Kocham góry. To miłość nieoczywista, bo jako dziecko nie chodziłam po nich z rodzicami. Przekonałam się jako dorosła kobieta i wtedy – przepadłam. Odkrywam je i smakuję powoli, bardzo chciałabym tą miłością zarazić Leona i Milę. I chyba mi się to udało, wszak z entuzjazmem wspinają się z nami, zdobywając kolejne szczyty do Korony Gór Polski. Po ubiegłorocznym, krótkim pobycie w Tatrach (TUTAJ link do domu, w którym się zatrzymaliśmy), w te wakacje miałam ochotę na powtórkę. Tym razem byłam zdecydowana na hotel – z kilku powodów, o których opowiem poniżej. Wybrałam Hotel Bachledówka i był to strzał w “10”.
Spis treści:
Hotel Bachledówka to miejsce dla rodzin. Czyli jakie?
Oczywiście – ile rodzin, tyle może być określeń tego, czym jest rodzinny hotel. Dla nas to przede wszystkim dwie kwestie: dostosowanie miejsca i jego atrakcyjność dla dzieci.
miejsce dostosowane do potrzeb najmłodszych
Kiedy wybieram hotel na choćby kilkudniowy pobyt z dziećmi, bardzo ważne jest dla mnie bezpieczne położenie. Najlepiej gdzieś na uboczu, z dala od samochodowego pędu. Wiem przecież, że tylko wtedy będę mogła spokojnie przysiąść na leżaku i wypić kawę. Albo bez obaw puścić dzieciaki na plac zabaw.
Jeśli chodzi o inne ważne kwestie, na pewno liczy się winda (szczególnie w okresie “wózkowym”, chociaż później też – mamy przecież ze sobą zwykle 2 tony bagażu i przeróżnych dziecięcych “przydasiów”). I łóżeczko dla dziecka, które zapewnia w miarę spokojne noce. A, i dodałabym jeszcze dziecięce menu. Nie ma nic bardziej frustrującego niż smaczne jedzenie, które zupełnie nie trafia w dziecięce gusta… W Bachledówce kelnerzy wiedzą, że zielone w rosole może być “fuj” i zawsze pytają o to, jak podać zupę. Dodatkowo podczas posiłków z bufetu – na wypadek, gdyby nic nie przypadło do młodego gustu, można bezpłatnie zamówić dziecięce dania.
Do tej listy dodałabym jeszcze coś nieoczywistego, czyli atmosferę. Są po prostu miejsca, w których czuć, że dzieci są mile widziane. Jednym z nich jest Hotel Bachledówka – od uśmiechu recepcjonistki po gry planszowe i książki, które można wypożyczyć na wypadek znanego wszystkim rodzicom: “nuuuuudzi mi się!”.
atrakcje dla dzieci
To, co opisałam wyżej, to podstawa. Bo równie ważne są atrakcje dla najmłodszych. Pierwsze skrzypce gra plac zabaw – wiadomo: drabinki, huśtawka czy zjeżdżalnia to dobry sposób na wyładowanie energii. Jeśli tylko pogoda pozwalała, wychodziliśmy do ogrodu. Plac zabaw i rozległa, zielona łąka to ulubione miejsca porannych i wieczornych szaleństw.
W wakacje codziennie organizowane są atrakcje dla dzieci – kino na wielkim ekranie, animacje, koncerty, wielkie bańki – dla każdego coś miłego.
Jeśli spytałabym Leo i Milę o ulubione miejsce w Bachledówce, bez sekundy zastanowienia odpowiedzieliby, że BASEN. Za każdym razem zadziwia mnie to, ile radości może dać “trochę” wody. Na basen chodziliśmy codziennie. Były nurki, doskonalenie pływania i niekończące się godziny wodnych wygłupów. Ja w tym czasie mogłam cieszyć oko najcudowniejszymi, górskimi widokami. Podobnie jak woda nigdy nie nudzi się dzieciom, tak ja bez końca mogłabym obserwować wschody i zachody słońca W Czerwiennym. Albo – no niech będzie, przyznam się – siedzieć w cieplutkim jacuzzi. Nie opiszę przyjemności, jaką po długiej, górskiej wędrówce może dać taki relaks.
Jeśli chodzi o hotelowe atrakcje to nie koniec. Na wypadek niepogody na najmłodszych czeka sala zabaw z kulkami i ogromnymi klockami. A na tych ciut starszych (albo i nawet bardzo dorosłych ;)) – sala gier. Stół do piłkarzyków albo bilard to sposób na niejeden udany wieczór. Mistrzem w bilarda nie jestem, ale też nie lubię przegrywać… Zatem każda gra to szalona walka! :P
Nasze piękne, górskie wakacje
Dla nas na piękne 3 tygodnie Hotel Bachledówka stał się naszą bazą i miejscem na Ziemi. Dni długiego wędrowania po górach przeplataliśmy z leniuchowaniem na leżakach i zabawą w basenie. Były spokojne spacery po tatrzańskich dolinach, ale i długie marsze na najpiękniejsze szczyty Tatr. Weszliśmy z Leo na Kasprowy Wierch, na Rysy czy Czerwone Wierchy. W dni, kiedy nie dopisywała pogoda, korzystaliśmy z basenu, czytaliśmy książki i oglądaliśmy filmy.
Złożyło się tak, że w Hotelu Bachledówka Mila świętowała swoje szóste urodziny. SZÓSTE!!! Kto jest z nami dłużej, pewnie pamięta blond aniołka, który uczył się chodzić, a na przyjęciu z okazji roczku rozsmarował wszędzie, gdzie się dało tort czekoladowy. Teraz Mila jest dużą dziewczynką, która ma prawdziwego bzika na punkcie koni. Jedną z jej urodzinowych niespodzianek była więc rodzinna przejażdżka fasiągiem (wszystko udało mi się zorganizować podczas jednej rozmowy w recepcji :)).
To dla mnie jest kwintesencja rodzinnego hotelu – zrozumienie tych mniejszych i większych potrzeb i wyjście im, w miarę możliwości, na przeciw. Hotel Bachledówka ma to wszystko, a na dodatek – jest najwyżej położonym hotelem w Polsce. Od siebie dodam jeszcze, że najpiękniej. Dla nas to miejsce szczególne i najfajniejszy na świecie punkt wyjścia do odkrywania atrakcji Zakopanego i calusieńkich, polskich Tatr. Ale to już temat na zupełnie inny post… ;)
Uwielbiamy ten hotel! Przepiękne krajobrazy, spokój i cisza wokół a przede wszystkim wszystko tam jest zrobione “pod dzieci” w różnym wieku. Swietna baza wypadowa na górskie wycieczki! :) Nigdy nie lubiliśmy jechać drugi i kolejny raz w to samo miejsce, jednak dla Bachledówki robimy wyjątek :)