Lokal na Rybę zaprasza na zamulony czwartek vol. 11

Ale o co w ogóle chodzi, chciałoby się zapytać. Już opowiadam! :)

dsc_5731

Czy wiecie, że w Warszawie jest 3552 restauracji? Nie to, że liczyłam :P policzyli Hindusi, ja tylko znalazłam fajny artykuł na ten temat (LINK). Żeby porwać się na otworzenie kolejnej, trzeba mieć w sobie dużo odwagi, fantazji i szaleństwa. I, moi Mili, znalazł się taki odważny żeglarz z Gdyni, którego wiatr przywiał do stolicy i który nic z takiej konkurencji sobie nie robił! Czy słusznie…?

Oboje z Tomkiem uwielbiamy owoce morza, przywodzą nam na myśl podróże, przywołują wspomnienia z naszej pustyni i skłaniają do… planowania kolejnych wyjazdów. Zatem wszystko, co dobre.  Po prostu musieliśmy odwiedzić Lokal na Rybę, czyli nową restaurację, o której sam szef kuchni na fejsbukowym profilu pisze tak: “Serwujemy dania kuchni jachtowej według widzi mi się gotującego żeglarza Bartosza Liska, głównie ryby i owoce morza. Można jeść palcami”. Mnie zaciekawili.

Lokal jest kameralny, kilkanaście niewielkich stolików wewnątrz i kilka na świeżym powietrzu (to jest to, co kocham! sezon na posiłki w ogródkach mógłby dla mnie nigdy się nie kończyć), wystrój przytulnie-oszczędny, ale z detalami, które sprawiają, że czujemy się jak na morzu albo w małej knajpce w portowym miasteczku gdzieś na południu Europy. Gospodarze przesympatyczni, był nam ciepło i rodzinnie, a i Leon był zaopiekowany (a spod ziemi udało się im wykopać dla niego kredki – za co jeszcze raz dziękujemy!). Czułam się trochę jakby posiłki serwował stary, dobry znajomy, który ugościł nas w swoim domu. Jednym słowem: swojsko. Naturalnie, bez zadęcia, po sąsiedzku. Świetne miejsce na wieczór we dwoje czy spotkanie z przyjaciółmi. Zanim w ogóle dostaliśmy jedzenie, czułam, że to miejsce, do którego po prostu chce się wracać. Miejsce, gdzie spokojnie można posiedzieć, swobodnie porozmawiać, spędzić dobrze wieczór.

lokal na rybę dsc_5684 dsc_5686 dsc_5693 dsc_5701 dsc_5702 lokal na rybę dsc_5705 dsc_5713

Na Rybę jest wyjątkowa. Bo czy ktoś słyszał o restauracji otwartej tylko przez trzy dni w tygodniu? Z trzema pozycjami w menu?! Otwartej tylko przez 6 godzin?!?!?! Za każdym razem innymi, warto dodać. My trafiliśmy na zamulony czwartek, czyli święto muli i małży. Do tego domowa cytrynada i dobrze dobrane białe wino. Wszystko, co dostajemy jest świeże, menu uzależnione od powodzenia połowów, komponowane z dbałością o detale, z użyciem sezonowych warzyw.  Brzmi pysznie? Słusznie.

dsc_5714 dsc_5719 lokal na rybę dsc_5729 dsc_5728 dsc_5735

Żeby nie przesłodzić – risotto mogłoby chwilę dłużej zostać na patelni, a do pomidorów dodałabym odrobinę więcej ziół. Ale to detale, które z łatwością można dopracować. Jestem przekonana, że ekipa żeglarzy nie osiądzie na laurach, a wręcz przeciwnie – będzie coraz lepiej. Bo aż przyjemnie patrzeć jak bardzo im zależy na ludziach, na jedzeniu i na tym miejscu.

Odwaga jest w cenie, w życiu i w jedzeniu. Gratuluję jej Bartoszowi Liskowi, będę trzymać kciuki. A jak zatęsknię za zapachem morza, na pewno wrócę w progi jego restauracji.

INFO:

Lokal na Rybę
Wejście od Różanej 42
Janek 506 182 364
Bartek 690 043 304

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments