Spis treści:
Czym jest zdalne nauczanie?
Nauczanie zdalne nie ma swojej definicji i właściwie każda szkoła, ba, nawet każdy nauczyciel realizuje je inaczej. Najprościej można jednak napisać, że jest to stworzony z przymusu system nauki przez Internet. Po ogłoszeniu pandemii, życie pod wieloma względami stanęło na głowie. W ogromnej mierze dotyczy to uczniów, którzy musieli zostać w domach. W pierwszym okresie, kiedy większość osób wierzyła, że okres izolacji będzie stosunkowo krótki, w szkolnictwie panowało rozluźnienie. Nauczycielom trudno było odnaleźć się w nowych warunkach, uczniowie mieli problemy z nauką przez Internet. A rodzice mieli “najweselej”, bo to właśnie na nich spadł obowiązek uczenia dzieci. Bez żadnego przygotowania, bez pytania o zdanie czy chęci. Na dodatek stało się to równolegle z przejściem na pracę zdalną.
Izolacja się przedłużała, nauczyciele zrozumieli, że jedynym sposobem na zrealizowanie programu w tym roku szkolnym jest dociśnięcie rodziców i zwiększenie tempa. Podejście nauczycieli jest różne, tak jak ich kompetencje i stopień zaangażowania. Byli tacy, którzy we własnych kuchniach i łazienkach nagrywali filmiki z doświadczeń chemicznych i z pasją przed kamerkami opowiadali o historii czy biologii. Na drugim końcu skali plasują się ci, którzy dosłownie zarzucali swoich uczniów stertą zadań do wydrukowania i rozwiązania.
Większość oczywiście plasuje się gdzieś pomiędzy, z własnymi ograniczeniami, pracująca ze swoimi dziećmi za ścianą (a czasem nawet w tym samym pomieszczeniu), z niedostatkami sprzętowymi i brakiem umiejętności komputerowych. Nauczyciele zasadniczo jednak lubią wymagać i rozliczać z terminów. Dlatego przez ostatnie tygodnie dochodziły mnie zmęczone głosy rodziców, którzy resztkami sił godzili zdalną pracę z tłumaczeniem dzieciom materiału i pilnowaniem, by zaległości było jak najmniej. Wychodziło różnie, z pewnością mocno wszystkim dało w kość.
Wady zdalnego nauczania
Przyznam szczerze, że jako psycholog, mama pierwszoklasisty i blogerka, chyba nie spotkałam się z pozytywną opinią odnośnie tego sposobu nauki. Jeśli widzicie jakieś plusy, piszcie śmiało w komentarzach. Niestety lista wad i potencjalnych problemów jest dość długa. Można je pogrupować wg czynnika, który jest utrudnieniem:
niedostatki sprzętowe
Pandemia zaskoczyła nas wszystkich. Praktycznie z dnia na dzień zamknęliśmy się w domach, nie było czasu, ani możliwości, aby uzupełnić braki sprzętowe, zadbać o szybki Internet czy dobrej jakości kamery.
brak umiejętności
Ani nauczyciele, ani zdecydowana większość uczniów nie znała obsługi programów do grupowych spotkań. W naszym starym i trzeba przyznać – dość skostniałym – systemie edukacji nie było przestrzeni na szkolenie z nowych technologii. Lekcje prowadzone online mogłyby być częścią naszego życia od dawna, jednak jakoś nikomu nie wydawało się to potrzebne. Nauczycielom zabrakło przygotowania technicznego i merytorycznego, większość ograniczyła się do wysyłania kilometrowych list poleceń (i ewentualnie sprawdzania rozwiązanych zadań). Skutkiem tego zdalne nauczanie nie jest przygotowanym sposobem uczenia dzieci, ale dziwnym tworem, szytym trochę na bieżąco wg potrzeb i możliwości.
nieprzygotowanie uczniów do samodzielności
Polski uczeń w statystycznej szkole podstawowej czy liceum nie jest uczony… uczenia się. Kreatywność i indywidualizm jest w zdecydowanym odwrocie, króluje nauka pamięciowa i odtwórcza. A atmosfera bardziej przypomina tę w koszarach niż podczas burzy mózgów w siedzibie Google’a. Młodzi ludzie, którzy nie odpowiadają za swoją naukę i stają się trybami w maszynce szkoły, mają ogromne problemy z wzięciem na siebie odpowiedzialności i zorganizowaniem sobie nauki w trybie zdalnym. Ta odpowiedzialność (a tym samym – masa dodatkowych obowiązków) spada na rodziców.
