To była tylko chwila

O moim najgorszym macierzyńskim doświadczeniu –

Do napisania tego wpisu zbierałam się 2 miesiące. Mimo to siedzę przed klawiaturą i mam mokre oczy, a ręce drżą bezwiednie. Mogłabym do tego nie wracać, pewnie, że tak. Jednak obiecałam sobie, że mój blog ma robić dobre rzeczy. A jeśli opowiadając tę historię dam komuś do myślenia, to jestem pewna, że warto. Po tysiąckroć warto.

To był piękny dzień, bardzo ciepły i słoneczny. Po długich tygodniach i miesiącach, wylądowaliśmy na upragnionych wakacjach. Warto było zagryzać zęby i pracować nieprzerwanie przez całą jesień. To była moja nagroda, dzień niemal wyjęty z bajki. Tak piękny, że aż ocierał się o kicz.

Byliśmy całą rodziną na rajskiej wyspie, gdzieś na końcu świata. Przed nami rozciągał się widok na turkusowe morze i białe plaże z piaskiem drobniutkim jak mąka. Świeciło słońce, ani za bardzo ani za słabo – w sam raz, aby cieszyć się ciepłem. Staliśmy z Tomkiem przy basenie, rozmawialiśmy, ja piłam wodę ze świeżego kokosa. W brodziku bawili się Leon i Mila. Kątem oka zerkaliśmy na dzieci.

Byliśmy uważni. Leon potrafi pływać, Mila była w dmuchanym kole. W najpłytszym możliwym miejscu – woda miała tam 50, może 60 cm. A mimo to właściwie cały czas ich obserwowaliśmy. Tutaj kluczowe jest to „właściwie”, bo nawet nie chcę myśleć, co by było gdyby TO zdarzyło się podczas tej minuty, kiedy odwrócilibyśmy wzrok.

To była tylko chwila…

Naczytałam i naoglądałam się o tym, do czego może prowadzić połączenie beztroski, dziecka i wody. Wiem, wiedziałam też tamtego dnia, że woda – nieważne basenowa czy morska, to żywioł. Że trzeba mieć oczy dookoła głowy i że nie wolno spuszczać dziecka z oka nawet na sekundę. To brzmi jak banał, jak ostrzeżenie przed czymś, co się nie zdarza. Bo jak – co może się stać dziecku kiedy jest na wakacjach z rodzicami w wodzie po kolana?!

Ano może.

To była sekunda. Mgnienie. Pstryk i już.

A równocześnie trwało to cholernie, cholernie długo.

Mila zjechała z maleńkiej zjeżdżalni, wpadła do basenu. Robiła to już dziesiątki razy tego dnia. Jednak tym razem coś poszło nie tak, do dziś nie wiem co. Po prostu koło ją przeważyło i odwróciło do góry nogami. I zadziałało niczym kotwica. Kiedy przymknę powieki, nawet w tej chwili przenoszę się nad tamten basen. Widzę wyraźnie jak wierzga nóżkami, jak jej małe ciałko szarpię się i kotłuje pod wodą, absolutnie niezdolne, aby wynurzyć się na powierzchnię. Dmuchane koło, które dotychczas zapewniało bezpieczeństwo, stało się śmiertelną pułapką…

Widok był tak straszny, że przez ułamek sekundy mnie sparaliżowało. Stałam, patrzyłam i nie byłam w stanie się ruszyć, czegokolwiek zrobić czy powiedzieć.  Nikt, absolutnie nikt dookoła basenu niczego nie zauważył. Zaczęłam krzyczeć, Tomek wskoczył i jednym ruchem wyciągnął Milę na powierzchnię.

Krztusiła się chwilę, wypluła trochę wody, była przestraszona. Nie wiedziała co się wydarzyło, a ja musiałam wspiąć się na wyżyny, aby nie przestraszyć jej swoim przerażeniem. Tuliłam ją długo, głaszcząc małą główkę.

Nic się nie stało.

Choć mogło stać się wszystko.

.

