę proszę proszę nie dajcie się zastraszać, emocjonalnie gnoić i tracić wiarę w siebie. Wasze DZIECI WAS KOCHAJĄ :) a Wy kochacie je i to jest najważniejsze. Dzięki za artykuł Kaja… Czytaj więcej »
U mnie 12 i 10 lat temu poród przez CC a pamiętam jakby to był wczoraj. Ten strach kiedy podłączona do KTG nie słyszałam dziecka i ta bieganina lekarzy żeby tylko zdążyć. Nikt kto tego nie przeżył nie zrozumie. I oddałabym każdy ból żeby się tak nie bać.
Przykro mi że którakolwiek z mam może powatpiewac w swoją wartość i w swoje macierzyństwo z powodu tak idiotycznych zarzutów.Ja zupełnie nie rozumiem jakim cudem wybór porodu najlepszego w danym wypadku dla zdrowia matki i dziecka może być powodem do szykanowania. To raczej upieranie się przy porodzie naturalnym gdy są przeciwwskazania powinno być pietnowane.
Ja rodziłam naturalnie, ale wolałabym mieć cesarke. Przez cała ciążę lekarz mówił mi że dziecko jest duże i możliwe że będzie cesarka. Jednak po przyjeciu do szpitala lekarz dyżurny stwierdził ze dziecko ok 3600 i cesarka nie potrzebna, nic strasznego więc sie nawet ucieszyłam Poród przebiegal szybko i sprawnie lecz gdy syn sie urodził nie miał ok 3600 tylko 4680. Pomimo dużego nacięcia krocze pekło z drugiej strony. Ból straszny, gorszy niż te skórcze. Synka na piersi miłam pare sekund, zaczęłam odpływać. Wszyscy biegali w popłochu, wbijali mi jakies strzykawki, potem sie dowiedzialam ze miałam krwotok i stracilam bardzo dużo… Czytaj więcej »
Jakby tego natura nie wymyśliła- czy porôd sn czy przez cesarskie cięcie to i tak jest to kiepska sprawa. Rodziłam 16,5 h siłami natury i nikt mi nie wmówi, że cały ból mija gdy kładą Ci dziecko na piersi. Czy cesarka czy siłami natury jest to poród a nie żadne wydobyciny. Ja nie czuję się lepsza tylko dlatego, że urodziłam sn a w tym wszystkim majlepsze jest to, że ok 14-15 h porodu ja płaczem błagałam o cc.
To ja jestem matką tylko w 1/3? Tylko dla najstarszego syna, a dwoje młodszych to nie dzieci?
W ogóle nie rozumiem tych rozkminień, mam się czuć gorsza, bo uratowali życie moje i synka najmłodszego, czy miałam pozwolić umrzeć nam obojgu w imię porodu naturalnego? W ogóle moim zdaniem nie ma się co przejmować tymi kobietami, które uważają się za lepsze, bo urodziły naturalnie… One nie wiedzą, co to zagrożenie życia dziecka, co to strach, ich ciąża przebiegała dobrze i dobrze się zakończyła, ale nie każdy ma takie szczęście.
Ja się zastanawiam jak bardzo pusta jest ta przestrzeń między uszami u metek, które potrafią zlinczować drugą matkę za cesarskie cięcie. A nazwanie urodzin “wydobycinami”? Jak przeczytałam o nowym nazewnictwie to moje oczy zaczęły ropieć.
Nie rozumiem tej całej afery wydobycin. Ja rodziłam akurat normalnie ale nie czuje się ani lepsza ani gorsza. Może nawet było mi łatwiej bo co prawda bolało bardzo ale 3 godziny po porodzie mogłam iść pod prysznic. Co prawda 6 kroków do łazienki zajęło mi prawie 10 minut ale mogłam chodzić. Ciężko mi było patrzeć na kobiety po cesarce, które po dobie leżenia ledwo mogły się schylac. Bardzo im wspolczulam bo nie mogły się schylac ani poruszać. A wszystkim babom, które uważają że tak jest łatwiej to proponuje przeciąć brzuch przez wszystkie warstwy mięśni A potem być zaszytym i od… Czytaj więcej »
Mi tam jest obojętne w jaki sposób dziecko przyszło na świat. W obu przypadkach dziecko się urodziło. Wszystkie kobiety są matkami, durne stwierdzenie, że niby po cc jest się tą matką mniej. Jak to w ogóle idiotycznie brzmi. Dziwie się jedynie kobietom po cesarkach, że tak usilnie chcą mówić, że urodziły. Miały operacyjny poród, ale litości przecież nie urodziły. Jak to by to było opowiedzieć komuś jak się rodzi :”trzeba się położyć i wyjmują Ci dziecko” – to jest rodzenie?