Edukacja domowa w praktyce
Edukacja domowa to stary, choć obecnie cieszący się relatywnie sporym zainteresowaniem, sposób zdobywania wiedzy. Dzieci pozostające w edukacji domowej choć formalnie zapisane są do szkoły przyjaznej ED, z ową placówką łączą najczęściej tylko roczne egzaminy klasyfikujące. Odpowiedzialność za przyswojenie wiedzy w roku szkolnym spoczywa na barkach samego ucznia (i ewentualnie – zależnie od wieku szkolniaka – jego rodziców).
Nasz rok szkolny bez szkoły wygląda mniej więcej tak: we wrześniu czytam podstawę programową, aby dowiedzieć się, CZEGO DOKŁADNIE dziecko powinno nauczyć się i jakie umiejętności opanować w danym roku szkolnym. Podstawa programowa jest publikowana na stronie Ministerstwa Edukacji, jest bezpłatna i powszechnie dostępna. Oczywiście zapisane są tam MINIMALNE wymagania, jakie dziecko musi spełnić, aby otrzymać promocję do następnej klasy. To, jak spędzicie rok szkolny – zależy wyłącznie od Was. Nikt nie kontroluje, ile i czego dziecko nauczyło się danego dnia. Można pracować systematycznie, można uczyć się intensywnie tydzień w miesiącu, można jeszcze inaczej.
Zdrowy rozsądek podpowiada, że wybór pracy podzielonej na kawałeczki, ale wykonywanej systematycznie, jest optymalny. Równocześnie zaletą tego, że to my wyznaczamy tempo jest fakt, że kiedy syn jest przeziębiony lub gdy wyjedziemy gdzieś na dłużej, nie mam z tyłu głowy poczucia winy. Wiem, że nie będzie nadrabiania zaległości i problemów z opanowaniem kolejnych części materiału. Po prostu wracamy do nauki, kiedy mamy na to przestrzeń i siłę. Wierzę, że życie jest szkołą i wiem, że dzień, tydzień czy miesiąc bez podręczników, mogą być wspaniałą szkołą i mają wartość.
Zdalne nauczanie a edukacja domowa – różnice
odpowiedzialność w rękach uczniów/rodziców
Jestem wolną duszą i bardzo pielęgnuję tę cechę u swoich dzieci. Nie wyobrażam sobie, aby nasze życie biegło wg harmonogramu tej czy innej nauczycielki. Jednak coś za coś – nie jesteśmy rozliczani za każde zadanie i pracę, ale sami odpowiadamy za nauczenie się tego, co jest wymagane od dzieci w danym wieku.
brak harmonogramu
Jak wiecie – pracuję z domu, zarówno pisząc bloga, tworząc sklep z zabawkami i inne treści. Bardzo trudno byłoby mi zadbać, aby Leo o określonej godzinie pojawiał się przed monitorem komputera. Choćby dlatego, że… mamy w domu dwa laptopy i oba z Tomkiem wykorzystujemy w ciągu dnia do pracy. Leo i Mila są jeszcze za mali, abym myślała o zakupie kolejnego sprzętu. Zatem jego zdalne nauczenie w ciągu dnia, oznaczałoby dla mnie brak możliwości pracy. Dodatkowo – nie zawsze o danej porze czteroletnia Mila zajmowałaby się akurat samodzielną zabawą.
W edukacji domowej czas planujemy elastycznie. Mamy jakieś określone ramy, jednak nie raz i nie pięć razy zdarzyło nam się wszystko zmieniać. Dni różnią się od siebie, a plan układamy sami z uwzględnieniem potrzeb wszystkich domowników.
brak ocen i stresu
Celem nauki powinno być zdobycie wiedzy i umiejętności, nie ocen. One nie mają dla nas wartości, nie chcę uczyć dzieci, żeby brały udział w wyścigu na numerki od najmłodszych lat. Zdalne nauczanie oznacza ścisłą współpracę z nauczycielami, a ta układa się bardzo różnie. Wielu rodziców czuje wyczerpanie po kilku miesiącach pracowania z domu i organizowania nauki swoim dzieciom. To czują na swoich barkach odpowiedzialność za opanowanie materiału w danym okresie i presję nauczyciela.
jasne wymagania odnośnie egzaminu
W edukacji domowej, w przeciwieństwie do zdalnego nauczania, nie ma cząstkowych wymagań. Nie piszemy prac, nie ma klasówek, ani odpytywania na ocenę. Tempo i sposób pracy wybieramy sami i dostosowujemy je do aktualnej sytuacji, samopoczucia i możliwości. Przez cały rok możemy konsultować się z nauczycielem opiekującym się danym rocznikiem za pośrednictwem wygodnej platformy internetowej. Organizowane są webinary i spotkania dzieci online, więc w razie chęci – zawsze można do nich dołączyć.
