Nigdy nie czułam się kompetentna, aby komukolwiek udzielać rad. Nawet jeśli wydawało mi się, że coś tam wiem na jakiś temat, zwykle powstrzymywałam się od pouczania innych. Aż do czasu, gdy zostałam mamą…
Wtedy wszystko się zmieniło. Z biegiem tygodni i miesięcy dostrzegłam, że w pierwszych latach życia będę dla Leona, teraz też dla Mili, wyrocznią, drogowskazem i modelem. Tomek często nazywa to funkcją COPY – PASTE, co wydaje się bardzo trafnym ujęciem sprawy. Dzieciaki naśladują nas, czy tego chcemy, czy nie (oczywiście jeśli akurat robimy coś, czego wcale nie chcemy, aby kopiowały, robią to tym bardziej!).
Dla mnie chwila uświadomienia sobie mojego wpływu nie była prosta, bo poczułam się obarczona wielką odpowiedzialnością. Później, kiedy widziałam jakim lustrzanym odbiciem mojego zachowania są dzieci, było to dodatkową motywacją do pracy nad sobą. Bo oczywiście jeśli przykładowo chcę nauczyć syna mówienia “dziękuję” mogę powtarzać mu tysiąc razy, żeby mówił to słowo. Jednak dużo szybciej zacznie to robić, jeśli ja w swoim codziennym życiu będę go używała.
Zatem największy wpływ na dzieci ma Wasze zachowanie, wartości, które kierują Waszym życiem. I bezdyskusyjnie słowa schodzą na drugi plan. Jednak słowa są ważne. Bo nie każdą sytuację dziecko będzie miało okazję obserwować. Czasem życie toczy się na tyle szybko, że możemy uznawać, że coś jest oczywiste, a dla dziecka wcale takie nie będzie.
Wierzę w przypadki. Przypadkiem zetknęłam się z Magdą z bloga List od M, która poprosiła mnie, abym do cyklu na jej blogu napisała kilka zdań – jedną radę, jaką chciałabym dać swoim dzieciom na życie. I wierzcie lub nie, ale minęło półtora miesiąca, a ja… nadal myślę. Okazało się, że nie jestem w stanie wybrać jednej, jedynej. Zaczęłam je spisywać, lista rosła, a ja czułam, że jestem coraz dalej od odpowiedzi.
I wtedy, przypadkiem, zrozumiałam, że nie oddalam się od odpowiedzi, ale zbliżam. I ten cykl, który zaczynam z Nowym Rokiem, jest moją odpowiedzią. Zbiorem odpowiedzi. Życie jest zbyt skomplikowane, aby sprawę porad zamknąć w jednym zdaniu. Postanowiłam spisać to, co wydaje mi się ważne, najważniejsze. I podzielić się tym. Najpierw z dziećmi, później z Wami. Bo to, co dobre powinno iść w świat, inaczej się dusi. Poza tym – przypadki nie wydarzają się przez przypadek, prawda?
Chcę by były to wskazówki, rady, inspiracje na życie dla moich dzieci. Spisanie i uporządkowanie da mi pewność, że porozmawiam o wszystkim, co ważne. Że nic nie umknie. A pokazanie tego tutaj, Wam – być może zainspiruje kogoś do prowadzenia takich rozmów z Waszymi dziećmi. Tak, jak zdjęcia Duplaków ożywiły zabawki w Waszych domach, jak wpisy z Dziecięcej Mapy Warszawy stają się czasem inspiracją dla rodzinnych wycieczek (nawet nie wiecie, jak mi wtedy jest miło, za każdym razem gdy ktoś pisze, podsyła zdjęcia czy dziękuje za pomysł, bo spędził dobry czas w gronie najbliższych).
Chciałabym, aby wpisy z tej serii były z jednej strony wyzwalaczem dla Waszych przemyśleń – czy zgadzacie się z tymi wartościami, czy chcecie je przekazać dzieciom. Z drugiej – inspiracją do Waszych rozmów i rozmówek, bo słowo ma moc. I nawet jeśli czasem na zakiełkowanie jakiejś postawy czy zachowania trzeba czasu, ziarenko zostaje zasiane…
Wiem, że w zabieganym, szybkim świecie czasem trudno jest porozmawiać. To brzmi dziwnie, wiem. Ale niestety nie wymyśliłam tego, to wynika z wiadomości i rozmów, jakie z Wami, rodzicami, prowadzę. Dlatego chciałabym, aby każdy wpis z serii “PorozmawiajMy o…” – miał swoją drugą część, czy może uzupełnienie – w postaci krótkiego filmu z naszej rozmowy z Leonem. Najprostszej, bliskiej, najbardziej zwyczajnej. Wierzę, że podobne rozmowy będą toczyły się też w Waszych domach.
Bardzo czekam na Wasze komentarze, reakcje i przemyślenia związane z tym cyklem. I z filmikami, oczywiście. Bo tremę miałam milion! :P I proszę Was o udostępnianie – niech wiadomość idzie w świat. Im będzie nas więcej, tym weselej!
Piękny pomysł :) I bardzo się cieszę, że odrobinę się do jego narodzin przyczyniłam :*