Gównoburza… widze , ze niektore ,,madki” nie maja co robic i posza jakies popieprzone artykuly jakie to one wspaniale nie sa bo wystękały swoje dzieci… żalosne. Nie życzę zadnej z nich rodzic przez cc bo przeszlam przez to i dlugo dochodzilam do.siebie. w zasadzie jeszcze dochodzę… niech się już zamkną z tymi ,,wydobycinami” bo nie wiadomo co jeszcze je w zyciu moze spotkac. Ciekawa jestem czy ktoras z nich by szla w zaparte, ze chce rodzic naturalnie gdyby bylo zagrozenie zycia dziecka. Taka niby super mama a najwyrazniej mialaby to w dupie bo najwazniejszy jest to jak urodzi? Szkoda gadac.… Czytaj więcej »
Witam serdecznie pewnie nie powiem nic co już zostało powiedziane ale muszę coś powiedzieć bo złość się we mnie zbiera już od dłuższego czasu. Jak jakaś kobieta może powiedzieć do innej kobiety że ona nie jest matką bo urodziła przez cesarskie cięcie ? Przecież też ma się silne bóle i skurcze i często jest to nie zalezne od Nas że jest cesarka bo to już jest ostatecznosc gdy np dziecko jest odwrócone w poprzek lub związane pempowina lub jest jakieś zagrożenie życia Ta ktora to wymyśliła w swojej pustej głowie życzę jej żeby zawsze miała cesarke za każdym razem kiedy… Czytaj więcej »
Mam córkę która też została „wydobyta” ze mnie. To absurdalnie nawet brzmi… urodziłam ją !!!!! A co lepsze dla mam , które rodziły naturalnie i twierdzą ,że cesarka to nie poród i że te mamy nie wiedza co to ból porodowe parcie itp to zaskoczę je ! Otóż wiem co to bóle porodowe , skurcze , parcie itp cesarkę miałam nie dlatego bo tak chciałam tylko dla zdrowia i bezpieczeństwa mojej małej kruszynki, męczyłam się w bólach przez 20h po to żeby usłyszeć ,źe moje dzieciątko ma krzywo główkę która nie weszła w kanał rodny. I co mam czuć się… Czytaj więcej »
Ja urodziłam przez cc mam wspaniałego zdrowego synka choć też próbowałam naturalnie bo był przenoszony(41+6)dostala kroplówkę skurcze ale nie było rozwarcia nagle znikło tętno i decyzja lekarzy była natychmiastowa za co jestem bardzo wdzięczna ,pamięta że jak lekarz mówi traci tętno i przyjechała położna z wózkiem to ja zamiast na wózek sama pobiegłam na sale operacyjna żeby było szybciej i miałam w nosie czy urodziłam naturalnie czy przez cc ważne było żeby synek był zdrowy (urodził się w zielonych wodach).Nigdy nawet nie pomyślał że jestem gorsza od tych matek rodzacych naturalnie nie ważne jak się rodzi ważne jaka jesteś później… Czytaj więcej »
Naprawdę? Przepraszam, ale po mnie to rzeczywiście spływa. Jakie to ma znaczenie, kto jak urodził? Ja trzykrotnie naturalnie, taki los. No i na szczęście dosyć małe dzieci. Jakby miały ważyć po 4kg, to co innego. Jakby trzeba było ciąć, to by cięli, najważniejsze, żeby to było dobre dla dziecka. I matki. Znam kobiety, które umawiały cesarkę bojąc się porodu naturalnego- ich wybór. Ja bym nie chciała, ale to dlatego że boję się wszelkich operacji i sama dobrowolnie nie położę się pod nóż, gdy mam inny wybór ;). Pozdrawiam!
Jestem mamą po raz pierwszy. Ciąża z problemami, poród był cc ponieważ synek był ułożony miednicowo a na dodatek miałam zapalenie wyrostka więc nie było wyjścia, gdyby wyristek pękł to byłaby sepsa i mogło by być strasznie źle. Cc często ratuje życie mamy i dziecka a to przecież najważniejsze jest. Porody naturalne nie zawsze są ciężkie. Moje koleżanki które doświadczyły obu są zdania że cc są o niebo gorszym i bolesnym przeżyciem niż poród naturalny. Przeraziło mnie to jaką wielką podłość mają w sobie kobiety które krytykują inne za cc czy karmienie butelką. To chyba najwieksze zaskoczenie dla mnie jako… Czytaj więcej »
A dzisiaj w PnŚ znów maglowanie tematu porodów. Omg, masakra ? Tez rodziłam prze CC i bardzo się z tego powodu cieszę! Gdyby nie to, nie wiadomo czy mój syn przeżyłby ten poród. Pępowina wokół szyi, lekarz nie chciał zgodzić się na cięcie.
Teraz tez jestem w ciąży i również będzie CC, mały odstęp czasu, no i ciąża bliźniacza. Czyli co? Nie będzie matka, tak? haha ?
Mało tego, mam „mądra” teściowa, która stwierdziła, ze jeżeli drugie dziecko urodzę SN to będę kochać je bardziej niż pierwsze, bo ono jest przez CC. Masakra! Mówię Ci!
Pozdrawiam serdecznie ☺️
Ja miałam 3 cc,miałam wskazania, absolutnie nigdy nie czułam wyrzutów z tego powodu. Dla mnie to śmieszne,że w ogóle można oceniać kto jest ‘lepszą’ matką przez pryzmat porodu.
Mój malutki synek urodził się w 36tyg przez cc, związane to było z wcześniejsza operacja. Niestety w szpitalu po ty jak po ponad 14 godzinach w końcu panie położne łaskawie przyniosły mi w końcu synka, przeniesiono mnie na sale jednoosobowa, zamknięto drzwi i kazano sobie radzić. Od żadnej z położnych nie mogłam liczyć na pomoc przy pierwszych karmieniach, były tylko krzyki i awantury że wzywam kogoś i zawracam wiadomo co :( bardzo źle zniosłam 5dni w szpitalu, non stop płakałam, synek był podenerwowany bo pokarmu miałam tyle co nic. Gdyby nie mój cudowny partner, który sam kupił mm (niestety w… Czytaj więcej »