Podzieliłam się tym z Wami nie z potrzeby emocjonalnego ekshibicjonizmu. Chciałam pokazać, że „nigdy nie spuszczaj dziecka z oka podczas zabawy w wodzie” znaczy dokładnie… NIGDY. Tylko i aż tyle.

Subscribe
Powiadom o
guest
9 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Emilia
Emilia
5 lat temu

W ub roku miałam bardzo podobna sytuację ze starsza córka 3.5 roku. Brodzik, ja z młodsza na ręku, starsza w kółku obok mnie w zasięgu ręki. Jeden obrót z młodszą żeby ochłodzić ją w wodzie a w tym jednym ułamku sekundy starsza przechyla się na kole i ląduje buzia w wodzie wymachujac rękami. Strach po dziś dzień mnie paraliżuje jak sobie o tym przypomnę. Ułamek sekundy…

monika
monika
5 lat temu

Zgadzam się. Wczoraj była piękna pogoda, pojechaliśmy z dziećmi nad wodę. Ja ciągle widziałam, oczami wyobraźni, jak moje dziecko (3lata) przewraca się, mimo wody poniżej pasa, i znika. Dzieci były obserwowane, pilnowanie na każdym kroku. Młoda lat 5, próbowała się zanurzac przy brzegu, młody zaś chciał głębiej i chodził tak ode mnie z plytszej strony do taty w głębszą. Wracając po raz kolejny do mnie, coś poszło nie tak, mały się przewrócił. gdyby mnie wtedy nie było, zniknął by i nikt by nawet nie wiedział, gdzie co i jak. Na sekundę w tym momencie tata się odwrócił w inna stronę… Czytaj więcej »

Jola
Jola
5 lat temu

Taką historię przeżyłam dwa lata temu. W malutkim brodziku, my obok. Córka wysunęła się z dmuchanego koła a to ją przytrzymalo i nie pozwoliło się wynurzyć. To były sekundy. Coś strasznego.
Pozdrawiam serdecznie i życzę spokojnych i bezpiecznych wakacji.

Asia
Asia
5 lat temu

Ja tez widziałam jak moje 7-letnie (mające kartę plywacka) dziecko tonie w basenie w hotelu. Ot tak podczas zabawy. Syn podskakiwał tak jak wcześniej. Tylko trochę za długo i za cicho.. Przerażajace. Teraz nie ma mowy o wysłaniu dzieci na kolonie nad wode. Uważam ze jeden opiekun nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa dużej grupie kąpiących sie dzieci

Newena
Newena
5 lat temu

U nas koło zadziałało w taki sam sposób ‚śmiertelnej pułapki’ parę lat temu, nad Bałtykiem, na płytkiej wodzie…. Synek miał około 4 lat ale na tej płytkiej wodzie koło go unosiło, nagle większa fala obróciła koło wraz z dzieckiem do góry nogami. Dziecko znalazło się w pułapce machając bezskutecznie nóżkami. Szczęście w nieszczęściu mąż był obok i zareagował błyskawicznie więc skończyło się na strachu. Do dziś mam ciarki i prawdę mówiąc z młodsza córka na wakacjach koła dmuchanego staram się już nie używać, a już na pewno dzieci nad woda pilnuje w systemie non stop.

Qulleczka
Qulleczka
4 lat temu

Dziękuję Kaju za ten wpis. Po prostu.

Magda
Magda
4 lat temu

Ajjj… Też jestem tego zdania, że nawet najmniejszy basen nie jest bezpieczny. Byliśmy na wakacjach, mieliśmy wtedy tylko dwójkę dzieci. Mówię tylko, bo Każdy miał tylko jedno na oku. Synek zmarzł i poszłam z nim do pokoju. Mąż został z Córka. Córka uwielbia wodę, bardzo chciała pływać już sama, chociaż miała tylko 4 lata. Wychodzili już z basenu. Mąż postawił Córkę już na brzegu. Wychodzi, a jej nie ma, odwraca się, a ona wskoczyła w tej krótkiej chwili do wody. Chwilą grozy, ale szybko mąż ja wyjął. Nic się nie stało, Młoda zrozumiała, że nie może sama wchodzić, całe szczęście… Czytaj więcej »