Podsumowując – rozumiem rodziców, którzy dostają drgawek na myśl o kontynuacji zdalnego nauczania od września. Jednak rośnie we mnie sprzeciw, gdy słyszę, że edukacja domowa to koszmar. Oczywiście zgadzam się, że nie jest to dobry sposób nauki dla wszystkich rodziców i wszystkich dzieci. Jednak edukacja domowa niewiele ma wspólnego ze zdalnym nauczeniem. Jeśli dzieci od września nie wrócą do szkoły, a Ciebie ogarnia przerażenie i niechęć – może edukacja domowa będzie czymś dla Was. Tym bardziej, że powrót do szkoły jest zawsze możliwy!
Jeśli interesuję Cię temat edukacji domowej, w poniższych wpisach znajdziesz informacje:
- o edukacji domowej w praktyce;
- o naszym życiu bez szkoły;
- o formalnościach i rozpoczęciu edukacji domowej;
- o rówieśnikach w edukacji domowej;
- o egzaminach w edukacji domowej.
Ja widzę taki plus, iż dziecko mogło skupić się na pasjach, nad tym co go faktycznie fascynuje. Jestem mama trójki dzieci, jedno maleńkie a dwoje w przedszkolu. I chociaż to zupełnie co innego niż szkoła, to jednak tez mieliśmy zdalne nauczanie :) Podczas gdy zadania z książek rozwiązywaliśmy na szybko, to ćwiczenia z rytmiki powtarzaliśmy kilku a nawet kilkunastokrotnie. Tak samo słuchanie czytanych bajek przez Panie przedszkolanki były puszczane kilkukrotnie. Będąc w przedszkolu muszą wyrobić się w przewidzianym czasie i nie ma mowy żeby każde dziecko mogło robić dłużej to co go faktycznie interesuje. Poza tym zastanawia mnie fakt taki,… Czytaj więcej »
TO chyba nie tak, że rodzice mogli poświęcać czas dzieciom.. bo dzieci były w trybie nauczania zdalnego przez szkołę… z opowieści znajomych wygladało to tak, że dziecko było przyklejone przez 6-7 h do laptopa – logowało się z jednego programu do drugiego a po okresie “Zajęć zdalnych” via internet, robiło zadania domowe…potem skanowało i .. wysyłało mailem nauczycielowi. Rodzice w tym czasie pracowali też zdalnie i żonglowali albo laptopem, albo czasem który muszą poświęcić na dziecko, bo system był niewydolny… Nauczyciele nie byli na to przygotowani i nie poświęcali na pracę zdalną tyle co na pracę w szkole, tylko znacznie… Czytaj więcej »
<3 Dzięki za ten tekst! Właśnie dlatego założyliśmy z byłym mężem grupę edukacyjną dla dzieci w systemie edukacji domowej. Z jednej strony – chcieliśmy, aby nasze własne miały swobodę nauki, a z drugiej nie chcieliśmy ich pozbawiać ważnego elementu jakim jest socjalizacja w grupie. Szukaliśmy długo idealnego miejsca – zależało nam na dużej ilości angielskiego, na “outdoorowym” charakterze zajęć… i w końcu postanowiliśmy sami założyć takie miejsce w Konstancinie. Dodam, że jesteśmy 2 lata po rozwodzie i tworzymy patchwork “po przejściach”… ale się udało :). Dla mnie taki rodzaj edukacji to jedyna dopuszczalna forma. Nie wyobrażam sobie, aby moje dzieci… Czytaj więcej »
Myślałam, że będzie porażka, jednak znaleźliśmy dużo plusów. Myślę, że córeczka nie zbyt dobrze się czuła w szkole. W domu otworzyła się, zaczęa uczyć się, czytać, okazało się że uwielbia matematykę, szuka dużo dodatkowych źródeł, po typu https://www.matematykadladzieci.com/ i inn. Oczywistym minusem jest tylko to, że dzieciaki za dużo siedzą i mało komunikują w “życiu realnym”, musimy jeszcze poszukać balansu